[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie musisz się tym przejmować rzucił opryskliwie i szturchnął mnie lekko łokciem,żeby przepchnąć się koło mnie i pójść do mercedesa.Patrzyłam za nim, czując na policzkach i w piersiach gorąco od złości i prażącego słońca.Nie wierzyłam, że właśnie mnie po prostu spławił.Obszedł mercedesa i wykonał pięcioetapową procedurę wsiadania do samochoduz kulami.W tym momencie zerwałam się do biegu i to tak gwałtownie, jak wtedy, kiedy płynęłammotylkiem, a złość dodawała mi sił.Szarpnęłam drzwi od strony kierowcy i z całej siły cisnęłampudłem kondomów przez zagłówek do tyłu.Uderzyło o tylną szybę, a kilka prezerwatywwypadło ze środka, kiedy pudło spadło na siedzenie, a potem na podłogę. Nie muszę się przejmować?! wrzasnęłam. Co to ma, do cholery, znaczyć, Doug?!Zaplótł ramiona na piersi, oparł głowę o szybę i zamknął oczy. Dobra& zaczął.Usiadłam za kierownicą i zatrzasnęłam drzwi tak mocno, jak tylko mogłam. Już ci mówiłam& Okej odparł, nie otwierając oczu. & że to naprawdę dla mnie ważne. Wiem& & i to nie w porządku, że nie chcesz mi udzielić żadnych informacji. Działo się to, że ci powiedziałem, że cię kocham. Nie poruszając głową ani resztąciała otworzył oczy i obdarzył mnie spojrzeniem mówiącym: masz, czego chciałaś.Uruchomiłam silnik i ostrożnie wyjechałam na wstecznym z parkingu przy złomowisku.Albo może raczej wyjechałam ostrożnie na wstecznym spomiędzy wraków samochodów, wśródktórych zaparkowałam.Nie miałam pojęcia, czy stojące bliżej budynku biurowego auta są nachodzie, ale mercedes z pewnością wyglądał wśród nich nie na miejscu.Doug odwrócił się i zaczął patrzeć przez okno.Dopiero kiedy minęliśmy liceum i jechaliśmy przez plac przed budynkiem sądu, zdołałampowiedzieć: Trudno mi w to uwierzyć. Dzięki odparł bezbarwnie.Wyjechałam na drogę do nadmorskiej części miasta, prowadzącą przez fermę jelenią,zastanawiając się nad tym przez cały czas.Wierzyłam mu, ponieważ nie miał powodów mnieokłamywać.Po prostu nie potrafiłam sobie tego wyobrazić.Leżeliśmy razem w mokrej trawie,a on powiedział: Zoey, przepraszam, że nazwałem cię rozpieszczoną księżniczką.Kocham cię.Trzymaliśmy się za ręce, kiedy leżeliśmy na noszach w sali pogotowia, a Doug ucałował mojepalce i wyszeptał: Nie powinienem był cię nazywać rozpieszczoną księżniczką, a tak przyokazji, kocham cię.Skręciłam w główną ulicę miasta i zapytałam: A ja ci coś odpowiedziałam? Ty powiedziałaś to pierwsza.Zaparł się o siedzenie i drzwi, kiedy samochód podskoczył na krawężniku.Gwałtownieskręciłam kierownicę, żeby wrócić na jezdnię, i jednocześnie rozejrzałam się nerwowoz nadzieją, że Cody Fox nie obserwuje mnie z policyjnego wozu.W końcu odetchnęłam głęboko. Doug, nie mam pojęcia, co ci powiedzieć.Musisz mi dać chwilę na przemyślenie tego.Chodzi o to, że jestem z Brandonem&Uderzył głową w okno. Auć, nie rób tego, proszę. Wyciągnęłam rękę, żeby dotknąć jego głowy, ale nawetprostując palce, nie zdołałam go dosięgnąć.Opuściłam rękę. Nie chcę cię stracić.Rozumiem,że w ogóle cię nie mam, ale nie chcę stracić tej szansy.Tak jak mówiłeś, chciałabym mieću ciebie szansę. Chciałabyś? Tak potwierdziłam. Ale nie w tej chwili.Ponieważ chodzę z Brandonem. Boże! & i nie chcę go zdradzać. Nie