[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aż nadto zasłużył sobie nawyrok powiedziała córce Delia. Tego człowieka należałoby trzymać w więzieniu do końcażycia, żeby nikogo nie mógł już skrzywdzić.Luke pił.Podobno dużo pił od czasu, gdy po zniknięciurodziny wyprowadził się z domu dziadka.Pijany i głupi, miałczołowe zderzenie z samochodem tuż za granicami Atlanty zabił obcego człowieka, który nic o jego gniewie nie wiedział.Od początku do końca procesu był odrętwiały i cichy i mrugałnieprzytomnie, patrząc na sędziego, który od chwili gdy obrońca Luke'a napomknął o tragedii w rodzinie Byrdów, okazywałmu dużo współczucia.Za to nie współczuli mu ani najbliżsizabitego, ani Delia. Bez powodu kazał cierpieć kolejnym ludziom oświadczyła.- Zabił człowieka z nierozważnego smutku i wyglądałona to, że zupełnie się tym nie przejął.Kilka lat pózniej zabił po raz drugi, dwóch mężczyzn w tawernie w Memphis.Właśnie za tę równie bezsensowną zbrodnię wciąż jeszcze odsiadywał wyrok. Prawdopodobnie myślał, że wywinie się także i z tego -mówiła Delia. Pamiętaj, że ludzi jego pokroju jest pełno,szaleńców gotowych odebrać ci życie z powodów, które z tobąnie mają nic wspólnego.Może tak właśnie było ze mną.Możeten, kto ograbił mnie z dawnego życia, z tego, które na mnieczekało, i kazał mi żyć tym, którym dzisiaj żyję, uznał, że mado tego prawo? Ktoś skrzywdził jego, on zrobił krzywdękomuś innemu.Delia odwróciła się.W jej gardle zabrzmiał krótki pomruk. Zdarzają się różne rzeczy, nie mające nic wspólnego z tym,439czego pragniemy lub czego się spodziewamy.Luke nie spodziewał się, że kogoś zabije, tak samo jak moja mama nie brałapod uwagę tego, że przepadnie bez wieści.I co, nadal uważasz,że powinnam była opowiedzieć ci o tym wszystkim, kiedymiałaś zaledwie kilka lat? A może wówczas, gdy wróciłyśmydo Cayro? Albo kiedy umierał Clint? Myślisz, że tak powinnapostępować matka? %7łe powinna przekazywać dzieciom wizjętego spotworniałego świata?Cissy milczała, milczała tak długo, że Delia zaczęła się denerwować.Wzięła ją za rękę.- Już dobrze, kochanie.To wszystko działo się bardzodawno temu.Nie pomyślała Cissy. To dzieje się nadal i ma swójdalszy ciąg.Pomyślała o Dede, o tym, jak siostra wyłamywałasobie ręce i prorokowała: Stanie się coś strasznego.Wszystkosię dokumentnie spieprzy".Ciągle groziły im kolejne tragedie,echa tych, do których doszło wcześniej.- Nigdy nie przyszło mi to do głowy - odrzekła w końcu.-Myślałam, że zginęli w wypadku samochodowym albo w pożarze.%7łe stało się coś.- Potwornego dokończyła za nią Delia.Przez chwilępatrzyła jej w oczy, potem spojrzała w stronę drzwi. Emmetchyba się nie wyrobi.Jeśli zamierzamy wprowadzić nasz planw życie, lepiej chodzmy do sądu.Nie chcę, żeby Dede spędziłajeszcze jedną noc w areszcie.Cissy skinęła głową, lecz chwilę trwało, nim zdołała wstaćod stołu.Patrzyła, jak Delia otwiera torebkę i odlicza pieniądze za kawę i koktajl, jak macha kelnerce, która też jej pomachała.Z trudem przesunęła się na koniec ławy.Spojrzała na znużoną twarz Delii, na jej smutne brązowe oczy.- Kocham cię - powiedziała.Wzrok Delii złagodniał, kąciki oczu zmarszczyły się, choćsię nie uśmiechnęła.