[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Została one też praktycznie wypróbowanaw przemyśle samochodowym.Podwozie próbnego samochodu Rovera, napędzanego turbiną gazową, zbudowanejest właśnie z Honey Combs".Ktoś, kto zna zaawansowanie i burzliwy rozwój badań kosmicznych, w ogóle nie musi zaprzątać sobie głowyuwagami typu: Nigdy nie będą możliwe podróże międzygwiezdne".Już młodsze pokolenia naszych czasów będąświadkami, jak ta niemożliwość" staje się rzeczywistością! Będzie się budować wielkie statki kosmiczne zniewyobrażalnie potężnymi silnikami.W listopadzie 1967 r, Rosjanom udało się połączenie dwóch bezzałogowychpojazdów kosmicznych w stratosferze! Część badaczy pracuje już nad pewnego rodzaju ekranem ochronnym po-dobnym do elektrycznego łuku świetlnego który umieszczony przed właściwą kapsułą zapobiegałby uderzaniuw nią cząsteczek materii względnie kierował je w bok.Grupa wybitnych fizyków pragnie dowieść istnienia tzw.tachionów.Chodzi tu o hipotetyczne cząsteczki, które poruszają się szybciej od światła, a których dolna prędkośćrówna jest prędkości światła.Wiadomo, że tachiony muszą istnieć i chodzi tylko" o znalezienie fizycznego dowoduich egzystencji.Przecież dowody na to, co nie istnieje", dostarczono już dla neutrina i antymaterii! Najbardziejupartych krytyków w chórze przeciwników lotów kosmicznych można by zapytać: czy rzeczywiście sądzą, iż parętysięcy być może najmądrzejszych ludzi naszych czasów z pasją poświęcałoby się pracy nad czystą utopią lub jakimśnieistotnym zagadnieniem?Zajmijmy się zatem odważnie UFO, narażając się na niebezpieczeństwo, że nie zostaniemy potraktowani poważnie.Jeśli nawet tak się stanie, to znajdziemy się z naszymi rozważaniami w gronie godnych uznania, sławnych ludzi, cojest dużą pociechą.UFO widziano zarówno w Ameryce jak i nad Filipinami, nad zachodnimi Niemcami i nad Meksykiem.Załóżmynawet, że 98 procent ludzi uważających, iż widzieli UFO, w rzeczywistości spostrzegało pioruny kuliste, balonymetereologiczne, osobliwe konstelacje chmur, nieznane jeszcze typy samolotów lub dziwną grę światła i cieniana zmierzchającym niebie.Z pewnością całe chmary ludzi uległy zbiorowej histerii: utrzymują, że widzieli coś, czegow ogóle nie było.Naturalnie byli też na miejscu ważniacy, którzy na rzekomej obserwacji chcieli zbić kapitał,dostarczając prasie materiału w sezonie ogórkowym.Po oddzieleniu wszystkich blagierów, kłamców,histeryków i fantastów, pozostaje jeszcze znaczna grupa trzezwych obserwatorów, ludzi nieraz zawodowozaznajomionych z podobnymi rzeczami.Zwykła gospodyni domowa czy farmer na Dzikim Zachodzie mogą sięmylić, ale jeśli na przykład obiekt UFO widzi doświadczony pilot, to trudno zbyć tę relację jako nonsens.Pilotjest bowiem oswojony z mirażami, piorunami kulistymi, balonami metereologicznymi itp.Poza tym regularnie pod-dawany jest badaniom sprawości wszystkich swoich zmysłów, w tym szczególnie ważnego wzroku, a kilka godzinprzed lotem i podczas jego trwania nie wolno mu pić alkoholu.Nie ma też żadnego powodu, aby opowiadaćgłupstwa, gdyż łatwo mógłby stracić świetną, dobrze płatną pracę.Skoro jednak tę samą historię opowiada niejeden kapitan lotnictwa, ale cała grupa pilotów (wśród nich wojskowi), to należy dobrze nadstawić uszu.Nie wiemy, czym są UFO.Nie twierdzimy, że chodzić tu musi o obiekty latające obcych istot rozumnych,jakkolwiek mało argumentów można by przeciwstawić temu przypuszczeniu.Niestety autorowi tej książki podczasjego podróży po całej kuli ziemskiej nigdy nie dane było zaobserwować UFO.Możemy tylko przytoczyć paręwiarygodnych, poświadczonych relacji:Amerykański departament obrony poinformował 5 lutego 1965 r., że specjalny wydział UFO otrzymał poleceniesprawdzenia relacji dwóch radiooperatorów.Obaj mężczyzni wykryli 29 stycznia 1965 r.na monitorachradarowych w bazie lotniczej w Maryland dwa nieznane obiekty latające, które zbliżały się do lotniska odpoAudnia z niezwykłą prędkością 7680 km/h.Na wysokości 50 km nad lotniskiem zrobiły nagły zwrot i szybkozniknęły z zasięgu radarów.3 maja 1964 r.różni ludzie, w tym trzech meteorologów, obserwowali w Canberze w Australii duży, jasnoświecący obiekt, który leciał na porannym niebie w kierunku północno-wschodnim.Zwiadkowie pytani przezwysłanników NASA opisywali, jak owa rzecz" dziwnie zataczała się i jak mniejszy przedmiot zderzył się zwiększym.Mały obiekt zapłonął czerwono i zgasł, podczas gdy duży zmierzając celowo w kierunku północno-zachodnim zniknął obserwatorom z oczu.Jeden z meteorologów powiedział zrezygnowany: Zawsze wyśmiewałemsię z tych historii i co mam powiedzieć teraz, gdy sam zobaczyłem taką rzecz nawłasne oczy?"23 listopada 1953 r.na ekranie radarowym w bazie powietrznej Kinross w Michigan zauważono nieznanyobiekt latający.Porucznik lotnictwa R.Wilson, wykonujący wówczas lot ćwiczebny na odrzutowcu F-86, dostałpozwolenie, aby śledzić tę rzecz".Operatorzy radaru obserwowali, jak Wilson gonił nieznany przedmiot przez 160mil.Nagle oba obiekty zlały się na ekranie radaru w jedno ciało.Wezwania do porucznika Wilsona pozostały bezodpowiedzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]