[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nikt, magistrze.Sam doszedłem do tego, że takiemuszą krążyć plotki.Deirdre wyglądała przez okno, straciwszy wszelkieobjawy zainteresowania.W tym czasie strażniczka przyglądała się Nikode-musowi od stóp do głów.- Masz te blizny przez całe życie?Nikodemus zmusił się do spojrzenia na nią.- Gdy byłem niemowlęciem, moja przybrana matkanadała mi przez nie nazwisko.Magistra Okeke uniosła brwi.- Słowo weal to synonim słowa welt, medycznego określenia tego rodzaju zmiany skórnej - wyjaśniłNikodemus.- Stąd Nikodemus z bliznami, czyli wells,zmieniono w Nikodemus Weal.Shannon odchrząknął.- Ale słowo weal ma też inne znaczenie.Może oznaczać dobrobyt" albo wspólne dobro".To antonim słowa woe, czyli niedola.Nikodemus uśmiechnął się śmiało.- Zawsze twierdziłem, że przez to staje się homoni-mem.Deirdre tak gwałtownie spojrzała na Nikodemusa, żesię przestraszył.- Czemu tak twierdzisz? - Na jej ustach znów pojawiłsię lekki uśmieszek.- U-uch - zająknął się Nikodemus.- No cóż, ho-monim to słowo, które może znaczyć dwie różne rzeczy,na przykład wolny".Jeśli mówię, że jestem wolny, to niewiadomo, czy robię coś powoli, czy mam czas na różnezajęcia.I choć dobrobyt jest przeciwieństwem biedy, tobiada temu, komu za dobrze.Shannon roześmiał się cicho, choć słyszał już tę próbężartowania z samego siebie.Nikodemus posiał mu pełnewdzięczności spojrzenie.Deirdre kiwała głową.Wyglądało na to, że chce cośpowiedzieć, gdy zabrzmiało energiczne pukanie dodrzwi.- Wejść - zawołał Shannon.Drzwi otwarły się na całąszerokość, odsłaniając magistra Smallwooda.- Agwu! Chodzi o tę niezwykłą korespondencję ko-laboris.Mamy wyjątkowo przerażające wieści z zagra-nicy!11ROZDZIAAikodemusie, dotrzymaj, proszę, towarzystwa na-Nszemu druidzkiemu gościowi, w czasie gdy pójdęwysłuchać wiadomości.- Shannon wstał.- Deirdre,wybacz nam na chwilę.- Między idącym w stronę drzwistarym magiem a Lazur przemknęły dwa nu-menosowełuki.Strażniczka podążyła za nim.Nikodemus wstał i przyglądał się, jak wychodzą.Oddałby wszystko, żeby uniknąć pozostawienia sam nasam z druidką.Obejrzał się na Deirdre.Dzięki dużym oczom i gład-kiej skórze wydawała się mieć nie więcej niż dwadzieścialat, ale lekki uśmieszek zdradzał znacznie dojrzalsze,matczyne rozbawienie.- Chyba zniosłam to całkiem dobrze - stwierdziła.- Usiądzmy.Mamy wiele do omówienia.Marszcząc brwi, ponownie usiadł na miejscu.- Nikodemusie, czy wiesz, że jesteśmy ze sobą spokrewnieni? - zapytała druidka z nieco szerszym uśmie-chem.- Sprawdziłam bibliotekę genealogiczną Starha-ven.Mamy wspólnych prapradziadków.Głowa Nikodemusa odskoczyła do tyłu.Tego się niespodziewał.Zdał sobie jednak sprawę, czemu druidkawydawała mu się znajoma: poza oczami stanowiłamłodszą i piękniejszą wersję jego ciotki.- Jesteś spiryjką? - zapytał.Potrząsnęła głową.- Jestem z Dral, ale wywodzę się z cesarskiego rodu.Wiesz, co to oznacza? Starożytnym kontynentem rządziła rodzina cesarska, której znakiem szczególnymbyły czarne włosy, zielone oczy i oliwkowa cera, wspólna dla nas obojga.W Nikodemusie obudziło się stare wspomnienie.- Ojciec powiedział kiedyś, że może prześledzić swojepochodzenie do czasu pierwszego lądowania w Spirii.- Właśnie - przytaknęła Deirdre.- Gdy ludzkośćuciekła z antycznego kontynentu, każdy członek rodzinycesarskiej wsiadł na inny statek.Sztorm rozproszyłludzką flotę, przez co nasi krewni rozproszyli się po całejziemi, trafiając zarówno do potężnych, jak i bardzoskromnych rodzin.Przyjrzała mu się uważnie.- Mam wiele cesarskich cech, poza wzrostem, a raczej jego brakiem.Wydaje mi się jednak, że widzę u ciebie wszystkie cechy rodziny cesarskiej.Nikodemus stłumił pragnienie zajęcia palców dłu-baniem przy rękawie.- Twoje słowa bardzo mi schlebiają.- Zastanawiam się raczej, kim mogła być twoja matka- odrzekła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]