[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ była zbyt wielkim tchórzem, żebyrozmawiać z hotelowego pokoju, postanowiła zadzwonić z holu.Gdyby rozmowa stawała sięzbyt dokuczliwa, mogłaby powiedzieć Jonathanowi, że znajduje się w miejscu, w którym niemoże poruszać zbyt intymnych tematów.Długi sygnał.- Cześć, kochanie.To ja.Tak mi przykro, że nie zastałam cię w domu.Zgadnij, z kim przedchwilą rozmawiałam.Znajomy metaliczny dzwięk przerwał jej wypowiedz.O nie, pomyślała i zamknęła oczy.Ztrudem powstrzymała się, żeby głośno nie jęknąć, i zacisnęła rękę na słuchawce.- Carolyn? Carolyn, nie rozłączaj się! - usłyszała głos Jonathana.- Właśnie wróciłem do domu.Kiedy otwierałem drzwi, słyszałem telefon i pomyślałem.Wyobraziła sobie Jonathana opierającego się o kuchenną ścianę, na której wisiał telefon i,pomimo zdenerwowania, uśmiechnęła się do siebie.Jakby go widziała: rozluzniony krawat,stojąca na podłodze teczka, marynarka od garnituru luzno przewieszona przez ramię.Garnitury.Kto by pomyślał, że Carolyn tak bardzo zakocha się w facecie, który nosi garnitury.- Drogi panie Porządnicki - odezwała się drżącym z przejęcia głosem.- Mówi pan tak, jakbybiegł pan całą drogę do domu.- Nic podobnego.Jonathan roześmiał się, słysząc, że użyła przezwiska, którym nazwała go, kiedy dowiedziała się,kim jest z zawodu.- Po prostu nie chciałem stracić twojego telefonu.Boże, jak się cieszę, że słyszę twój głos.Taktu cholernie cicho, odkąd wyjechałaś.Carolyn poczuła dziwny ucisk w gardle.Ja też za tobą tęskniłam, pomyślała.- Przypomnę ci o tym, kiedy następnym razem pobiegniesz, żeby ściszyć magnetofon - ostrzegłago żartobliwie.- Wiem, że nie cierpisz, kiedy słucham Van Halena na cały regulator.- Caro, tak za tobą tęsknię, że zgodziłbym się nawet, gdybyś postanowiła wynająć mu nasz salonna następny koncert! Kochanie, kiedy wrócisz? Masz jakieś wiadomości?Jak bardzo lubiła, kiedy mówił do niej Caro.- Jonathan, jestem tu dopiero kilka dni.Zdjęcia się jeszcze nie zaczęły.- Co? Dlaczego?Carolyn usłyszała w jego głosie nie tylko rozczarowanie, ale także nutkę złości.- Małe opóznienie, skarbie.Wiesz, że opóznienia w tej branży to nic nowego.- Tak, wiem - odparł, nie ukrywając rozgoryczenia.- Miałem tylko nadzieję, że zdarzy się jakiścud i wrócisz wcześniej, niż zamierzałaś.Nie lubię, kiedy nie ma cię w domu.Jeszcze do tegonie przywykłem.I nie chcę się przyzwyczaić.- Jonathan - zaczęła zirytowana, że znów powrócił do tego tematu.- Już o tym rozmawialiśmy.Jeśli wszystko ułoży się po mojej myśli, będziemy musieli rozstawać się jeszcze częściej.I towcale nie dlatego, że chcę być daleko od ciebie, ale żeby grać w większych filmach, dostawaćwiększe role i zdobyć sławę.- Potarła ręką czoło.- Bardzo bym chciała, żebyś mnie zrozumiał.Kocham cię, ale.- Nie rób tego, Carolyn.- Czego?- Nie mów mi, że mnie kochasz.Nigdy nie słyszę od ciebie po prostu kocham cię", tylkozawsze jest to kocham cię, ale.".To boli, Carolyn.W twoim sercu jest dla mnie miejsce takdługo, jak długo nie ośmielę się walczyć z czymś, co jest dla ciebie znacznie ważniejsze niż ja.Zkarierą.Carolyn zagryzła wargę.Ich znajomość, która tak dobrze zapowiadała się na początku, przezostatnie pół roku przechodziła poważny kryzys.I to była jej wina.Godziny pracy Jonathananigdy nie kolidowały z godzinami, które mogli spędzić razem.Jego ambicje się nie liczyły.Westchnęła głośno.Stosunek Jonathana do jej kariery niepokoił ją znacznie bardziej niżkonieczność powiedzenia mu o rozbieranej scenie.- Przykro mi.Wiem, że moja praca w jakiś sposób przeszkadza naszej miłości, ale.ale taka jużjestem, Jonathanie.Taką mnie pokochałeś i nie możesz teraz mieć do mnie pretensji.