- Wiem - szepnęła i wzięła ją za rękę.Nolan podskakiwał na wózku inwalidzkim.Gdyby nie zablokował kół, czekając, aż Emmet wyjdzie z sądu, żeby z nim440porozmawiać, już dawno znalazłby się w połowie drogi doAtlanty. Co z Dede? Wszystko dobrze? - To było pierwsze pytanie,jakie zadał. Dobrze się czuje? powtórzył, kiedy Emmetpopchnął go głębiej na wózek i zawiózł do poczekalni przygabinecie sędziego. Niech pan powie, że wszystko z niądobrze. Nie.Nie wszystko. Emmet stracił cierpliwość. I takpowinno być, chłopcze.Już zapomniałeś, że cię postrzeliła?Ma szczęście, że niektórzy ludzie chcą się za nią wstawić.Wciąż mam wątpliwości, czy nie powinna zostać w areszcie. To nie miejsce dla niej. Nolan drżał, lecz mówił stanowczo i z determinacją. To nie powinno się było zdarzyć. Słusznie, sęk w tym, że nie jestem pewien, czy ona w ogólema swoje miejsce.A ty, chłopcze, powinieneś zadać sobiekilka pytań, póki masz jeszcze czas. Emmet odgarnął włosy.Kochasz ją, co do tego wszyscy jesteśmy zgodni.Wszyscytwierdzą, że ona kocha ciebie, ale przecież człowiek, którystrzela do ukochanej osoby, nie może być przy zdrowychzmysłach.Chcesz ją stąd wyciągnąć, prawie to rozumiem.Alebyłbym skończonym idiotą, gdybym ci nie powiedział, że jesteśrównie stuknięty jak ona.Wiesz, co powinniście zrobić? I tonatychmiast? Poszukać fachowej pomocy. Nachylił się kujego twarzy.- Rozumiesz mnie? Rozumiem.- Nolan podrzucił głową. Pan po prostunas nie rozumie, ani mnie, ani Dede.Do niczego takiego jużnigdy więcej nie dojdzie. Mam nadzieję, chłopcze. Emmet wyprostował się niezdarnie. Mam nadzieję, ale posłuchaj mojej rady i przemyślsobie kilka spraw.Zaraz ją przyprowadzę.Kiedy weszła do poczekalni, Nolan odniósł wrażenie, żeuchodzi z niego powietrze.Wydało mu się, że Dede się skurczyła.Twarz miała węższą, a ciemne sińce pod oczami dodawałyjej lat.Najbardziej go uderzyło, że złagodniały jej usta i podbródek. Nolan - szepnęła, a jemu serce omal nie pękło.Jeszczenigdy w życiu nie była tak zastraszona. Przepraszam. Nie, nie prosił błagalnie.- To moja wina, to ja. Przestań.Na litość boską, przestań. Skrzywiła usta,441zadrżał jej podbródek.- Nie wytrzymam, jak będziesz tak sięzachowywał. Jak? - Z trudem oderwał od niej wzrok. Tak, żebyświedziała, że cię kocham? %7łe nadal cię kocham?Umilkli.Dede przestąpiła z nogi na nogę, potem przysunęłakrzesło do wózka. Nie powinniśmy zaczynać od początku rzekła, siadającnaprzeciwko niego.- Powinieneś trzymać się ode mnie z daleka, dopóki nie nabierzesz pewności, że wiesz, co robisz. Wiem, co robię odparł.Nie odrywał spojrzenia od jejzaciśniętych na udach dłoni.Na grzbiecie prawej ręki widniał siniec, mały niebieski cień.Chciał przykryć go swojądłonią i pocieszyć Dede, ale miał dość rozumu, by wiedzieć,że nie powinien jej teraz dotykać.Zacisnął ręce na oparciachwózka. Ja się nie zmienię, Dede.Nigdy się nie zmienię.Kochamcię, i tyle.Potrząsnęła głową. Och, Nolan.- szepnęła.Mimowolnie wyciągnął do niej rękę.Ręka zastygła w powietrzu, a Dede cofnęła się jak przed ciosem.Podkurczył palcei zamknął dłoń. To wszystko, co mogę powiedzieć, kochanie.Gdybyśmiała strzelić do mnie jeszcze raz, powiedziałbym to samo, alesądzę, że łatwiej by nam było, gdybyś już więcej tego nierobiła.Patrzył, jak podnosi głowę i spogląda mu w oczy. Myślę, że moglibyśmy spróbować więcej ze sobą rozmawiać dodał. Może powiedziałabyś mi, co cię tak bardzoubodło.Sondowała go wzrokiem.Wciąż drżał jej podbródek, dooczu napłynęły łzy.Uniosła rękę do zastygłej w powietrzuręki.Splotła palce z jego palcami. Och, Nolan powtórzyła. Nie wiem, jakim cudem cięznalazłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]