[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lord Pumphrey nadzorował wykopaliska.Pojawił sięniespodziewanie z kilkunastoma żołnierzami i oznajmił, żeprzybył tu, aby nadzorować interesy ministerstwa skarbu.- Zachowam się w Kopenhadze jak Nelson - rzekł doSharpe'a, zamykając przy tym jedno oko.- Po tym wszystkim nie pałam do ministerstwa skarbu zbyt wielką miłością.Ale kto je kocha.Jednak coś musimy im oddać.- Musimy?- Cieszy mnie myśl, że będą mi za coś wdzięczni.A więcmusimy.Ale rób swoje, Richardzie, dopóki czuwa wyłączniemoje zamknięte oko.Sharpe podał lordowi listę współpracowników Skovgaar-daa.358- Lavisser nie żyje, sir.- Bardzo mnie uradowałeś, Richardzie.Bardzo - powiedział Pumphrey, przeglądając papiery.- Czy to krew?- Tak, milordzie.Pumphrey spojrzał na porucznika i widząc, że gnieww nim jeszcze nie wygasł, nie pytał, skąd krew wzięła sięna papierze.Nie zwrócił też uwagi na jej ślady na mundurzei włosach Sharpe'a.- Dziękuję, poruczniku - powiedział.- A co ze Skovga-ardem?- %7łyje, sir, ale dość kiepsko.Powinienem go odwiedzić.Ostatniej nocy bomby zniszczyły jego magazyny, nic z nichnie zostało.Na szczęście ma dom pod miastem w Vester Fa-elled.Może pójdziemy razem?- Myślę, że poczekam jeszcze trochę, zanim złożę muwyrazy szacunku - odparł lord, przez chwilę przytrzymującramię Richarda.- Powiedz mi, czy Skovgaard wróci z namido Brytanii? Nie powinien tu zostawać.- Nie powinien?- Mój drogi Sharpe, zostaniemy tutaj parę miesięcy,a potem na pewno wkroczą Francuzi.Jak długo Skovgaardbędzie tutaj bezpieczny?- Myślę, milordzie, że prędzej niż do Anglii poszedłby dopiekła - powiedział Sharpe.- Trzeba znalezć inny sposóbchronienia Skovgaarda.I jego córki.- Córki?- Ona wie wszystko to, co ojciec.Co masz zamiar zrobić,milordzie?- Więc może wyślemy go do Szwecji - odrzekł Pumphrey.- Oczywiście, wolałbym ich zabrać do Brytanii, ale obiecujęci, że nie zostawię ich bez opieki.Ręczę własnym honorem,że Francuzi nie będą ich nękać.Sharpe spojrzał na Pumphreya tak, że lord mimowolniezadrżał widząc wyraz oczu swego rozmówcy.Ale porucznik359pokiwał głową, dając do zrozumienia, że ta odpowiedz gozadowala.Po czym odszedł bez słowa.Kieszenie miał pełnezłota.Tego dnia Chase i jego ludzie również się niezle wzbo-gacili.Bez wątpienia lord Pumphrey też coś sobie skubnie,nim zwróci resztę skarbu ministerstwu.Sharpe, mimo iżmiał teraz naprawdę sporo złota, wcale nie czuł się bogaty.Nie mógł zostać w Danii.Ole Skovgaard zabronił córcepoślubić Brytyjczyka.Chory Duńczyk użył wszystkich sposo-bów, aby nakłonić Astrid do posłuszeństwa.Gdy Sharpe przy-był do Vester Faelled, zobaczył dziewczynę bliską płaczu.- Ojciec nigdy nie zmieni zdania - powiedziała.- Wiem.- Teraz nienawidzi Brytyjczyków całą duszą.Ciebierównież.Powtarza, że nie jesteś chrześcijaninem, więc niemogę.Potrząsnęła głową nie mogąc wydobyć z siebie słów.Porucznik wyjął z kieszeni bryłę stopionego złota i garśćosmalonych monet.- Myślisz, że złoto zmieni jego opinię? - spytała Astrid.- Teraz pieniądze go nie przekonają.- To nie dla niego.Ani dla ciebie, chyba że chcesz.Sharpe wyjął z kieszeni wszystkie monety i ułożył je naklawikordzie.Przez ostatnie dni w tym domu kwaterowalibrytyjscy oficerowie.Podłoga była porysowana gwozdziami,jakie tkwiły w podeszwach ich butów, a dywany pobrudzo-ne błotem.