[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kie-dy rozchyliła palce i upadło z powrotem na blat stołu, kolczyk wydałgłuchy brzęk.Usiadła wygodnie i spojrzała na Hassana.- Gdzie on jest? Gdzie trzymasz resztę?Starała się wyglądać i mówić spokojnie, zadając to pytanie bez em-fazy, w bezbłędnym arabskim języku, który przedkładała nad ojczystąmowę ojca.Kącik ust Hassana lekko się uniósł w grymasie, który mógł być po-czątkiem krzywego uśmiechu, lecz kupiec potrząsnął głową bez cieniawesołości.- Nie trzymam.Ten człowiek nie żyje, zabity już jakiś czas te-mu.- Ruchem kciuka wskazał odcięte uszy.- Przywieziono mi jewczoraj, zapeklowane w soli.Starając się zachować kamienną twarz, Alix kiwnęła głową.Dziś po południu każę ci przysłać nagrodę.Nie trzeba.Nie chcę nagrody.Nie potrzebuję pieniędzy.- Może nie, lecz zapewne potrzebuje ich ten, kto ci to przyniósł.Hassan znów nieznacznie, lecz zdecydowanie pokręcił głową.- Już otrzymał zapłatę.Nagrodziłem go, kiedy dostarczył mi do-wód.- Rozumiem.Chcesz powiedzieć, że zrobił to dla ciebie, a nie dlamnie czy mojej nagrody.- To było stwierdzenie i kiedy muzułmaninpotwierdził skinieniem głowy, Alix wyprostowała się.- Zatem czemukazałeś to zrobić? Czego ode mnie chcesz?Teraz Hassan się uśmiechnął.- Niczego od ciebie nie chcę, księżniczko Alix.niczego.- Kiedyzauważył, że dziewczyna chce coś powiedzieć, pospiesznie dodał: - Je-steś naprawdę niezwykłą młodą kobietą jak na swoje lata, księżniczkoAlix, i przewiduję, że dokonasz ogromnych zmian na tej ziemi, za-równo dla chrześcijan, jak i dla muzułmanów.Jestem przekonany, żewe właściwej chwili zastąpisz na tronie swego ojca, gdyż nic nie stoina przeszkodzie, żeby krajem Franków rządziła kobieta.I wierzę, żebędziesz rządziła lepiej i silniejszą ręką niż twój ojciec.- Będę.Możesz być tego pewien - powiedziała ze śmiertelną po-wagą, a jej rozmówca nie okazał cienia wątpliwości.- Tylko dlaczegomiałoby to mieć jakieś znaczenie dla ciebie, muzułmanina i handlarzakoni?- Ponieważ jestem kimś więcej.Alix zmarszczyła brwi, lecz Hassan dodał z szerokim uśmiechem:- Aby dokonać tego, co muszę zrobić w imię Allaha, jestem zmu-szony zgłębiać ludzką naturę.I dlatego, widząc zmarszczenie twoichbrwi i błysk w twoich oczach, pokładam wielkie nadzieje w przyszło-ści, ponieważ nie obawiasz się robić tego, co uważasz za konieczne.-Niedbałym machnięciem wskazał leżące na stoliku uszy.- Nie boiszsię mówić prawdy, żądać i brać tego, co chcesz mieć i uważasz za na-leżne tobie.To czyni cię wyjątkową wśród tych, którzy cię otaczająi przeważnie wolą okryć się wstydem i łykać zniewagi, niż mówićprawdę, która pózniej mogłaby przysporzyć im kłopotów.W społecz-ności, w której kompromis i zepsucie są tak rozpowszechnione, tymimo swego młodego wieku jesteś powiewem świeżości.Orzezwia-jącym wiatrem.- Hassan mówił to z poważną miną.- Z czasem sięprzekonasz, że są ludzie, którzy znieważają cię, przysparzają ci zmar-twień, sprawiają kłopoty i doprowadzają do szału.Niektórzy staną cina drodze, podkopując twoje działania i reputację, starając się pokrzy-żować wszelkie twoje wysiłki i plany.Z wieloma z nich sama sobie po-radzisz.Nie wątpię, że już masz swoje sposoby, żeby trzymać w ryzachwiększość z nich.Jednak zawsze znajdą się tacy, księżniczko, którzyokażą się nieznośni, a ich wrogość będzie nieustannym zródłem gnie-wu i frustracji.- Ponownie wskazał na obcięte uszy.- Właściciela tychozdób nikt już nigdy nie ujrzy.Zniknął z powierzchni ziemi i ludzkiejpamięci.