[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzieci i wnuki innego mężczyzny.Jego wyobrażenia były jak wbijające się, drążące w sercu noże, które zabijałygo powoli, bezlitośnie.Przycisnął ją do siebie tak mocno, że niemal pozbawił tchu,ale nie narzekała. Możemy zostać tu tak na zawsze? zapytała z ciężkim westchnieniem.Potrzebował chwili, żeby odzyskać kontrolę nad głosem, i odrzekł, jaknajweselej potrafił. Myślę, że w łóżku byłoby nam wygodniej.Lyssa zaśmiała się cichutko.Nie była to beztroska radość, którą tak uwielbiał,ale rozproszyła nieco smutek. Może pójdziemy pod prysznic? zaproponował. Razem? Chciałbym, ale muszę posprzątać w jadalni i zacząć szykować śniadanie.Odsunęła się nieco, żeby popatrzeć na niego ogromnymi, ciemnymi oczami, aon przytrzymał ją za łopatki, żeby nie spadła.Jej zaufanie, że ją utrzyma, wywołałoszczery uśmiech na jego twarzy.Owszem, miała co do niego pewne wątpliwości, alepomimo to ufała swoim instynktom, a one zawsze działały na jego korzyść. Co planujesz podać na śniadanie?Popłakała się ze śmiechu, gdy przyszedł na górę o trzeciej nad ranem, niosąctalerz ciasteczek Chips Ahoy! posmarowanych masłem orzechowym. No co? zapytał z uśmiechem. Masło orzechowe ma dużo białka.Słysząc to wytłumaczenie, Lyssa zaniosła się śmiechem, turlając się wniebieskiej pościeli.Postawił talerz na stoliku nocnym i dołączył do niej, po czym usiadł oparty ozagłówek i posadził ją sobie na kolanach.Usadowiła się na nim okrakiem, wsuwającw siebie jego twardego, imponującego kutasa.Rozmazywali sobie na ustach masłoorzechowe i zlizywali z siebie nawzajem, śmiejąc się, kochając i jedząc ciasteczka.Pocałował czubek jej nosa. Coś wymyślę. W porządku, ufam ci. Jej niski, zdecydowany ton poruszył go.Biorąc poduwagę to, co jej wczoraj wyznał, jej zaufanie znaczyło dla niego tak wiele.Niechętnie rozdzielili się i podnieśli z sofy.Gdy stali, Aidan zdjął przez głowęmedalik i włożył go Lyssie na szyję.Medalik opadł pomiędzy jej piersi.Zwieciłwewnętrznym blaskiem, co jak przypuszczał, spowodowane było podróżą alboreakcją na ten świat.Nigdy nie przeszło mu przez myśl, że kamień mógłby reagowaćna Lyssę.Położył dłoń na medaliku i jej sercu. Nie mogę tego przyjąć powiedziała. Jest dla ciebie zbyt cenny.Zaprzeczył. Ty jesteś dla mnie cenna.Obiecaj mi, że zawsze będziesz go nosić.Ja nigdygo nie zdejmowałem.Szedłem z nim pod prysznic, do kąpieli.Nie masz powodu,żeby go zdejmować.Nie zniszczy się ani nie wyblaknie jak ziemskie metale.Muszęwiedzieć, że nigdy nie straci kontaktu z twoją skórą. Aidanie? W jej ciemnych oczach krył się niepokój. Obiecaj mi.Dla mojego spokoju. Oczywiście. Podniosła kamień do ust i ucałowała go, a potem stanęła napalcach i pocałowała Aidana. Zawsze będę mieć go przy sobie.Dziękuję. To ja dziękuję. Przytulił ją mocno i przycisnął usta do jej czoła.Oddychając głęboko, próbował zapisać w pamięci jej zapach, jej dotyk, żeby nigdynie zapomnieć. Znajdziemy jakiś sposób, żeby być razem. Drobnymi dłońmi pieściła jegoplecy. Nie pogodzę się z myślą, że to niemożliwe.Aidan wiedział, że Lyssa głęboko w to wierzy.Przetrwała, bo nie straciłanadziei.To dlatego nie mógł jej nic powiedzieć, dopóki nie