[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zakładając kolejny szew, myślała o tym, jak bardzo lubi Petera jako kolegę i jak się wzajemnie szanują.Niechciała, aby to się zmieniło.Wolała nie narażać tego cennego związku, wdając się w romans.Ale z drugiej strony, jakże tęskniła za czasami, gdy chodziła na randki, gdy perspektywa wieczoru zmężczyzną budziła w niej radość, a nie lęk.W sali panowała nadal pełna wyczekiwania cisza.W końcu Catherine spojrzała na Petera i powiedziała: Wpadnij po mnie o ósmej.Catherine nalała sobie kieliszek merlota i stanęła przy oknie, sącząc wino i wpatrując się w mrok.Słyszałaśmiechy i widziała ludzi, spacerujących po Commonwealth Avenue.Wytworna ulica Newbury Street byłazaledwie o przecznicę dalej i w letnią piątkową noc ta część dzielnicy Back Bay przyciągała turystów.Catherine właśnie dlatego tam zamieszkała.Czuła się pewniej, wiedząc, że w okolicy przebywa wielu ludzi,choćby i nieznajomych.Odgłosy muzyki i śmiechu oznaczały, że nie jest samotna i opuszczona.Siedziała teraz za zamkniętymi szczelnie oknami, popijając wino i próbując przekonać samą siebie, że jestjuż gotowa wyjść na świat.Zwiat, który ukradł mi Andrew Capra.Przytknęła dłoń do szyby czubkami palców, jakby chciała się przez nią przebić i wydostać ze swegosterylnego więzienia.Dopiwszy jednym haustem wino, odstawiła kieliszek na parapet.Nie będę wieczną ofiarą, pomyślała.Niepozwolę mu wygrać.Weszła do sypialni i przejrzawszy rzeczy w szafie, włożyła zieloną jedwabną sukienkę.Nie pamiętała,kiedy po raz ostatni miała ją na sobie.Z sąsiedniego pokoju rozległ się optymistyczny komunikat z komputera Masz wiadomość!.Niezwracając na niego uwagi, poszła do łazienki, by zrobić sobie makijaż.To barwy wojenne, pomyślała, malującoczy i usta.Maska, która dodawała jej odwagi, by mogła stawić czoło światu.Pudrując twarz, nabierała corazwiększej pewności siebie.Zobaczyła nagle w lustrze kobietę, którą z trudem rozpoznawała.Kobietę, której niewidziała od dwóch lat. Witaj mruknęła, uśmiechając się pod nosem.Zgasiwszy światło w łazience, poszła do salonu, przyzwyczajając na nowo stopy do wysokich obcasów.Petersię spózniał.Był już kwadrans po ósmej.Przypomniawszy sobie komunikat, który słyszała z sypialni,podeszła do komputera, by odebrać pocztę.Wiadomość pochodziła od nadawcy o kryptonimie Sprytny Doktorek.Była opatrzona nagłówkiem Raportlaboratoryjny.Otworzyła pocztę i przeczytała:Doktor Cordell!Załączam zdjęcia z patologii, które panią zainteresują.Wiadomość nie była podpisana.Przesunęła kursor do ikony odczytaj plik, ale zawahała się, trzymając palec na myszce.Nie znała nadawcy,a zazwyczaj nie odbierała załączników od obcych.Ta wiadomość miała najwy-razniej związek z jej pracą i byłaadresowana do niej osobiście.Kliknęła odczytaj.Na ekranie pojawiła się kolorowa fotografia.Catherine zerwała się jak oparzona, przewracając krzesło napodłogę.Cofnęła się z przerażeniem, zasłaniając usta ręką.A potem pobiegła do telefonu.Thomas Moore stał w drzwiach, przyglądając się jej z uwagą. Czy to zdjęcie jest jeszcze na ekranie? Niczego nie ruszałam.Moore wszedł do mieszkania, oficjalny jak zawsze, i dostrzegł od razu mężczyznę, stojącego przykomputerze. To doktor Peter Falco wyjaśniła Catherine. Kolega ze szpitala. Miło mi powiedział Moore, ściskając mu dłoń. Catherine i ja zamierzaliśmy wyjść dziś razem na kolację oznajmił Peter. Zatrzymano mnie wszpitalu.Dotarłem tu tuż przed panem i. Zamilkł i spojrzał na Catherine.