- Po chwili milczenia Hassan rzekł z naciskiem, wyrażającsię jasno i bez niedopowiedzeń: - Każdy może zniknąć, księżniczko.Każdy.Dziś nie ma na tym świecie osoby, która nie mogłaby zniknąć,nagle, całkowicie i tajemniczo.Jednak prawdą jest także, iż nie madziś na tym świecie osoby, która nie mogłaby zginąć nagłą i okrutnąśmiercią na oczach tłumów, w publicznym miejscu i w biały dzień.Alix zaschło w ustach i musiała zwilżyć wargi, zanim odpowiedzia-ła, gdyż doskonale rozumiała, co mówił.- Mówisz o zabijaniu dla efektu, jaki wywoła to zabójstwo.- Właśnie.- Jak sekta asasynów.Oni zabijają dla efektu, aby szerzyć terror.Hassan wymownie wzruszył ramionami.- Dziwi mnie, że znasz tę nazwę, ale owszem, skoro tak sobie ży-czysz.jak asasyni.Haszyszynowie.Bardzo nierozsądnie jest jednakotwarcie mówić o asasynach czy tym, co robią.Nie jest to zresztąkonieczne.Matki straszą dzieci ich imieniem, żeby były grzeczne, leczwiększość ludzi nie wierzy, że asasyni naprawdę istnieją.Ale mówiącmiędzy nami, w cztery oczy, wystarczy powiedzieć, że wypadki, o ja-kich wspomniałem, łatwo i skutecznie można zaaranżować.Wystar-czy, jeśli mnie wezwiesz, kiedykolwiek, a sprawa zostanie załatwiona.Wspominając tę rozmowę, Alix pomyślała, że poznała tego czło-wieka dostatecznie dobrze, aby wezwać go bez wahania, gdyby za-szła taka potrzeba.Był niepodobny do któregokolwiek ze znanychjej mężczyzn.Od początku najwyrazniej bez zastrzeżeń jej ufał, z po-wodów, których nigdy jej nie wyjawił - gdyż w końcu była frankoń-ską kobietą oraz chrześcijanką, co powinno wykluczać jakąkolwiekzażyłość między nimi - a ona zawsze doskonale zdawała sobie sprawęz zaszczytu, jaki ją spotkał.Szanowała go i podziwiała, nie zważającna to, że ojciec niezwłocznie kazałby go stracić, gdyby znał jego praw-dziwą tożsamość.Przede wszystkim bowiem nie miał na imię Hassan.To był jedynie tytuł oznaczający rangę i stanowisko, zrozumiały dlatych, którzy cokolwiek wiedzieli o sekcie, do której należał.Tak jakpodejrzewała, był zabójcą wysoko postawionym w hierarchii tej tajneji budzącej strach we frankońskich krajach Zamorza sekcie.Był szyitąurodzonym w środkowej Persji, wychowanym na fedaina, fanatykagotowego oddać życie za sprawę, w którą wierzyli i o którą walczyli.Powiedział jej, że przyjął imię Hassan na cześć Hassana ibn Sabba-ha, wodza z Alamut, o którym obecnie mówiono ściszonym z podzi-wu głosem jako o Starcu z Gór, założycielu sekty asasynów.Ta sektaistniała od kilkudziesięciu lat, lecz kilka lat po zajęciu fortecy Alamutcharyzmatyczny Hassan zmienił swoich zwolenników w fanatycznychobrońców religii, pragnących zniszczyć rządzących sunnickich kali-fów z dynastii Abbasydów.Od tej pory szyiccy zabójcy prowadzilibezwzględną politykę terroru, której skutkiem były zuchwałe publicz-ne zabójstwa wybitnych sunnickich osobistości.Ich ulubioną broniąbył sztylet, zawsze starali się zabijać tylko upatrzoną ofiarę i częstodokonywali zabójstw w meczetach.To, że posługiwali się wyłącznie sztyletem, sprawiało, że zabójstwazawsze były nagłe, niespodziewane i gwałtowne, a ataki wydawały sięnie do odparcia.Asasyni często występowali w przebraniu umożliwia-jącym podejście do ofiary.Utrudniało im to ucieczkę z miejsca zbrod-ni, lecz w obliczu pewnej śmierci nigdy nie popełniali samobójstwa.Woleli rozgłos związany ze śmiercią z rąk nieprzyjaciół.Hassan wyjaśnił Alix, że nazwa hasziszijjin oznacza zjadaczy ha-szyszu" i jak powszechnie uważano, została im nadana przez ich nie-przejednanych wrogów, sunnitów.Zjadacze haszyszu, jak twierdziliortodoksyjni sunnici, plugawili swoje ciała, zażywając narkotyki, bywprawić się w trans, co pozwalało im zabijać z zimną krwią, okrutniei bez wyrzutów sumienia, nawet w świętych miejscach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]