[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Patrzcie, co znalazłem.Zabawkę kuzyna Jashy - powiedział zobcym akcentem.Zpiwór sprawiał, że było jej ciepło.Krępował też jej ręce,czyniąc ją całkowicie bezbronną w walce.Ale co właściwie miała zrobić? Uderzyć go w twarz? Nazwaćbrutalem? Nie miała przeciwko niemu żadnej broni.%7ładnej, opróczswojej inteligencji.Powoli podniosła się i usiadła.- Jasha mówił, że jesteś jednym z najlepszych, i miał rację.- W przeciwieństwie do tego głupca, śpiewającego ptaka, tegozdeformowanego czegoś, co nie przypomina człowieka.- Varinski odchrząknął i splunął na ziemię.- Pewnie łatwo byłogo zabić.228RS- Jasne.W porównaniu z tobą był nikim.Wytropiłeś nas,przechytrzyłeś Jashę i znalazłeś mnie.Uderzyła w czuły punkt, bo Varinski poczuł się mile połechtany.- Zgłosiłem się do tej wyprawy na ochotnika i zanimwyruszyliśmy, ojciec wziął mnie na stronę i wyjaśnił, że musiałwysłać dwóch myśliwych, aby zadowolić starego Yerika, ale mniepowierzył zabicie go.Spośród swoich synów mnie ufał najbardziej.- Na pewno miał wielu synów - powiedziała pełnym podziwutonem.- Mój ojciec ma trzydziestu czterech synów.- Varinski dotknąłswej piersi.- A ja mam ośmiu synów.- Już? Na pewno nie masz nawet dwudziestu pięciu lat!- Dwadzieścia dziewięć, ale po raz pierwszy zgwałciłem kobietę,kiedy miałem dwanaście lat.- Przykucnął przed nią i uśmiechnął się,ukazując paskudne, zepsute zęby, ze złośliwym głupim wyrazemokrucieństwa.- Ty powinnaś urodzić mojego syna.Wyciągnęła nóż przywiązany do uda.- Hm, chętnie, ale czy ktoś nie powinien cię ubezpieczać?Varinski rozejrzał się wokół pośród ciemności.- Myślisz, że twój kochaś po ciebie przyjdzie? Nie.Jest tam nadole, szuka mnie, podczas gdy ja w tym czasie zgwałcę jego kobietę.Skierował światło latarki w jej kierunku.I w tej chwili skoczył na niego Jasha.229RSGłowa Varinskiego uderzyła o skałę wystarczająco mocno, abyzmiażdżyć czaszkę przeciętnego człowieka, ale on był demonem ipółgłówkiem, co mogło uczynić go praktycznie niezniszczalnym.Ann usiłowała uwolnić się ze śpiwora, szarpiąc suwak, a kiedynie mogła go rozsunąć, nożem przecięła śpiwór.Kiedy zmagała się zwarstwą nylonu i włóknami izolacyjnymi, słyszała odgłosy walki,uderzania ciała o ciało i Varinskiego przeklinającego po rosyjsku.Kiedy w końcu uwolniła się i stanęła na równe nogi, chwyciła leżącąlatarkę i poświeciła nią wokół.Zobaczyła, jak Jasha wykręcił nóż wręku Varinskiego w jego kierunku, mówiąc:- Gadaj, co wiesz.Varinski splunął mu w twarz.Jasha uśmiechnął się, ale mimo jego lśniących, białych zębówefekt był podobnie makabryczny jak złośliwy uśmieszek Varinskiego.- Stawiasz opór.Narobiłeś już w majtki ze strachu przedśmiercią? - Przycisnął nóż bliżej, aż jego ostrze dotknęło gardłaVarinskiego.- Gadaj, co ci powiedzieli.Varinski wił się, leżąc na ziemi.Jego wzrok powędrował wkierunku Ann.- Nawet na nią nie patrz.Ona ci nie pomoże.Jest moja.Zależyjej tylko na mnie i ma nadzieję, że cię zabiję.Właściwie.- Jashaspoważniał i przycisnął mocniej nóż, aż z gardła Varinskiegopopłynęła krew.- Mam nadzieję, że nie będziesz współpracował, i żedostąpię przyjemności wypatroszenia cię i patrzenia, jak powoliumierasz w męczarniach.230RSAnn oparła się o skałę wdzięczna za wybawienie, za chłodnepowietrze, wciąż świecąc latarką w oczy Varinskiego.Dalej się szamotał.Jasha przycisnął nóż jeszcze mocniej.Wtedy Varinskipospiesznie powiedział:- Powiedzieli nam, gdzie masz swoją firmę i kazali użyć kobiety,aby dowiedzieć się, gdzie się ukrywasz, kiedy nagle znikasz.Tak teżzrobiliśmy.- A co potem? Varinski warknął.Nóż brnął głębiej.- Nie udało nam się znalezć całej rodziny, a tego właśnieoczekiwał mój ojciec i reszta starszyzny.- Ilu was tu jest?- Dziesięciu!- Dwóch - wtrąciła Ann.- Wcześniej powiedział mi, że jest ichtylko dwóch.- Zwietnie.- Jasha uśmiechnął się, a jego zęby wyglądały nawiększe niż kiedykolwiek wcześniej.- A czyj był pomysł zumieszczeniem urządzenia naprowadzającego w strzale?- Mój! - odparł dumnie Varinski.- To ja do ciebie strzelałem, bowiedziałem, że natychmiast pobiegniesz z tym do mamusi.I to mniepowinieneś się bać.Odchylając się do tyłu, Jasha roześmiał się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]