- Kiedyś wspominałaś, że chcesz odbudować sierociniec- powiedział Sharpe.- Teraz możesz to zrobić.- Richardzie! - krzyknęła Astrid, próbując mu wepchnąćz powrotem złoto do kieszeni.- Nie chcę tego złota - sprzeciwił się porucznik.Prawdę mówiąc, chciał je posiadać.Ale przez ostatnimiesiąc ukradł tyle pieniędzy.A poza tym pragnął, abyspełniło się jakieś marzenie Astrid.Teraz wydawało mu się360to ważniejsze od złota.- Daj złoto dzieciom - powiedział i mocno przytuliłpłaczącą dziewczynę.- Nie mogę nie spełnić ojca prośby - powiedziała w końcu.- To nie byłoby w porządku.- Oczywiście - potwierdził porucznik.Nie całkiem rozumiał takie zupełne posłuszeństwo, alewidział, że dla Astrid jest to bardzo ważne.- Mówiono mi, że wy, Duńczycy, jesteście bardzo pobożni.Nie wiem, czy bym tu pasował.Nie jestem zbyt religijny,więc chyba lepiej jak teraz odejdę.Ale któregoś dnia powrócę?Odwrócił się i wyszedł z domu.Ruszył drogą przez cmen-tarz, na którym wykopano długi dół, aby pochować skurczo-ne od ognia ciała.W pałacu Amalienborg tej samej nocy lord Pumphreybardzo starannie wydzielał sobie część złotego skarbui przekładał do własnej walizy.To, co pozostało - wedle jego szacunku około dziewięciutysięcy gwinei - powinno wrócić do Banku Anglii.Resztazaginionego złota miała obciążyć sumienie nieżyjącego La-vissera.- Mógłbyś powiedzieć Sharpe'owi, aby je zabrał z powrotem do Anglii? - zwrócił się do sir Dawida następnegodnia.- Dlaczego Sharpe?- Muszę go wysłać z Kopenhagi - powiedział lord.- A co on znowu narozrabiał?- Zrobił to - odrzekł Pumphrey swoim piskliwym głosem - co mu rozkazałem.Wykonał moje polecenia bardzodokładnie.Polecam ci go, sir.Wśród rozkazów, które muwydałem, było ocalenie życia dwóm osobom, co oczywiściewykonał.Ale teraz ich ocalenie nie leży w interesie JegoKrólewskiej Mości.361Pumphrey uśmiechnął się i delikatnie przeciągnął po gar-dle serdecznym palcem.Generał Baird z rezygnacją wzniósł w górę ręce.- Nic nie mów, nie chcę być wtajemniczony w twój brudny świat.- To, co powiedziałeś, sir, jest bardzo rozsądne, ale wypraw szybko naszego porucznika z Danii.On ma niekonwencjonalnie szlachetną duszę i nie chcę sobie robić z niegowroga.Jeszcze nieraz będzie mi potrzebny.Gdy Sharpe opuszczał miasto, wciąż jeszcze było spowi-te dymem.W powietrzu czuło się już jesień.Przynosił jąchłodny wiatr ze Szwecji.Niebo było czyste, tylko na hory-zoncie widać było smugi dymu unoszącego się nad Zelandią.Ten dym miał przed oczami porucznik jeszcze długo potem,gdy brzeg lądu dawno zniknął za rufą Pucelli.Myśląc o As-trid zdał sobie sprawę, że w jego życiu zajęła miejsce Grace.Wciąż był pełen wątpliwości i nie bardzo umiał przewidzieć,co będzie robił.Miał powrócić do baraków i zajęć kwatermi-strza, ale z obietnicą, że nie pozostanie nim, gdy pułk znówwyruszy na wojnę.A wojna będzie na pewno.Za przesłoniętym smugami dymu horyzontem kryła sięprzecież Francja.Francja, która władała prawie całą Europą.Dopóki nie zostanie pokonana, dopóty będzie wojna.To byłświat żołnierzy, a on był żołnierzem.Chase podszedł do niego, stali teraz obaj na rufie przyrelingu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]