[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stałam tam, gapiąc się na plik kartek w moich dłoniach.Czerwień sącząca się ze ścianbiura Nowych Dróg zaczynała znikać, mój puls i oddech wracały do normy.Ale nagle zauważyłam, że moje ulotki różnią się od wszystkich pozostałych.Napierwszej od góry widniała jakaś notka, napisana, zdaje się, piórem wiecznym, płynnąkursywą.„Proszę się ze mną umówić - napisał zarządca cmentarza.- Zrobi to Pani, jeśli niechce Pani kłopotów”.Pod tą wiadomością był numer telefonu.Kłopoty były ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałam.Rzecz w tym, że kłopoty, jak wytknął mi wczoraj John, zawsze pojawiają się tam,gdzie ja.Patrzyłam na wiadomość, próbując ją zrozumieć - skąd wiedział, skąd Richard Smithwiedział, że to byłam ja? - aż usłyszałam kliknięcie.Kiedy uniosłam wzrok, zarządca właśniezamykał aktówkę.Z moim naszyjnikiem w środku.- No to do widzenia państwu - powiedział, biorąc teczkę i machając nam wesoło napożegnanie.- Miłego popołudnia.I wyszedł, pogwizdując jakąś melodyjkę.Przechodząc pod dużymi oknami biura,spojrzał mi prosto w oczy.Dopiero później uświadomiłam sobie, że melodia, którą gwizdał, to było Ring AroundThe Rosie.Co tak naprawdę nic nie znaczy.Chyba że jesteś kimś, kto kiedyś umarł, a potem wrócił do świata żywych.I spędziłdużo czasu w necie, wyszukując dziwne fakty na temat śmierci.Na przykład taki, żeniektórzy ludzie wierzą, że dziecięca rymowanka Ring Around the Rosie tak naprawdę jest opladze czarnej śmierci, która w średniowieczu zabiła jakieś sto milionów ludzi.- Hm.- Jade westchnęła, kiedy już sobie poszedł.- Dziwny gość.- Przechyliła w mojąstronę swój słoik.- Lukrecji?Spojrzałam na czerwone, długie kluski.- Uch.Dziękuję, ale nie, dziękuję.- Straciłam apetyt.Zdaje się, że mama czuła się tak samo.Uśmiechnęła się do mnie - zbyt radośnie -jakby chciała mi pokazać, że wszystko jest w porządku.Ale ja widziałam, że ściskała pasek swojej torebki tak mocno, że zbielały jej kostkipalców.Wiedziała, że nic nie jest w porządku, tak samo jak ja.- No dobrze! - Spojrzała na Alexa, Kaylę i na mnie.- Island Queen! To dopiero będziefrajda, nie?- O, tak - odparłam.- Będzie mega.Z pola tez wianie buchnęło ogromne,Przeleciał po nim gromu błysk czerwiennyI omdlały mi zmysły nieprzytomne.Dante Alighieri Piekło, Pieśń IIIMogłabym wymyślić całe mnóstwo rzeczy, które wolałabym robić, zamiast stać wdwudziestoosobowej kolejce przed Island Queen w palącym słońcu popołudnia - tandetnej,wyspiarskiej podróbce Dairy Queen.Na przykład spanie.Nie pospałam za długo ostatniej nocy.I to prawda, że głównie zwłasnej winy.Ale jednak.Po drugie, umówienie spotkania z Richardem Smithem, żeby mieć to już z głowy.Ale nie odebrał, kiedy zadzwoniłam do niego z damskiej ubikacji, zanim dołączyłamdo Alexa i Kayli na parkingu dla uczniów.Pewnie dlatego, że jeszcze nie dotarł do siebie.Numer, który mi zostawił, mógł nie być na komórkę.Smith nie wyglądał na kogoś, kto makomórkę.Może nawet nie wiedział, co to takiego.- Hm, witam, ee, panie Smith - wydukałam.- Mówi Pierce Oliviera.Właśniespotkaliśmy się w biurze Nowych Dróg.Dał mi pan liścik z prośbą o kontakt.- Dłonie wciążmiałam spocone po naszym spotkaniu, chociaż klimatyzacja w szkole była ustawiona,zdawałoby się, poniżej zera.- Więc dzwonię, żeby umówić się na spotkanie, o które panprosił - zakończyłam.To była chyba najbardziej żałosna wiadomość zostawiona na sekretarce w historiiświata.Ale co ja miałam powiedzieć? „Chcę odebrać mój naszyjnik, który zostawiłam nacmentarzu wczoraj wieczorem, kiedy popełniono tam przestępstwo”? Nie zamierzałamnagrywać niczego, co mogłoby mnie obciążyć.Nauczyłam się tego po akcji w Westport.- Gdyby pan mógł do mnie oddzwonić - dodałam - w najbliższym dogodnym terminie,byłabym wdzięczna.Im szybciej, tym lepiej, bo chciałabym wyjaśnić sprawę jeszcze dzisiaj,jeśli to możliwe.- Zostawiłam numer, na wypadek gdyby nie miał identyfikacji, i sięrozłączyłam.Teraz nie miałam do roboty nic innego, jak tylko zabijać czas, dopóki pan Smith nieoddzwoni.Wolałabym nie robić tego w koszmarnie długiej kolejce w dzikim upale, czekającna zamówienie czegoś, co nazywało się zabójca żołądka.- Morderca - poprawiła mnie Kayla, kiedy spytałam, dlaczego nie możemy iść po togdzie indziej.- Morderca żołądka.I robią je tylko tutaj.To coś jak śnieżyca z Dairy Queen,tylko lepsze, bo dają tam więcej rzeczy.- Jakich rzeczy? - spytałam.Byłam rozdrażniona i naprawdę nie chciałam stać w tejkolejce.A jeśli pan Smith zapyta mnie prosto z mostu, skąd wzięłam naszyjnik?Jakie „jeśli”? Na pewno mnie zapyta.- No, wiesz - mówiła Kayla.- Rzeczy.Ja lubię czekoladową kruszonkę.Alex lubibutterfingery z M&M'sami.A ty co najbardziej lubisz?Ale zarządca cmentarza mógł mnie zapytać o coś jeszcze gorszego.I koniecznośćodpowiadania na to pytanie przerażała mnie jeszcze bardziej.Wspomnienie, w jaki sposóbzostała zniszczona brama i dlaczego, nadal było zbyt świeże.Nie miałam pewności, czyzdołam skutecznie nakłamać, nie wydawało mi się.„Powiem ci, co możesz zrobić - oświadczył John, kiedy spytałam, co jeszcze mogęzrobić, żeby mu pomóc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]