[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Makarewicz poszedłtańczyć ze swoją żoną.Mój mąż też zniknął. Poprosił kogoś do tańca? Nie.Poszedł na dół do bufetu, po piwo. Czy długo go nie było?Spojrzała na mnie, sprawiając wrażenie zaskoczonej tym,że stawiam pytania odbiegające od wątku, który sam podją-łem.Odpowiedziała jednak: Długo.Około godziny, może półtorej.W bufeciespotkał znajomego.Musieli pogadać. Jego nazwisko? Nie wiem, nie pytałam się.Taśma magnetofonowa obracała się cicho. Wracajmy do stolika.Czy sama pani siedziała? Sama. A przy sąsiednich stolikach?Przybrała taki wyraz twarzy, jak gdyby usiłowała sobie znatężeniem przypomnieć wszystkie okoliczności. Nie, nie pamiętam powiedziała jednak wydaje misię, że było pusto.Tak, stolik nr 44 był na pewno pusty.Przypominam sobie, że Janusz. poprawiła się żekierownik Rogosz przyszedł chyba z hallu. Może z bufetu na dole? %7łeby dojść do pani stolika, zbufetu także trzeba było iść przez hall.Może to właśnie zRogoszem rozmawiał pani mąż?Spojrzała na mnie. Nie wiem, z kim rozmawiał mój mąż i gdzie byłprzedtem pan Rogosz.Nie wyjaśniał mi tego, kiedy się domnie przysiadał. Co mówił?Chwila namysłu.Znów ta wewnętrzna bariera, której niemogłem pokonać. Takie głupstwa.Był pijany. Jakie? byłem nieustępliwy. Ot, takie sobie. Flirt? ; Można to by tak nazwać.Mówiłam już: był pijany. I chciał się z panią spotkać za kulisami? Potraktowałam to jako żart.Myślę, że on także. Skąd pani wie? Przecież czekał na panią. Nie czekał.Nie było go. dopiero teraz spostrzegła,że wpadła w pułapkę.Raz już zabrnąwszy za daleko, zmieniła swoje poprzedniezeznania.Między tym, co mi powiedziała w trakcie pierw-szego przesłuchania, a tym, co mi mówiła teraz, istniałyznaczne rozbieżności.Rogosz zaproponować jej miał omówienie na osobnościjakiejś poważnej, a nie cierpiącej zwłoki sprawy.Rzeczy-wiście, uważała tę propozycję za żart, ale umówiła się nagodzinę drugą za kulisami.Jednakie, kiedy tam poszła, za-glądając także na scenę Rogosza nie było.Powiedziałem jej, że lekarz określa czas śmierci międzygodziną drugą a trzecią rano. Ale ja go nie zabiłam.Nie chciała nic więcej mówić.Była jednak za kulisami.Czy rzeczywiście było tam wówczas pusto? A może doszłodo spotkania między nią a Rogoszem? Może zobaczyłakogoś trzeciego? Tylko Rogosz i ona mogli mi na te pytaniaodpowiedzieć.Ale Rogosz umarł, a ona mówić nie chciała.Zapytałem więc jeszcze o jedno.O maskę śmierci.CzyRogosz nosił w trakcie zabawy maskę śmierci?Zaprzeczyła. W masce śmierci cały czas występował pan Szulc.Rogosz nie miał żadnej maski.Musiała wiedzieć, że Rogosza znaleziono w masce śmiercina twarzy.Mówiło się o tym dużo w Kamieniu.Mimo totwierdziła, że nigdy nie widziała Rogosza w tej masce.Nigdy i nigdzie.Przyszła mi do głowy inna hipoteza: a jeśli mordercanałożył tę maskę Rogoszowi już po dokonaniu zabójstwa?Może była to nawet i cenna hipoteza, tylko że nadal niewiedziałem, dlaczego tak się stać mogło i dla jakichpowodów popełniono morderstwo.Czy ci z gospodarczego zrobili już krok naprzód wsprawie, która zdawała się wiązać z moją?Kwadrans po drugiejUbiegłej nocy w Stępnie zamordowano sołtysa z całąrodziną: żoną, córką i zięciem, siostrą.Stępno to wioska napołudniowym krańcu naszego powiatu.Ten sołtys jesttrzeci; parę lat temu zginęli z rąk nieznanych sprawcówsołtysi z dwóch sąsiednich wsi.Sprawę ze Stępna wzięłaKomenda Główna MO; istnieją podobno uzasadnionepodejrzenia, że morderstwo jest jakąś reperkusją pozornieodległych lat powojennych, gdy grasowały na tym terenienajrozmaitsze nielegalne bandy.W każdym razie prawiewszystkich ludzi z mojego wydziału oddelegowano do grupyoperacyjnej.Mnie zostawiono przy sprawie z Kamienia.Niedługo minie szesnaście lat, jak pracuję w milicji.Zaczynałem od szeregowego milicjanta.W tym roku kończęzaocznie prawo i pewnie awansuję przejdę do pracy wkomendzie wojewódzkiej.Kiedy ktoś patrzy z boku, wydaje mu się, że taka praca jakmoja jest atrakcyjna i pełna przygód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]