[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak, miaÅ‚ za sobÄ… udanÄ… karierÄ™.Z pewnoÅ›ciÄ… udaÅ‚o mu siÄ™Ledwo rozróżniaÅ‚ sylwetki drzew, kiedy pÄ™dzili prosto naosiÄ…gnąć wiÄ™cej, niż spodziewaÅ‚ siÄ™ po nim ojciec.nie.No i pozostawaÅ‚a jeszcze Lou, która z caÅ‚ej siÅ‚y wywrza-Chociaż Jack bardzo wÄ…tpiÅ‚, czy ojciec byÅ‚by dumny, gdybyskiwaÅ‚a mu do ucha instrukcje:go teraz zobaczyÅ‚, w scenie brawurowej ucieczki na skuterze- W lewo!przed Å›miertelnie groźnymi bandytami.W scenie, która nieA potem:należaÅ‚a do żadnego ze scenariuszy Lou Calabrese, ale rozgryÂ- W prawo!waÅ‚a siÄ™ naprawdÄ™.A potem wreszcie:Dawno już przekroczyli bezpiecznÄ… prÄ™dkość i Jackowi przeÂ- Townsend, co ty wyrabiasz?! W lewo, w lewo!mknęło przez myÅ›l, że zaraz siÄ™ rozbijÄ….Mimo wszystko wolaÅ‚Nie wiedziaÅ‚, czy kule nadal Å›wiszczÄ… im nad gÅ‚owami.jednak umrzeć w ten sposób niż dać siÄ™ zastrzelić.PrzynajmniejChyba przestaÅ‚y.Trudno byÅ‚oby strzelać przy tak dużej prÄ™dkonie da satysfakcji tym dupkom w kominiarkach.Å›ci.MiaÅ‚ nadziejÄ™, że Lou jest tego samego zdania.Mocno oplotÂAle pogoÅ„ nie ustawaÅ‚a.WidziaÅ‚ ich kÄ…tem oka, żółte i czerÂÅ‚a go ramionami, ledwie mógÅ‚ oddychać.wone smugi.Do diabÅ‚a, czym sobie na to zasÅ‚użyÅ‚? Nie bawiÅ‚Jednak wcale nie kuliÅ‚a siÄ™ ze strachu, o nie.Zamiast tegosiÄ™ w hazard ani w narkotyki.Jego życie poza ekranem byÅ‚owykrzykiwaÅ‚a mu coÅ› do ucha; jak siÄ™ domyÅ›laÅ‚, byÅ‚y to uwaginudne jak flaki z olejem.SkÅ‚adaÅ‚ datki na rozmaite fundacjeco do sposobu prowadzenia skutera.Na szczęście, silnik wyÅ‚dobroczynne, a Szpitalowi DzieciÄ™cemu St.Jude ofiarowaÅ‚ tyletak gÅ‚oÅ›no, że nie sÅ‚yszaÅ‚ ani jednego sÅ‚owa.Ale żeby tylkopieniÄ™dzy, że caÅ‚e skrzydÅ‚o nazwano jego imieniem.RatowaÅ‚krzyczaÅ‚a! Co chwilÄ™ puszczaÅ‚a siÄ™, ryzykujÄ…c życie, i wskazymaltretowane albo porzucone konie i na swoim ranczu pozwawaÅ‚a rÄ™kÄ… kierunek.Dlaczego uważaÅ‚a, że wie dokÄ…d jechać, laÅ‚ im w spokoju dożyć koÅ„ca swoich dni.skoro tak samo jak on zupeÅ‚nie nie znaÅ‚a Alaski, nie miaÅ‚ pojÄ™ÂWiÄ™c kto, u diabÅ‚a, mógÅ‚ życzyć mu Å›mierci?cia.Ale najwyraźniej należaÅ‚a do kobiet, które nie lubiÄ… tracićDwa skutery zaczęły ich doganiać.Zaraz bÄ™dÄ… parÄ™ metrówkontroli nad sytuacjÄ….A ta jej mina dziÅ› rano, kiedy zorientowaza nimi.Dobry dystans do strzaÅ‚u.Å‚a siÄ™, że spaÅ‚ obok niej! No cóż, czego siÄ™ spodziewaÅ‚a? Å»ePrzed sobÄ… widziaÅ‚ spory spÅ‚achetek otwartej przestrzeni,bÄ™dzie spaÅ‚ na podÅ‚odze?dziwnie pozbawiony drzew.PomyÅ›laÅ‚, że jeÅ›li dociÅ›nie gaz do- Uważaj!dechy, a potem nagle skrÄ™ci, to może uda mu siÄ™ zgubić poÂTym razem zdoÅ‚aÅ‚a przekrzyczeć silnik.Nie na wiele siÄ™ togoÅ„.zdaÅ‚o, bo Jack i tak nie zrozumiaÅ‚, o co jej chodzi.dopóki nieObawiaÅ‚ siÄ™ tylko, że przy okazji zgubi też Lou.Znów wyuderzyli w niewielki gÅ‚az, na wpół ukryty pod Å›niegiem, i nie krzykiwaÅ‚a mu coÅ› do ucha.Czy zdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, że jeÅ›liposzybowali w powietrze.