[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W środku lasu, jak zwierzę.Chcesz umrzeć jakzwierzę, Alex? Sam jesteś zwierzęciem, dupku.Mógłbyś przynajmniej spojrzeć mi w oczy, gdy mniezabijasz, tak jak ojcu.Gdy Hector okrąża mnie, w końcu mam swoją szansę.Aapię go za nadgarstek i ciągnę naziemię.Klnie i szybko podnosi się na nogi, wciąż z bronią w ręku.Wykorzystuję jego chwilowądezorientację i kopię go w bok.Okręca się na pięcie i wali mnie w skroń kolbą pistoletu.Przewracam się na kolana, przeklinając w duchu fakt, że nie jestem niezwyciężony.Myśl o mi papa i Paco dodaje mi sił, by przezwyciężyć mrok przed oczami.Wiem aż zadobrze, że Hector szuka okazji do strzału.Kopię go i podnoszę się z trudem na nogi.Jego glock celuje dokładnie w moją pierś. Policja Arlington Heights! Rzuć broń i podnieś ręce do góry, żebyśmy je widzieli!Pnie drzew i mgła przed oczami prawie całkiem przesłaniają mi migające w oddaliczerwone i niebieskie światła.Unoszę ręce. Rzuć broń, Hector.Zabawa skończona.Hector dalej trzyma mnie na muszce. Rzuć broń wrzeszczy policjant. Natychmiast!W oczach Hectora widać wściekłość.Czuję ją z odległości dwóch metrów, które nas odsiebie dzielą.Wiem, że drań to zrobi.Es un cabrón.Pociągnie za spust. Mylisz się, Alex mówi. Zabawa dopiero się zaczęła.Wszystko dzieje się bardzo szybko.Rzucam się w prawo w tej samej chwili, w którejrozlegają się strzały.Bam.Bam.Bam.Zataczam się w tył i wiem, że oberwałem.Kula pali moje ciało, jakby ktoś polał mi ranętabasco.Zaraz potem wszystko spowija ciemność.55.BrittanyO piątej nad ranem budzi mnie telefon.Dzwoni Isabel, chcąc pewnie pogadać o Paco. Wiesz, która godzina? pytam, odbierając komórkę. Brittany, on nie żyje.Nie żyje. Kto? pytam gorączkowo. Paco.I.nie wiedziałam, czy mam do ciebie dzwonić, ale i tak byś się dowiedziała.Alexteż tam był i.Zaciskam palce mocno na słuchawce. Gdzie jest Alex? Nic mu nie jest? Proszę, powiedz, że nic mu nie jest.Błagam cię, Isa.Proszę. Został postrzelony.Przez chwilę czekam, aż powie te straszliwe słowa.%7łe Alex nie żyje.Ale nie mówi. Leży na chirurgii w Lakeshore Hospital.Zanim kończy zdanie, zrzucam już z siebie piżamę i, roztrzęsiona, wkładam na siebie, copopadnie.Aapię kluczyki do samochodu i wybiegam z domu, wciąż przyciskając do ucha telefon,żeby wysłuchać wszystkiego, co wie Isabel.Transakcja się nie udała.Paco i Hector nie żyją.Alex został ranny, właśnie go operują.Isanic więcej nie wie. O Boże, o Boże, o Boże powtarzam przez całą drogę do szpitala po zakończeniurozmowy z Isabel.Po wczorajszym wieczorze z Aleksem byłam pewna, że wybierze mnie, a niehandel narkotykami.Być może zdradził naszą miłość, ale ja nie zrobię tego samego.Moim ciałem wstrząsa szloch.Paco zapewniał mnie wczoraj, że dopilnuje, żeby Alex niepojechał na transakcję, ale.o Boże.Paco zastąpił Aleksa i zginął.Biedny, kochany Paco.Staram się nie dopuszczać do siebie myśli, że Alex może nie przeżyć operacji.Bo jakaśczęść mnie umrze wtedy razem z nim.Pytam w rejestracji, gdzie mogę się dowiedzieć czegoś o stanie Aleksa.Kobieta prosi, żebym przeliterowała jego nazwisko, po czym wprowadza je do komputera.Dzwięk klawiatury doprowadza mnie do obłędu.Babka tak się grzebie, że mam ochotę potrząsnąćją za ramiona, żeby się pospieszyła.Patrzy na mnie ciekawsko. Pani jest członkiem rodziny? Tak. Stopień pokrewieństwa? Siostra.Kręci z niedowierzaniem głową, po czym wzrusza ramionami. Alejandro Fuentes został przywieziony z raną postrzałową. Wyjdzie z tego, prawda? pytam z płaczem.Recepcjonistka znów stuka w klawiaturę. Wygląda na to, że od rana go operują, panno Fuentes.Poczekalnia znajduje się wpomarańczowej sali w głębi korytarza po prawej.Lekarz poinformuje panią o wyniku operacji panibrata.Przytrzymuję się kurczowo blatu. Dziękuję.W poczekalni zamieram na widok matki Aleksa i jego dwóch braci, skulonych w rogu napomarańczowych szpitalnych krzesłach.Mama Aleksa podnosi głowę jako pierwsza.Ma czerwoneoczy i zalaną łzami twarz.Ręka sama wędruje mi do ust i nie mogę powstrzymać szlochu.Nie jestem już dłużej wstanie się hamować.Przez zamazane od łez oczy widzę, że pani Fuentes otwiera ramiona.Dławiąc się z emocji, podbiegam do niej i obejmuję ją.Drgnęła mu ręka.Podnoszę głowę z łóżka Aleksa.Siedziałam przy nim całą noc, czekając, aż się wybudzi.Jego matka i bracia też nie odstępowali go na krok.Lekarz mówił, że może minąć wiele godzin, zanim odzyska przytomność.Moczę ręcznik papierowy w zlewie i przykładam go do czoła Aleksa.Robiłam to przez całąnoc, bo pocił się i rzucał w niespokojnym śnie.Powieki zatrzepotały mu lekko.Widać, że jeszcze walczy z narkozą, bo z trudem je otwiera. Gdzie jestem? pyta skrzekliwym, słabym głosem. W szpitalu odpowiada jego mama i podbiega do łóżka. Zostałeś postrzelony wyjaśnia Carlos, wyraznie przejęty.Skołowany Alex marszczy brwi. Paco. zaczyna i głos więznie mu w gardle. Nie myśl o tym teraz mówię, z marnym skutkiem starając się panować nad swoimiemocjami.Muszę być teraz silna dla niego.Nie zawiodę go.Wydaje mi się, że chce mnie złapać za rękę, ale jego twarz wykręca się z bólu i Alex cofarękę.Mam mu tyle do powiedzenia.Chciałabym mieć dzień powtórkowy i móc zmienićprzeszłość.Chciałabym móc zapobiec temu, co się stało z Paco i Aleksem.Alex patrzy na mnie oczami wciąż zamglonymi po narkozie i pyta: Co ty tu robisz?Jego mama gładzi go po ramieniu, chcąc wlać w niego trochę otuchy. Brittany siedziała przy tobie całą noc, Alex.Martwi się o ciebie. Chcę z nią porozmawiać.Na osobności mówi Alex słabo.Mama i bracia Aleksa wychodzą z pokoju, żeby nam nie przeszkadzać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]