- Chyba nici z kolacji?Odpowiedziała skinieniem głowy.Moore usiadł przy komputerze.Włączony był wygaszacz ekranu i na monitorze widniała jaskrawatropikalna ryba.Gdy kliknął myszką, ukazała się ściągnięta z poczty fotografia.Catherine odwróciła się natychmiast i podeszła do okna.Skrzyżowała ręce na piersiach, próbując wymazaćz pamięci obraz, który właśnie ujrzała.Słyszała, jak Moore stuka w klawiaturę, a potem mówi do telefonu: Przesłałem wam właśnie ten plik.Macie go?.Za oknem, w ciemnościach, zrobiło się dziwnie cicho.Zastanawiała się, czy jest już tak pózno.Patrząc w dół, na opustoszałą ulicę, nie mogła niemal uwierzyć, żezaledwie przed godziną była gotowa wyjść nocą z domu i powrócić do świata.Teraz pragnęła jedynie zaryglować drzwi i się ukryć. Kto, do cholery, przesyła ci coś takiego? spytał Peter. To chorobliwe. Wolałabym o tym nie mówić. Zdarzało się to już wcześniej? Nie. Więc dlaczego wezwałaś policję? Błagam cię, Peter.Przestań! Nie chcę rozmawiać na ten temat.Na chwilę zaległa cisza. Nie chcesz rozmawiać ze mną? Nie teraz. Ale policji wszystko powiesz? Doktorze Falco odezwał się Moore byłoby naprawdę lepiej, żeby pan wyszedł. Catherine? %7łyczysz sobie tego?Słyszała urazę w jego głosie, ale nie odwróciła głowy, by na niego spojrzeć. Wyjdz, proszę.Nic nie odpowiedział.Tylko odgłos zamykanych drzwi świadczył o tym, że opuścił jej mieszkanie.Zapanowała niezręczna cisza. Nie powiedziała mu pani, co zaszło w Savannah? - spytał Moore. Nie.Nie potrafię się na to zdobyć. Gwałt to zbyt intymny, zbyt wstydliwy temat, by o nimrozmawiać.Nawet z kimś, komu na tobie zależy. Kim jest ta kobieta na zdjęciu? zapytała. Miałem nadzieję, że pani ją rozpozna.Pokręciła głową. Nie wiem też, kto mi to przysłał.Usłyszała skrzypienie krzesła, gdy podnosił się z miejsca, i poczuła na ramieniu przez zieloną jedwabnąsukienkę ciepło Jego dłoni.Nie przebrała się i miała na sobie nadal wieczorowy strój.Pomysł wyjścia z domuwydawał jej się teraz żałosny.Co sobie wyobrażała? %7łe może znów być taka jak wszyscy? Taka Jak dawniej? Catherine powiedział Moore musimy porozmawiać o tym zdjęciu.Zacisnął palce na jej ramieniu.Uzmysłowiła sobie nagle, że zwrócił się do niej po imieniu.Stał na tyleblisko, że muskał ciepłym oddechem jej włosy, lecz nie czuła się zagrożona.Dotyk innego mężczyzny byłbyaktem agresji, ale ten działał na nią uspokajająco.Skinęła głową. Spróbuję.Przystawił drugie krzesło i usiedli oboje przed ekranem komputera.Zmusiła się, by skoncentrować uwagęna zdjęciu.Widoczna na nim kobieta o kręconych włosach, rozrzuconych jak spiralki na poduszce, miała ustazaklejone srebrną taśmą, ale jej oczy były szeroko otwarte i przytomne, a ich siatkówki lśniły czerwono wświetle lampy błyskowej.Fotografia przedstawiała ją od pasa w górę.Była naga i przywiązana do łóżka. Rozpoznaje ją pani? zapytał Moore. Nie. Czy coś na tym zdjęciu wydaje się pani znajome? Pokój, umeblowanie? Nie, ale. Tak? Andrew Capra zachowywał się podobnie wyszeptała. Robił mi zdjęcia, kiedy byłam przywiązanado łóżka.- Przełknęła z trudem ślinę, czując takie upokorzenie, jakby Moore oglądał na monitorze jej nagieciało.Mimo woli skrzyżowała ręce na piersiach, wstydliwie je zasłaniając. Ten plik przesłano o dziewiętnastej pięćdziesiąt pięć.Rozpoznaje pani kryptonim nadawcy? Nie. Skupiła znów uwagę na twarzy kobiety z szerokorozwartymi zrenicami. Ona jest przytomna.Wie, co się stanie.On tego właśnie oczekuje.Chce, żeby była przytomna, żeby czuła ból.W przeciwnym razienie sprawi mu to przyjemności. Miała na myśli Andrew Caprę, ale używała czasu terazniejszego, jakbyCapra wciąż żył. Skąd on miał adres pani poczty elektronicznej? Nie wiem nawet, kim on jest. Wysłał to do pani, Catherine.Wie, co zdarzyło się w Sayannah
[ Pobierz całość w formacie PDF ]