[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzewiec zapukał.A raczej zadudnił potężnie w żelazne wrota.Nikt mu nie odpowiedział.- Sarumanie!!! Wyjdź!!!Nagle w ścianie ponad Bramą otworzyły się dziesiątki klapek, do tej pory zupełnie niewidocznych.Gwizdnęły strzały.- Na dół! - krzyknął Boromir, zeskakując z głazu i pociągając za sobą hobbitów.Skulili się, opierając plecami o zimny kamień.Ponad nimi świstały strzały.- Sarumanie!!! Fangorn cię wzywa!!!Boromir zaczął się śmiać.Merry spojrzał na niego w osłupieniu.- To jest najgorsza, tragiczna, najgłupsza, najbardziej durna i nonsensowna kampania oblężnicza w historii Śródziemia - oznajmił Gondorczyk, kręcąc głową.- W pewnym sensie cieszę się, że biorę w niej udział, bo nie uwierzyłbym, gdybym nie widział tego na własne oczy.Merry zacisnął dłonie w pięści i całą siłą woli powstrzymał odruch, by trzasnąć go na odlew.- Pozabijają ich! To samobójstwo! - Pippin wychylił się ostrożnie i wyjrzał zza głazu.Boromir i Merry również rzucili okiem na to, co działo się pod bramą.Niektórzy entowie byli już naszpikowani jak jeże, ale o dziwo, tkwiące w nich strzały zdawały się im nie wadzić.- Nie wiem, czy pamiętacie, ale mówiłem tak od początku - głos Boromira zabrzmiał tuż nad uchem Merry’ego i hobbit pomyślał sobie, że gdyby teraz dźgnął łokciem za siebie to akurat trafiłby człowieka w żołądek.Podobno uderzenie w żołądek odbiera dech.A jeśli nie można oddychać to nie można też mówić.- Ciekawe, kiedy do nich dotrze, że Saruman nie wyjdzie i nie otworzy im bramy - ciągnął Boromir, a Merry zagryzając zęby, przesunął nieznacznie rękę do przodu, biorąc rozmach do tego wyimaginowanego ciosu.Oczywiście, nie ośmieliłby się Boromira uderzyć, ale taki gest poprawił mu samopoczucie i dopomógł wyobraźni.- Moim zdaniem.- człowiek nie zdołał jednak dokończyć, bo przerwał mu przeraźliwy, ogłuszający zgrzyt metalu.Wszyscy trzej skrzywili się i odruchowo zatkali uszy.- Chyba.właśnie.to.do.nich.dotarło.- powiedział Pippin powoli, kiedy już okropny dźwięk ustał.Brama stała otworem.Entowie po prostu rozdarli wrota na strzępy gołymi rękami, po czym śpiewając i skandując zaczęli wdzierać się do środka.Merry spojrzał na Boromira.Człowiek siedział z otwartymi ustami, gapiąc się na szczątki bramy, które w postaci powyginanych kawałów żelaza walały się na ziemi.- Twoim zdaniem co? - zagadnął słodko hobbit.Boromir jak skamieniały patrzył na Bramę.- Nie skończyłeś, a ja po prostu umieram z ciekawości, by poznać twoje zdanie.No, Boromirze, twoim zdaniem co? - powtórzył Merry z lubością, trącając go łokciem.Gondorczyk zamrugał oczami i zwrócił wzrok na hobbita.Na jego twarzy, ku dzikiej satysfakcji Merry’ego, malowało się absolutne, bezbrzeżne zdumienie.- Jak na najgłupsze, najbardziej beznadziejne oblężenie w historii jest dość skuteczne, nie sądzisz? - Merry po prostu nie mógł się powstrzymać.Boromir nie odpowiedział, tylko znów przeniósł wzrok na Bramę i niknących w tunelu entów.- No, co tak zamilkłeś? Śmiało! Podziel się z nami swoimi uwagami.- rozzuchwalony Merry znów go trącił i chciał dodać komentarz o taktyce Drzewca, ale nie zdążył.Orthankiem wstrząsnął grzmot, a ze szczelin w ziemi buchnęły kłęby dymu.Saruman rozpalił swoje ognie.Grupa kilkudziesięciu entów, wśród których Merry wypatrzył Żwawca, runęła na mury.Pasterze Drzew w furii zaczęli odrywać kamienie, aż szary pył uniósł się w powietrzu.Wgryźli się w mur na podobieństwo szarańczy pochłaniającej plony.Merry dzielił swą uwagę między nich a Boromira, ponieważ obserwowanie wyrazu twarzy Gondorczyka było równie frapujące jak wydarzenia przy Bramie.Człowiek, znieruchomiały, szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w entów, którzy sprawnie kończyli już właśnie z murami i po rumowisku zaczynali przedostawać się na drugą stronę - do wewnętrznego kręgu Orthanku.