Å›cigajÄ…cy zbliżą siÄ™ na odlegÅ‚ość strzaÅ‚u, ona pierwsza oberwie- O mój Boże! -UsÅ‚yszaÅ‚ jÄ… bardzo wyraźnie, pewnie dlakulkÄ™? Chyba nie.KoncentrowaÅ‚a siÄ™ raczej na wytykaniu mu tego, że trzymaÅ‚a usta tuż przy jego uchu.- Townsend, jeÅ›li nasbÅ‚Ä™dów.Jak wiÄ™kszość pilotów z tylnego siedzenia, uważaÅ‚a, żew koÅ„cu zabijesz, to.kierowca jedzie jak Å‚amaga.Nie, nie może pozwolić jej zginąć.W koÅ„cu od paru lat Lou- Biegiem!Calabrese byÅ‚a jego ulubionym wrogiem.Å»ycie bez niej definiÂA potem, trzymajÄ…c jÄ… mocno za ramiÄ™, rzuciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™tywnie straciÅ‚oby pewien smak.Nie znaÅ‚ znów aż tak wielu kodrzew.biet, które by go zdecydowanie nie cierpiaÅ‚y.1 do których w doÂBiegÅ‚ na oÅ›lep przed siebie, ciÄ…gnÄ…c za sobÄ… Lou.Mroźnedatku czuÅ‚ jakiÅ› pociÄ…g.Dlaczego miaÅ‚aby go interesować kobieta,powietrze zapieraÅ‚o dech w piersiach.PamiÄ™taÅ‚, żeby biec zygktóra jawnie okazywaÅ‚a mu wrogość, nie potrafiÅ‚ sobie wytÅ‚umazakiem - trudniej ich bÄ™dzie trafić.czyć.Może wÅ‚aÅ›nie dlatego, że tak bardzo go nie lubiÅ‚a?DÅ‚ugo biegli, zanim zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że nie sÅ‚ychać strzaÂI wtedy zobaczyÅ‚ przepaść.Nic dziwnego, że nie byÅ‚o tułów.ZaczÄ…Å‚ zwalniać kroku.Znaleźli siÄ™ w lesie na tyle gÄ™stym,drzew.Zbliżali siÄ™ do szerokiego na trzy metry jaru.W doleże nikt nie mógÅ‚by ich Å›cigać na skuterze.Nawet gdyby przepÅ‚ynÄ…Å‚ strumieÅ„, pewnie bardzo malowniczy latem, a teraz zaÂÅ›ladowcy znaleźli jakiÅ› sposób na pokonanie jaru.marzniÄ™ty na kamieÅ„.Nie byÅ‚o żadnego mostka, nie w takiejLou ciÄ…gnęła go za rÄ™kaw.dziczy.A wiÄ™c tu koÅ„czyÅ‚a siÄ™ ich ucieczka.- Chodź -nalegaÅ‚a.-Chodź, Jack.Oni tam sÄ….Chodź, Jack.OczywiÅ›cie, mógÅ‚ zawrócić.SkrÄ™cić i zginąć od kul.Albo- Nie.- Jack zatrzymaÅ‚ siÄ™, oparÅ‚ o drzewo i ciężko dydalej jechać przed siebie.Tak czy inaczej, zmierzali prosto w obszÄ…c, obejrzaÅ‚ za siebie.-Nie ma ich, Lou.Popatrz.Zostali za jÄ™cia Å›mierci.wÄ…wozem.ZgubiliÅ›my ich.Na razie.PrzyspieszyÅ‚.- O mój Boże! - WiÄ™cej powiedzieć nie zdoÅ‚aÅ‚a.- O mój- Townsend! - wrzasnęła Lou.Ona też już widziaÅ‚a, co siÄ™Boże, Jack.dzieje.I niespecjalnie jej siÄ™ to spodobaÅ‚o.SÅ‚yszaÅ‚ jej krótki urywany oddech, widziaÅ‚ wielkie oczy i źreÂ- Co robisz? ZwariowaÅ‚eÅ›? SkrÄ™caj! SkrÄ™caj!nice rozszerzone ze strachu.ZrozumiaÅ‚, że wcale nie dyszaÅ‚a zeJack zaciskaÅ‚ palce na dźwigni gazu.zmÄ™czenia.Ona Å‚kaÅ‚a.Bez Å‚ez, ale Å‚kaÅ‚a.Nigdy jeszcze nie wiÂ- Smokey i bandyta! - zawoÅ‚aÅ‚ przez ramiÄ™.dziaÅ‚ kogoÅ› tak przerażonego.- MyÅ›laÅ‚am - odwrzasnęła - że nie lubisz filmów.- Już w porzÄ…dku - powiedziaÅ‚, przyciÄ…gajÄ…c jÄ… do siebie.-Jej krzyk - tak gÅ‚oÅ›ny, że sÅ‚ychać go byÅ‚o chyba w samymHej! Już w porzÄ…dku.Anchorage - brzmiaÅ‚ mu w uszach, kiedy lecieli nad przepaÅ›ciÄ….Przez chwilÄ™ zdawaÅ‚a siÄ™ kimÅ› zupeÅ‚nie innym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]