[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Organizował pokazy i obracał się w towarzystwie potężnych,wpływowych osób.Mógł przedstawiać własne projekty, korzystając z sieci dystrybucji imarketingu Echarpe'a.Został przedstawicielem Jeana-Luca za dnia.Był ciężko pracującymperfekcjonistą z jedną tylko skazą.Miał obsesję na punkcie Simone i Ingi.Gdy dowiedział się, że obie panie sąwampirzycami, jego pożądanie jeszcze wzrosło.Simone i Inga lubiły się nim bawić, dzisiejszej nocy jednak posunęły się za daleko.Jean-Luc nie martwił się, że Alberto wyjawi tajemnice wampirów mediom.Gdyby zaszła takapotrzeba, on i Robby mogliby wyczyścić mu pamięć.Ale zastąpić Alberta byłoby bardzotrudno.Simone i Inga, próżne stworzenia, nie zdawały sobie z tego sprawy, ale je zastąpić byłobardzo łatwo.Wspomnienie zakrwawionych palców Alberta sprawiło, że Jeana-Luca zalała fala złości.Ostrzegał projektanta, żeby trzymał się z dala od wampirzych modelek, najwyrazniejjednak nie potrafił się oprzeć urokowi zakazanego owocu.Uderzyła go ironia tej sytuacji.On też nie potrafił się oprzeć zakazanemu owocowi.O ile dogodniej byłoby, gdyby sięzakochał w wampirzycy.Ale nie, on pragnął Heather.Teleportował się z powrotem do swojego biura i spróbował zająć pracą.Pierre zostawił nabiurku fakturę.Dotarł zamówiony klawesyn.To dobrze.Jean-Luc nie uważał się zawybitnego muzyka, ale po czterystu latach praktyki jego umiejętności z pewnością były97zadowalające.Pierre zostawił też wiadomość, że poinstruował robotników, by ustawili klawesyn obokfortepianu salonowego w pokoju muzycznym.Jean-Luc skrzywił się na myśl ośmiertelnikach, którzy byli w piwnicy za dnia, ale Pierre na pewno zadbał o to, żebyzobaczyli tylko główny korytarz i pokój muzyczny.%7ładen śmiertelnik nie podejrzewałby,że pomieszczenia obok kryją wampiry pogrążone w śmiertelnym śnie.Mimo to Echarpeczuł się nieswojo z tym, że jacyś ludzie wiedzieli o istnieniu piwnicy.Będą musieli zRobbym odwiedzić robotników i wyczyścić im wspomnienia.A co z Heather? Teraz ona też wiedziała o istnieniu piwnicy.Jak długo uda mu sięutrzymać przed nią tajemnicę? Jak w ogóle może zalecać się do uczciwej kobiety, kłamiąc?Nie chciał, żeby wybrała się na poszukiwania razem z nimi i Robbym, bo zorientował się,że opuszczone budynki były pozamykane.Oni dwaj łatwo mogliby się teleportować dośrodka, ale nie w sytuacji, gdyby towarzyszyła im Heather.Kiedy znajdą Luiego i go zabiją, Heather będzie mogła żyć własnym życiem.Czypozwalając Heather odejść, jej także będzie musiał wymazać wspomnienia?Myśl, że miałby spędzić wieczność bez niej, była trudna do zniesienia.Merde, bolesna byłajuż myśl, że miałby spędzić bez niej tydzień.Podszedł do kredensu i nalał sobie blissky.Mieszanka whisky i syntetycznej krwi paliła wgardle, ale nie stępiła bólu.Tracił dla Heather głowę i nie wiedział, jak temu zaradzić.Heather skrzywiła się, kiedy Bethany znowu ją kopnęła.W ogóle trudno jej było zmrużyćoko - obok miała żywe tornado, a ponadto zamartwiała się o dom i Jeana-Luca.Fidelia zajęczała nagle, zupełnie wybijając ją ze snu.Heather zerknęła na stolik obokłóżka, gdzie świeciły na czerwono cyfry elektronicznego budzika.Piąta trzydzieści.Niedługo wzejdzie stonce.Niania jęknęła znowu, wierzgając rękami i nogami.Heather zastanawiała się, czy jej nieobudzić, ale potrzebowała informacji, które mogła wyśnić.Nagle starsza pani usiadła tak gwałtownie, że Heather wydała stłumiony okrzyk.- Fidelio - wyszeptała po chwili.- Wszystko w porządku?- Oczy, świecące w ciemności na czerwono.Niebezpieczeństwo.To było przerażające, ale też niewiele mówiło.- Coś jeszcze?Z westchnieniem Fidelia oparła się o zagłówek.- Nie udało mi się za dużo dostrzec.Było ciemno.Noc.Słyszałam warczenie.Błyskdługich obnażonych zębów.Heather zadrżała.W pokoju zrobiło się cicho, wyjąwszy powolny i równy oddechBethany.Wstała i przeciągnęła się.Nie mogła pozwolić, żeby zły sen rujnował jej życie.Askoro nie mogła spać, równie dobrze mogła się zabrać do roboty.Pierwsza rzecz, jakąpowinna była zrobić, to kupić trochę warzyw.- Chcesz czegoś z kuchni? - Parsknęła.- Trochę szampana?Fidelia zachichotała.- Nic mi nie trzeba.Idę spać.Wstanę, jak mała się obudzi.- W porządku.Zpij dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]