[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak wiesz, zdarzały się orzeczenia winy w procesach poszlakowych. Ale co z motywami, Mac? Musisz przecież jakieś znalezć. To nie będzie trudne stwierdził cicho. Przede wszystkim pieniądze.Pamiętaj, że twoja siostra jest bardzo bogata.Jak sądzisz, coby powiedziała, gdyby okazało się, że mąż ją zdradza?Stacy wiedziała, do czego zmierza Mac.Jego scenariusz wyglądałnastępująco: Ian miał romans z Elle Vanmeer, która w pewnymmomencie zagroziła, że powie o wszystkim Jane.Zabił więc, by jąuciszyć.To się zdarzało.A potem nie miał już wyjścia i musiał teżzgładzić osobę, która wiedziała, co łączyło go z Elle Vanmeer swojąwieloletnią asystentkę.Stacy poczuła, że robi jej się niedobrze.Wszystko doskonale dosiebie pasowało.Ale to nie mogła być prawda! Powinnaś się pogodzić z faktami, Stacy rzekł z niechęcią Mac.Twój szwagier tkwi w tym po szyję.I jeśli nie zdarzy się nic nowego,niedługo pójdzie na dno.ROZDZIAA DZIEWITNASTYZroda, 22 pazdziernika 2003 r.15.30Jane przemierzała równymi krokami pokój.Włosy wciąż miała mokrei czuła przyjemne mrowienie skóry po gorącym prysznicu.Jak tylkoprzyjechali do domu, pobiegła do łazienki.Nie spuściła nawetchłodniejszej wody, tylko szybko zrzuciła ubranie i od razu weszła podstrumień, chcąc zmyć z siebie trupi odór.Usunąć wszelkie wspomnieniapo tym, co się stało.Mydło i szampon zrobiły swoje pachniała świeżo jak nigdy.Jednakwciąż miała przed oczami fioletową twarz Marshy, z kneblem, jak siępózniej dowiedziała, zrobionym z jej biustonosza.Jane uniosła drżące ręce do twarzy.Było jej niedobrze.Chciałajednocześnie płakać i przeklinać.Nie mogła uwierzyć, że na tympotwornym świecie są ludzie, którzy mogą innym ludziom zgotowaćtaką śmierć.Ranger warknął groznie.Spojrzała w jego stronę.Sierść na karku psazjeżyła się.Jane nie wiedziała, czy reaguje tak na jej nastrój, czy teżwyczuł jednak zapach śmierci.Zacisnęła usta, myśląc o nieszczęsnym piesku Marshy.Tedzaproponował, że zajmie się suczką aż do chwili, kiedy znajdzie dla niejjakiegoś pana.Była mu za to wdzięczna.Wiedziała, że Ted potrafiobchodzić się ze zwierzętami.Ian pojechał do kliniki, żeby odwołać operacje z najbliższych dni.Niechciał zostawiać jej samej i w końcu zadzwonił do Teda z prośbą, żebydo niej przyjechał.Był wstrząśnięty.Oszołomiony.Marsha nie żyła.Ktoś ją zamordował.Policja, włączając w to Stacy, podejrzewała, żemiał z tym coś wspólnego.To było szaleństwo.Czyste szaleństwo.Jane przycisnęła dłonie dooczu.Natychmiast powróciły do niej obrazy, zapachy, dzwięki: usłyszaładrapanie Tiny do drzwi, poczuła trupi odór, smak własnych wymiocin.Opuściła ręce.Ian nie ma z tym nic wspólnego.Nie byłby do tegozdolny.I Stacy doskonale o tym wie.Dlaczego więc nie powiedziałatego swojemu koledze? Dlaczego pozwoliła mu tak się zwracać do Iana?Usłyszała dzwonek do drzwi.Podeszła do okna i wyjrzała na ulicę.Samochód jej siostry stał przed domem, na pasie dla straży.Jane zaczęła drżeć.Najpierw chciała się schować, udawać, że zasnęłalub że nie ma jej w domu.Potem obudziła się w niej agresja.Zapragnęławygarnąć Stacy, co o tym wszystkim myśli.Nie chciała, żeby policjatraktowała Iana jak przestępcę, a w każdym razie wolałaby, żeby jejsiostra nie miała z tym nic wspólnego.Podeszła do domofonu i przycisnęła guzik. Tak, słucham? Jane? To ja, Stacy. Chyba raczej porucznik Killian. Rozumiem, że masz do mnie pretensje. Dobre i to.Czego chcesz? Muszę z tobą pogadać.Możesz mnie wpuścić? Raczej nie. Jestem po twojej stronie.Po stronie Iana. Zniżyła głos. Tobardzo ważne. Jesteś sama? Tak.Jane wpuściła ją bez dalszych komentarzy.Podeszła do drzwi iruszyła na dół.Spotkały się na schodach.Stacy wyglądała na zmęczoną.Pochyliła się i pogłaskała Rangera, a potem wyprostowała się i spojrzałasiostrze w twarz.Jane zauważyła, że jest jej przykro.Tylko dlaczego? Zpowodu tego, co się stało, czy też tego, co miało nastąpić? Chciałam zobaczyć, jak się miewasz.Trzymasz się jakoś? O tyle o ile to możliwe po tym wszystkim. Jak twoja głowa?Jane dotknęła czoła z opatrunkiem. Trochę boli, ale to głupstwo w porównaniu.Nie dokończyła.Niemusiała.Oczywiście chodziło jej o Marshę. Przykro mi, że.to widziałaś.Wiem, jak to jest za pierwszymrazem.Mnie też zrobiło się niedobrze.Skompromitowałam się przedcałą ekipą techniczną.Jane poczuła, że powoli przechodzi jej cała złość.Siostra zwykle nieprzyznawała się do swoich słabości.Westchnęła tylko i zaprosiła ją gestem na górę.Przeszły przez przedpokój i Jane skierowała się do kuchni. Napijesz się kawy albo mrożonej herbaty? Nie, dziękuję. Wskazała krzesła wokół stołu. Może usiądziemy? Wolałabym nie. Uniosła trochę brodę. Czy jesteś tutaj jakopolicjantka czy moja siostra? Być może jedno i drugie. To niemożliwe. Nie mogę inaczej, Jane.Przecież jestem gliną.To nie jest zwykłapraca, którą zostawia się za drzwiami biura. Urwała na chwilę. Aleto nie znaczy, że nie martwię się o ciebie i.i o dziecko.A także o Iana.Zwłaszcza o niego.Jane patrzyła na nią przez chwilę.Nigdy nie widziała jej w takimstanie. Dobrze, usiądę.Usiadły obie, Stacy w taki sposób, by móc patrzeć na siostrę. Muszę zadać ci parę pytań, Jane. Na temat Iana? Właśnie.Jane oparła się na stole. Słucham. Czy jesteś całkowicie pewna, że w niedzielę wieczorem był wdomu?To wtedy zamordowano Elle Vanmeer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]