odejdzie.Jeślidowiedziałaby się, że nie wróci, nie pozwoliłaby mu tego zrobić. Przygotuj się do jedzenia. Puścił ją, całą siłą woli zmuszając się douśmiechu.Ich palce pozostały splecione do ostatniej chwili, po czym Lyssa weszła naschody, a Aidan skierował się do jadalni.Ułożył książki w taki sposób, że jego cel imotywacja stały się jasne.Nie mógł dopuścić, żeby pomyślała, że odszedł albo zostałzabrany.Chciał, żeby wiedziała, dlaczego odchodzi, żeby mogła z tym żyć.Pogodzićsię z tym.I żyć dalej.Z początku nic dziwnego nie zauważy, ale z czasem, gdy dokładniej sięprzyjrzy, zrozumie.List pożegnalny zachował na koniec.Odsunął krzesło, wziął głęboki oddech iprzystąpił do pisania.Nie potrafił pożegnać się, gdy stali twarzą w twarz.Byłoby to zbyt bolesne.Złożył kartkę i pocałował ją, po czym wsunął między strony książki, którą ukradłSheronowi.Druga książka, ta ozdobiona klejnotami, odwołująca się do Stonehenge iukładu gwiazd zdawała się nie mieć nic wspólnego z ukrywaną przez Starszyznęwiedzą.Jeśli były zawarte w niej jakieś odpowiedzi, nie mógł ich znalezć.Wprowadzała więcej zamieszania, niż dawała rozwiązań, jak łamigłówka, która, imbardziej się w nią zagłębiasz, tym bardziej jest skomplikowana.Jego palce bezwiednie powędrowały do przetłumaczonego tekstu.Strzeż sięKlucza, który otworzy wrota i ujawni prawdę.Każde słowo było jak uderzenie w twarz.Siedział nieruchomo, słyszał tylkowłasny oddech świszczący przez zaciśnięte zęby.Klucz nie miał otworzyć Wrót do Koszmarów.Klucz miał ujawnić coś, coStarszyzna przed nimi skrywała.To dlatego tak na niego polowali.Dlatego chcieli gozniszczyć.Nie rozumiał tylko, dlaczego Klucz był jednym ze Zniących i dlaczegoprzypisywane mu cechy były tak istotne.I medalik&Wzdrygnął się i zamknął oczy.W starożytnym tekście znalazł rysunekmedalika, który lata temu podarował mu Sheron.Pamiątka starego świata.Częśćproroctwa, którą Starszyzna przed nimi ukryła.Kamień ją ochroni, błysk, którymzapala się w jej obecności, wzmocni jej zdolności w Zmierzchu.Nawet bez niegopotrafiła zamknąć drzwi.Miał nadzieję, że z medalikiem będzie mogła trzymać zdala od siebie zarówno Strażników, jak i Koszmary.Wreszcie będzie bezpiecznapodczas snu.Gdy po raz pierwszy przetłumaczył tę część tekstu, zastanawiał się, dlaczegoon, Strażnik, którego co noc wysyłano do Zniących, potencjalnych Kluczy, zostałobdarowany czymś tak niebezpiecznym.Dlaczego nie zamknęli tego w bezpiecznymmiejscu?Potem przeczytał dalej.Klucz.Wrota.Strażnik.Lyssa była Kluczem, co potwierdzała reakcja kamienia, a kamień był Wrotami.Aidan przypuszczał, że to on był tym Strażnikiem z przepowiedni.A wynikkombinacji wszystkich trzech czynników? Koniec Wszechświata, jaki znamy.Dalsze tłumaczenie było szczątkowe.Nie znał zbyt wielu słów.Ale parę rzeczybyło jasnych.Rozpad.Anihilacja.Nie brzmiało to dobrze.Musiał wrócić do Zmierzchu po odpowiedzi i musiał trzymać się z dala odLyssy.Poszukiwanie wiadomości na temat powstania rozłamu pomiędzypłaszczyznami egzystencji było ślepą uliczką.Musiał się dowiedzieć, dlaczegozdolność Lyssy do zaglądania do Zmierzchu i kontrolowania snów tak przerażałaStarszyznę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]