[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chroni mniekoszulka! nerwowo postukał sztywnym palcem w pierś. Jeśli jestem wampirem? Nie jestem żadnym wampirem! Oczywiście, że nie jesteś! przytaknął gorliwie student Przecież wampirynie istnieją! No właśnie.A nawet gdybym był, to dlaczego koszulka ma cię chronić, skoropisze na niej wyraznie, że twoja krew jest pyszna? Takie są zasady! O czym ty do mnie mówisz, do cholery! O rany.ty nic nie wiesz? Jesteś tu nowy? Owszem. odparł ostrożnie Kessel Wczoraj przyjechałem.I? Wampiry.twoi szefowie.to znaczy, chciałem powiedzieć, bo przecież ty niejesteś wampirem, tylko rabusiem.no więc, twoi rabusie. Moi rabusie. To znaczy, nie! Oczywiście, że nie to chciałem powiedzieć! Nie rabusie! Więc? Kessel zaczynał się dobrze bawić wpatrując uważnie w przerażonegochłopaka. No więc, jest takie niepisane zarządzenie, że ci którzy noszą takie koszulki, tosą chronieni i nie mogą być wypici przez, no wiesz.przez nieistniejące wampiry. Co to za jakaś cudaczna bzdura! Kto to wymyślił! Chyba.same wampiry, których przecież nie ma, to oczywiste dodał szybkostudent.Kessel pochylił się lekko i zajrzał chłopakowi ostro w oczy. Mówisz prawdę? Najszczerszą! Prawdę i tylko prawdę! Przysięgam! No wiesz, te koszulki.półmiasta je nosi, więc.czy mogę już iść? zapytał nieśmiało. Zjeżdżaj syknął Kessel mimowolnie odsłaniając kły. Mam koszulkę! Mam koszulkę! zawołał desperacko chłopak, chwycił torbęi rzucił się do ucieczki.Kessel pomyślał chwilę.Jakiś idiota wymyślił kretyńskie prawo i co najgorsze,wszyscy się do niego stosują.A jeśli tym idiotą jest naprawdę wampir? Tak czyinaczej, nie należy tego prawa łamać.Może się do czegoś przydać.Ebookpoint.pl kopia dla: monibor@poczta.fm Hmm.Spojrzał na zegarek.Było przed dziewiętnastą, a więc duże sklepypowinny być jeszcze otwarte. Co to jest? zdziwiła się Isabell. Ubierz to i chodz w tym cały czas.Isabell rozłożyła czerwoną bluzeczkę i przeczytała napis, po czymzdegustowana skrzywiła się. Twoja krew należy do mnie ? Ja mam w tym chodzić? Tak.Nie mam pojęcia, o co tu chodzi i kto to wymyślił, ale ponoć ci, którzynoszą takie koszulki, nie są wypijani przez wampiry. %7łartujesz? Nie! Mówię bardzo poważnie.Włóż to.Pół miasta w tym chodzi. No dobrze. Teraz.Włóż to teraz.To może naprawdę mieć znaczenie.Isabell westchnęła i przebrała się.Koszulka była trochę za duża, ale ostatecznienie wyglądała tak zle. I chodz w tym cały czas. Kessel poprawił koszulkę z tyłu i oglądnąłdziewczynę dookoła. Obiecujesz? Dobrze. Mówię poważnie. Dobrze! Będę w tym chodzić cały czas.Obiecuję. przytuliła się.Kessel objąłdziewczynę i pocałował w pachnące hotelowym szamponem włosy. Isabell, kochanie, muszę iść.Jestem wściekle głodny.Muszę coś przełknąć, bozwariuję i rzucę się na ciebie, a tego nie darowałbym sobie do końca świata.Robimytak.Przez pół godziny dokładnie omawiali jak postępować w każdej sytuacji, jakamogła się teraz wydarzyć.Isabell potakiwała w skupieniu, godząc się na wszystkiepropozycje Kessela.Co jakiś czas zamartwiała się i prosiła, by uważał na siebie.Kiedy plan działania został ustalony, wampir uściskał Isabell i ruszył w noc, którapowoli zaczynała zadomawiać się na dobre.Ebookpoint.pl kopia dla: monibor@poczta.fm Najpierw Kessel posilił się starszą panią, która wracała z zakupami do domu.Złapał ją na ciemnej klatce schodowej i kiedy nasycił pierwszy głód wmówiłkobiecie, że jest bardzo zmęczona, boli ją gardło i powinna owinąć szyję ciepłąchustą.Zaprogramowana w ten sposób kobieta powlokła się po schodach, tępowpatrując w stopnie.Kiedy stanęła na drugim piętrze przed swoim mieszkaniem,torba z zakupami już na nią czekała oparta o ścianę.Kessel był bardzo uprzejmymwampirem i dokładnie wypytał, pod które drzwi ma zanieść zakupy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]