[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy wreszcie wstali, Rowan był pewien, że Mariawyciągnęła wnioski z poznania Knoksa, a kaznodzieja okazał trochę respektudla mniej doskonałej istoty, która jest jego władczynią.Po wyjściu pastora Maria wykrzyknęła: Co za nieznośny człowieczek! Właściwie z przyjemnością się z nimspierałam.Jest uparty jak osioł i błądzi.Mam nadzieję, że przynajmniej prze-konał się, że nie zamierzam go skrzywdzić.Będę rządzić z zachowaniemrespektu dla poddanych i uszanuję Kościół Szkocji.Jakub westchnął tylko, natomiast Rowan powiedział: Wasza Królewska Mość, tacy ludzie jak Knox są fanatykami.Dla nichjest tylko jedna droga wiodąca do zbawienia, a ty, pani, nie podążasz nią. I nie zamierzam.Rowan pochylił głowę z szacunkiem.Królowa zwróciła się teraz doGwenyth: Zbijałam jego argumenty jeden po drugim. Tak, jaśnie pani. A teraz ruszajmy na polowanie zdecydowała Maria. Polowanie? Jakub nie wierzył własnym uszom. Drogi bracie, jest czas na pracę i czas na zabawę.Nie rób takiej srogiejminy.Muszę dzisiaj pojezdzić konno i zapolować.37RS Dopilnuję, żeby wszystko przygotowano odezwała się Gwenyth.Czy mam zawiadomić damy i dostojnych francuskich panów? Nie, wolę nieliczne towarzystwo.Wezmiemy ze sobą mięso, sery iwino, zjemy obiad na świeżym powietrzu.Jakub wciąż nie był przekonany. Mario, mamy poważne sprawy do omówienia, na przykład traktat zElżbietą, pod którym odmawiasz złożenia podpisu. Elżbieta wciąż odmawia uznania mnie za swoją następczynię. GłosMarii zabrzmiał nieco za ostro. Rzeczywiście jest wiele poważnych kwestiido rozstrzygnięcia i poświęcę każdej z nich należytą uwagę.Będę takąkrólową, jaką życzysz sobie widzieć na tronie, bracie, ale nie dzisiaj po połu-dniu.Wyruszamy za godzinę.Szkoda dnia. Widząc, że Jakub nie chceustąpić, dodała: Po co Bóg dał nam ten piękny las wokół naszego pałacu, jaknie po to, żebyśmy się nim cieszyli? Będzie też okazja, żeby porozmawiać oniektórych ważnych sprawach z lordem Rowanem.Gwenyth znowu się uśmiechnęła, co w oczach Rowana dowodziło, żedworka dobrze zna swoją panią.Był jednak pewny, że nie miała pojęcia,jakiego rodzaju ważne sprawy królowa zamierza przekazać jemu, RowanowiGrahamowi.Maria była wytrawną amazonką i łowczynią.Miała sforę doskonałychpsów myśliwskich, niezależnie od salonowych, które hołubiła.Gdy zagłębialisię w las, na jej twarzy malował się wyraz autentycznego zadowolenia.Jakub iRowan nie byli zachwyceni polowaniem bez licznego orszaku i Gwenyth rozu-miała dlaczego.Bali się o królową, ponieważ Knox głosił, że człowiek maprawo usunąć władcę, gdy ten okaże się niegodny.Niegodny w rozumieniupastora, czyli taki, który nie podąża za jego naukami.38RSMarii nie mieściło się w głowie, że znalazłby się ktoś, kto ośmieliłby siępodnieść rękę na boskiego pomazańca, drażniły ją więc ograniczenia, jakiepragnęli jej nałożyć.Ostatecznie zgodziła się, aby część lasu, w którejzamierzała polować, została obstawiona strażą przyboczną.Ruszyli przy akom-paniamencie ujadania psiej sfory.Szkocja nie miała takiej bujnej przyrody jak kraje południa Europy, alelas otaczający Holyrood był urzekający.Maria i Jakub jechali pierwsi,Gwenyth z Rowanem nie mogli słyszeć ich rozmowy, choć sami trwali wkrępującym dla dwórki milczeniu.Nagle laird Rowan przerwał ciszę. Wybierasz się, pani, z odwiedzinami do domu? zapytał. Jeszcze o tym nie pomyślałam odparła. Jeszcze? Przecież powrót do Szkocji nie był niespodzianką. Chyba dlatego, że myślałam głównie o królowej.Nic pan nie rozumie dodała pośpiesznie. To był dla niej niezwykle trudny czas.Pielęgnowałakróla Franciszka do jego ostatniego tchnienia.Nagle, w takim młodym wieku,została owdowiałą władczynią Francji.Z jednej strony żałoba, z drugiejzainteresowanie dworów panujących, które słały kondolencje poprzez swoichwysłanników.Musiała wszystkich godnie przyjąć, a jednocześnie podejmowaćdecyzje dotyczące własnego losu i losu innych. Przyszło mi ponownie do głowy, lady Gwenyth, że nasza dobrakrólowa Maria ma szczęście, iż znalazła w pani oddaną przyjaciółkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]