jesteście małżeństwem, Zoey! wrzasnął Doug. Jeszcze nie.Tylko czekaj, takiepopieprzone myślenie doprowadzi do tego, że naprawdę wyjdziesz za Brandona Moore a.Spróbowałam się roześmiać, ale wyszedł mi raczej stłumiony szloch. Mam dopiero siedemnaście lat! No właśnie.Czułam, że patrzy na mnie, ale nie odważałam się odwrócić głowy, żeby znowu niezjechać z drogi.Zatrzymałam się przy przystani i zapytałam tak uprzejmie, jak tylko mogłam w tychokolicznościach: Może być tutaj? Mogę cię podrzucić do domu.Masz tu jeszcze jakąś robotępapierkową? Tak. Otworzył drzwi i wysiadł, opierając się o samochód. Zaraz, zaczekaj.Jest jeszcze wcześnie, może pójdziemy na hamburgera, a potemjeszcze pogadamy? Dużo masz tej roboty? Całe stosy, a potem muszę jeszcze umyć pokład i zeskrobać pąkle z dziobu. Zamknąłdrzwi od strony pasażera i otworzył tylne, żeby wyciągnąć kule. Mówię serio! zawołałam przez ramię. Powinniśmy pogadać szczerze albo towszystko się jeszcze gorzej poplącze. A o czym jeszcze mamy gadać? zapytał Doug. Możesz powtórzyć chodzęz Brandonem jeszcze z dziesięć razy i w zasadzie to będzie wszystko.Kiedy coś się zmieni,wiesz, gdzie mnie szukać. Zatrzasnął drzwi.Powinnam pojechać do domu, podgrzać zamrożony obiad, skończyć odrabiać lekcje,przeczytać z wyprzedzeniem lekturę z angielskiego, a potem oglądać telewizję, dopóki nie zasnę.Myśl o samotnym wieczorze w domu sprawiła, że mój żołądek się zacisnął.Przez ostatniedni coraz trudniej było mi się skoncentrować na odrabianiu lekcji, angielskim czy nawettelewizorze.Ani przez chwilę nie czułam się sama, Doug i Brandon stali pod ścianą każdegopokoju i patrzyli na mnie nieprzyjaznie, zaplatając ramiona na piersi.Poza tym byłam naprawdęobserwowana przez nie do końca ukryte kamery taty.Dlatego pojechałam nadmorską szosą do odległego o trzydzieści minut centrumhandlowego w Destin, gdzie kupiłam obiad i zjadłam go w ogródku restauracyjnym,jednocześnie odrabiając matematykę.Skoro nie mogłam wytrzymać sama ze sobą, najlepszympomysłem było znalezienie się w szczęśliwym tłumie ludzi mających poważne problemy naprzykład jaki prezent kupić albo jakie ciuchy założyć.Siedziałam tam, pijąc kolejne kubki colilight i rozwiązując dodatkowe zadania z końca książki, aż do momentu, kiedy inni kliencicentrum zaczęli mnie po cichu obgadywać, ponieważ mijali mnie po raz trzeci, a ja wciążtkwiłam przy tym samym stoliku nad matematyką.Poszłam na zakupy, chociaż niczego nie potrzebowałam i nigdy niczego nie chciałamkupować.Mama zawsze namawiała mnie do kupowania nowych ubrań, żebym w oczach światasprawiała wrażenie dobrze zorganizowanej i pewnej siebie.Układała sobie plan zajęć tak, żebymieć wolne sobotnie popołudnie, przekupywała mnie obietnicą frappuccino w Starbucksi przywoziła tutaj.Należałoby więc raczej powiedzieć, że poszłam się przejść po sklepach i powdychaćznajome zapachy.Mój ulubiony sklep z ubraniami pachniał odrobinę pleśnią, a butik obok niegobył przesycony oszałamiającymi perfumami, które robiły mi pranie mózgu i skłaniały dokupienia czegoś śmielszego i bardziej modnego niż zwykle, na przykład legginsów z makramy.Tym razem nie poddałam się impulsowi, chociaż mogłabym mu ulec, gdyby pracowałanade mną także mama
[ Pobierz całość w formacie PDF ]