- Co za siła.- wyszeptał Boromir w podziwie.- Co mówiłeś? - Merry żywo zwrócił się ku niemu.- Co za siła! - powtórzył człowiek głośniej, wciąż zapatrzony w entów - Gdybym miał taką armię, mógłbym sforsować bramy Mordoru! Gdybym miał taką armię to.-- No, ale nie masz - wytknął mu Pippin przytomnie.- Ha! Otóż to - nie mam!!! - zakrzyknął Boromir.- A dlaczego jej nie mam?! - zwrócił się do Pippina z nieoczekiwaną pasją.- Może ty mi to łaskawie wytłumaczysz?! - dorzucił, gwałtownie gestykulując.- Yyyy.- spłoszony Pippin odruchowo odchylił się do tyłu, rzucając pytające i bezradne spojrzenie na Merry’ego.- Wytłumacz mi, mości Peregrinie, dlaczego oni - tu Boromir wykonał kolejny zamaszysty gest, tym razem wytykając palcem entów i Merry musiał się uchylić, by nie oberwać w głowę - dopiero teraz uznali za stosowne się ruszyć?! Kiedy i tak jest już za późno?! Mają taką siłę, takie możliwości! I co? I nic!! Siedzieli sobie w tym swoim parszywym lesie od stuleci i nic ich nie obchodziły losy innych!Gdzieś blisko rozległ się kolejny huk i rumor walących się kamieni, ale Merry nawet nie pojrzał w tamtą stronę - osłupiały gapił się na człowieka, nie znajdując słów.To było po prostu niebywałe.Kiedy entowie zdawali się nie mieć szans - kiedy radzili bez końca, a potem zabierali się do tego szturmu - Boromir z nich kpił.Teraz zaś, gdy pokazali swą siłę i zaczęli wygrywać, postanowił się na nich obrazić.Merry kompletnie nic z tego wszystkiego nie rozumiał.I nagle rozpaczliwie zatęsknił za spokojem i zrównoważeniem Obieżyświata.Chyba naprawdę z Boromirem działo się coś niedobrego.A jeśli to znowu Pierścień? Jeśli tak właśnie manifestuje się jego wpływ i wbrew nadziejom Pippina ich przyjaciel wcale się od niego nie uwolnił?Boromir się tak zazwyczaj nie zachowywał.choć, z drugiej strony.Merry zadumał się.W zasadzie.pod takimi wrotami Morii na przykład - Boromir też był niemożliwy.Nakrzyczał na Gandalfa, ciskał kamieniami w sadzawkę i w ogóle.A w Lorien? Też się złościł przed wejściem i nadymał na uczcie.Czyżby Pierścień już wtedy.Ej, hola Meriadoku Brandybuck! To by było aż nazbyt proste, by przypisywać wszelkie wady Pierścieniowi i zakładać, że cały gniew i złość biorą się z wpływu Nieprzyjaciela.Zdaje się, że po prostu niektórzy mają.charakterek.I tyle.Tymczasem owi niektórzy kontynuowali gniewną tyradę.Merry, który przez chwilę zatopił się we własnych myślach i nie słuchał, co mówi Boromir, teraz dowiedział się, że entowie powinni zniszczyć Isengard dawno temu, uniemożliwiając tym samym Sarumanowi stworzenie armii.Teraz całe to działanie i tak jest bez sensu, bo orkowie maszerują na Rohan i nic ich nie zatrzyma.I w tym momencie coś w Merrym eksplodowało.- Przestań!!! - wrzasnął, wymachując rękami - Przestań natychmiast!!! Nie mam siły ani chęci dłużej tego słuchać, słyszysz?!!! MAM DOSYĆ!!! Dosyć! Dosyć!Boromir spojrzał na niego zdumiony, a zza jego boku wychylił się Pippin, patrząc na Merry’ego z podziwem, a zarazem tak, jakby go widział pierwszy raz w życiu.Merry zaczerwienił się lekko.Samego go zaskoczył ten wybuch.Boromir otworzył usta, szykując się do riposty, ale zmienił zdanie i przygryzł wargę, milknąc.Zapadła niezręczna cisza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]