- Carolyn - odezwał się z napięciem w głosie.-Granie w filmach to tylko zawód.Podobnie jakbycie bankierem.To, jacy jesteśmy naprawdę, zupełnie od tego nie zależy.Nastąpiła przerwa.Carolyn znała go na tyle dobrze, że wiedziała, co teraz robi.Westchnął ipocierał zamknięte oczy opuszkami palców.- I rzeczywiście.Twoja praca przeszkadza naszej miłości, ale zdziwisz się, jak ci powiemdlaczego.- Dlaczego?- Nie z powodu czasu, który zajmuje, a który moglibyśmy spędzić razem, ale dlatego, że całkiemcię zdominowała.- Och, proszę!Jakaś starsza para, która przechodziła obok, odwróciła się ze zdziwieniem.Carolyn zniżyła głos.- Jonathanie, to doprawdy śmieszne.Zanim zaczniesz udowadniać mi swoją tezę, przypomnę ci,że aktorstwo interesowało mnie od wczesnego dzieciństwa.Nie zmieniłam się znów tak bardzood czasu, gdy miałam sześć lat i kręciłam z rodzicami reklamówki.Może tylko jestem terazbardziej ambitna.- I uważasz, że to dobrze, tak? Walczyłaś o to wszystko przez tyle lat i teraz, kiedy wreszcie cośosiągnęłaś i kiedy doszłaś do punktu, w którym większość ludzi decyduje się założyć rodzinę, tychcesz się piąć do góry.Do diabła, masz rację.Ja tego nie rozumiem.Małżeństwo.Rodzina.Zawsze ich rozmowy sprowadzały się do tego.Carolyn cicho przeklęła swój los.Jonathan byłmężczyzną, który ją kochał, chciał się z nią ożenić i mieć dzieci.Tyle tylko że poznali się wnieodpowiednim momencie.- Nie chcę teraz o tym rozmawiać - powiedziała, zdając sobie sprawę, że nie wspomniała słowemo drażliwej scenie, którą miała zagrać.Jednak nie był to właściwy moment, żeby zarzucać gotakimi rewelacjami.- Carolyn, musimy porozmawiać o.- Po prostu nie chcę! Dobrze! Kocham cię, ale.- Boże, znów to zrobiła.- Wkrótce znów dociebie zadzwonię.- Dobrze.- Głos Jonathana był zmęczony, pozbawiony energii.- Jeśli chcesz, porozmawiamypózniej.Carolyn odwiesiła słuchawkę i poczuła nagły ból w piersiach.Wiedziała, że kolejna noc bezJonathana tylko ten ból nasili.Ależ się wpakowała.Była na prostej drodze do osiągnięciasukcesu, o który przez tyle lat walczyła jak lwica, a z drugiej strony był Jonathan.Czuły,kochający, wspaniały Jonathan.Pociągający i konserwatywny.Och, panie Porządnicki, pomyślała, czując pod powiekami piekące łzy.Jak poradzisz sobie ztym problemem, kiedy ujrzysz mnie nagą na ekranie? I jak poradzę sobie ja sama, kiedy cięstracę?Keith minął małe indiańskie tam-tamy i czerwone kowbojskie kapelusze, oczami wyobrazniwidząc siostrę przywiązaną do słupa i zdaną na łaskę blizniaków.Przeszedł dalej obok leżącychna ziemi naszyjników i gwiazd szeryfa, przewidując, że te dwa wcielone diabły po otrzymaniutakiego prezentu z pewnością nie dadzą spokoju biednej matce.Spodobały mu się zamszowemokasyny, ale Angie powiedziała, że przechodzą ostatnio okres ewidentnej niechęci dowszelkiego obuwia.Już jakiś czas temu postanowił, że nie będzie robił im tylu prezentów, ale jak dotąd nieprzyjechał jeszcze do swych siostrzeńców z pustymi rękami.Teraz zdecydował się wreszcie nakoszulki z napisem Zapraszamy do Oklahomy".Doskonały prezent od wujka Keefa, jak gonazywali.Wybrał dwie koszulki i postanowił dorzucić do nich jeszcze dwie małe piłki nożne.Zanimdoszedł z tym wszystkim do kasy hotelowego sklepu z zabawkami, zbliżył się do niego jakiśmężczyzna.- Keith Garrison we własnej osobie! Człowieku, przepadam za Mavericksami.- Dzięki.Keith obdarzył go uśmiechem, który zwykle adresował do swoich wielbicieli, przełożył torbę zzakupami do lewej ręki i uścisnął wyciągniętą dłoń nieznajomego.- W tym sezonie chłopcy niezle pogrywają
[ Pobierz całość w formacie PDF ]