[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co to takiego?- Zdaje się, że ktoś przed chwilą do nas strzelał - odrzekł kapitan Wilcox i zmarszczył brwi.- Zostań tu, pani, a ja sprawdzę, co się dzieje.Nie sądzę, żeby to bylipiraci, ale może jakaś wroga jednostka.Anne Marie patrzyła za nim, czując, że znowu robi jejsię słabo.Kto mógł strzelać? I czy ma to jakiś związekz jej osobą? Nie, na pewno nie.Lord Fraser zapewne takzorganizował ucieczkę, żeby nikt nie mógł ich dogonić.Zwłaszcza po tak złowieszczej burzy.76W dzbanie zostało jeszcze trochę wody i Anne Mariezmoczyła rąbek sukni, by przetrzeć oczy i twarz.Niewiele to pomogło, ale nic innego nie mogła zrobić.Popatrzyła na mięsiwo i chleb, przyniesione przez kapitana, ale ich nie tknęła.Nie miała apetytu.Czy atakującysądzili, że jej ojciec jest na pokładzie? Czy ktoś odkrył,że chce wyswobodzić Marię Stuart? Jeśli tak, to już niedługo oboje trafią do Tower.Sir Christopher wydał rozkaz, by oddać ostrzegawczy strzał w stronę Belle Rosemarie".Od dłuższego czasu ścigał ten statek, a teraz, widząc złamany maszt, wiedział, że przeciwnik mu się już nie wymknie.Wolał niedopuścić do rozlewu krwi i dlatego zamierzał przestraszyć kapitana.Gdyby jednak napotkał opór, był gotówzdławić go szybko i skutecznie. Belle Rosemarie" nie została wyposażona w działa.Gołym okiem dostrzegł panikę, która wybuchła napokładzie.Przyłożył lunetę do oka i zobaczył starszego mężczyznę w kapitańskim mundurze, który starał sięuspokoić swoich ludzi.Statek Kita był przystosowanydo walki, a jego ludzie zaprawieni w bojach.Na pewnowszystko pójdzie dobrze, musi tylko uważać.Nie zamierzał mścić się na kapitanie.Jeśli jednak zastanie tam lorda Frasera, ten na pewno powędruje do Tower.Wkrótce znalezli się tuż przy Belle Rosemarie" i Kitnakazał załodze przygotować się do abordażu.Po chwili obie jednostki zetknęły się burtami i w ruch poszłybosaki i haki.Sir Christopher, nie czekając na innych,wskoczył na pokład i stanął ze szpadą w ręku.Kapitan Wilcox wysunął się przed swoich ludzi.11- Co to ma znaczyć, panie? - odezwał się.- Naruszyłeś międzynarodowe prawo i zgłoszę oficjalny protest naręce królowej.- Będziesz miał szczęście, jeśli nie zawiśniesz na rei- rzekł władczym tonem Kit.- Mów od razu, gdzie jestporwana dziewczyna!- Nikogo nie porwałem - odparł z godnością kapitan.- Ojciec panny Fraser zapłacił mi, bym ją zawiózłdo Francji.Nie masz prawa.- Umilkł, kiedy Kit schował szpadę i chwycił go mocno, unosząc nad deskamipokładu.- Je.jest w kabinie na dole - wydusił.- Całai zdrowa.- Módl się, by to potwierdziła - rzekł sir Christopher i puścił kapitana tak gwałtownie, że upadł nakolana.- Jeśli spadł jej choć włos z głowy, drogo zato zapłacisz.Anne Marie usłyszała ciężkie kroki i zaczęła się modlić, obawiając się najgorszego.Kiedy jednak drzwi się otwarły, uniosła dumnie głowę, chcąc stawić czoło napastnikom.- Panno Fraser.Aż otworzyła usta ze zdziwienia, widząc przed sobąKita.Jak zdołał tu dotrzeć?! Dostrzegła, że ma grozną,niemal posępną minę.- Co tutaj robisz, sir Christopherze? - spytała, kiedyw końcu odzyskała głos.Patrzył na nią z wyrazną niechęcią.- Przybyłem, by cię uratować - oznajmił.- Wyglądajednak na to, że jesteś tu z własnej woli.Przynajmniejtak twierdzi kapitan Wilcox.78- Z własnej woli? - Nie chciała, żeby się na nią gniewał.- Sama nie wiem.Wydaje mi się, że ojciec kazał mitu przybyć, a ja go usłuchałam.- Zawsze spełniasz polecenia ojca?- A czy córka nie jest winna posłuszeństwa ojcu?- Nie, jeśli ojciec planuje zdradę stanu!- Być może dla ciebie to zdrada, panie - powiedziała,starając się zachować spokój.- Ojciec uważa to za patriotyczny obowiązek.Maria Stuart już zbyt długo jestwięziona.Ktoś powinien ją uwolnić.- Uważaj na to, co mówisz, pani - ostrzegł Kit, patrząc na nią zimno.- Gdyby ktoś inny usłyszał te słowa,niechybnie trafiłabyś do Tower.A wtedy nie mógłbymci pomóc.- Powinieneś był mi pozwolić popłynąć do Francji -odparła Anne Marie, chociaż sama nie była tego pewna.Nie chciała poślubić kuzyna, o którym nie wiedziała nicpoza tym, że stracił już jedną żonę.Nie zamierzała jednak spokojnie słuchać oskarżeń sir Christophera.Przecież nie zrobiła nic złego! - Tak byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych.- To zależy - mruknął Kit, z trudem powstrzymujączłość.- Polecono mi, bym zabrał cię do Londynu.Toinni decydują, co jest dla ciebie lepsze, pani.Spisek lorda Frasera został wykryty i zapewne wkrótce dołączy dociebie w Tower.- Mój ojciec.Mam nadzieję, że się mylisz, panie.Nie chodziło jej o to, by plany lorda Frasera się powiodły.Nie chciała jednak, by skończył w rękach kata.- Mówiłam tylko.- Nie dokończyła, widząc, że Kitzrobił marsową minę.Raz jeszcze wyprostowała się79dumnie i spojrzała mu prosto w oczy.Nie miała zamiaru się przed nim tłumaczyć.- Popłyniesz teraz ze mną, pani.Czy masz bagaże?Ubrania albo inne rzeczy?- Nie, nic - odrzekła, czując, że ma ochotę się rozpłakać.Postanowiła jednak nie dać mu tej satysfakcji.-Gdzie mnie zabierzesz?- Już mówiłem, że do Londynu.- Spojrzał za siebie,w stronę drzwi.- Tak mi polecono.A wiedz, że ja teżmuszę słuchać rozkazów.Anne Marie popatrzyła jeszcze raz na nieustępliwąminę sir Christophera i serce jej się ścisnęło.Myślała, iżgo zna, że może mu zaufać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]