[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaczekaj chwilę, Timmie.Muszę pójść do doktoraHoskinsa.Była ogromnie podekscytowana, gdyż wydawało jej się, żeznalazła rozwiązanie problemu.Jeżeli chłopiec nie może wyjść wświat, to świat może przyjść do niego! Wielki, wspaniały światzawarty w książkach, filmach i muzyce.W ten sposób ludziomprzynajmniej częściowo uda się spłacić dług, jaki zaciągnęliwobec Timmie'ego.Zastała Hoskinsa w znakomitym nastroju, bardzo podobnym dotego, w jakim i ona się znajdowała.W jego biurze tłoczyło sięmnóstwo ludzi, tak że w pierwszej chwili pomyślała, że nie udajej się do niego dostać.Zauważył ją jednak i uśmiechnąłsię szeroko.- Panno Fellowes, proszę do mnie.Powiedział coś do interkomu, po czym wyłączył urządzenie.- Słyszała pani? Nie, oczywiście, że nie.Udało nam się!Opanowaliśmy metodę detekcji temporalnej na bliskie odległości!- Czy to znaczy, że możecie teraz przenosić wteraźniejszość ludzi z czasów historycznych?- Właśnie! W tej chwili namierzyliśmy pewnegoosobnika z czternastego wieku.Proszę sobie tylko wyobrazić!Ach, żeby pani wiedziała, jak się cieszę, że wreszcie będę mógłdać spokój mezozoikowi i zastąpić paleontologów historykami.Ale pani chyba chciała mi coś powiedzieć, prawda? Proszę,śmiało.Przyszła pani w odpowiedniej chwili.Zgadzam się z góryna wszystko.Uśmiechnęła się.- To wspaniale, bo właśnie zastanawiałam się, czy niemoglibyśmy rozpocząć edukacji chłopca.- Edukacji? W jakiej dziedzinie?- We wszystkich.Chodzi o coś w rodzaju szkoły.- A czy on potrafi się uczyć?- Uczy się przez cały czas, doktorze.Potrafi już czytać.Dobry nastrój Hoskinsa minął jak ręką odjął.- Bo ja wiem, panno Fellowes.- Przed chwilą powiedział pan, że zgadza się z góry nawszystko - przypomniała mu.- Wiem i bardzo żałuję, że to powiedziałem.Chodzi o to,że.Chyba zdaje sobie pani sprawę, że eksperyment zchłopcem nie może trwać wiecznie?Spojrzała na niego z przerażeniem, nie bardzo wiedząc, jakpowinna to rozumieć.Co to znaczy, że nie może trwać wiecznie?Nagle przypomniała sobie profesora Ademewskiego i jego kamień,który zniknął po dwóch tygodniach.- Ale tu przecież chodzi o żywe dziecko, nie o kawałekskały!- Nawet dziecko nie może nadmiernie zaprzątać naszejuwagi, panno Fellowes.Teraz, kiedy w naszym zasięgu znalazłysię czasy historyczne, będzie nam potrzebny każdy skrawek pola.Jeszcze nie była w stanie tego pojąć.- Ale Timmie.- Proszę się niepotrzebnie nie denerwować.To nie nastapiani teraz, ani nawet za kilka miesięcy.Przez ten czas postaramsię zrobić, co będę mógł.Wpatrywała się w niego bez słowa.- A więc może jednak życzy sobie pani czegoś, pannoFellowes?- Nie - szepnęła.- Niczego sobie nie życzę.Miała wrażenie, że nagle znalazła się w samym środkusennego koszmaru.Wstała i wyszła z gabinetu.Nie umrzesz, Timmie, myślała, idąc korytarzem.Nie pozwolęci umrzeć.Dobrze było trzymać się kurczowo myśli, że Timmie nie możeumrzeć, ale jak to osiągnąć? Przez pierwsze tygodnie pannaFellowes modliła się w duchu, żeby próba sprowadzenia człowiekaz czternastego wieku okazała się całkowitym niewypałem, czy toz powodu błędów w teorii, czy wad urządzenia.Wówczas wszystkowróciłoby do poprzedniego stanu.Z całą pewnością świat nie podzielał jej oczekiwań, onazaś serdecznie go za to znienawidziła.Projekt "Średniowiecze"był na ustach wszystkich.Zarówno prasa, jak i opiniapubliczna pożądały takiej właśnie sensacji.Nowy kamień alboniezwykła ryba nie wzbudzały już żadnych emocji.Człowiek z czasów historycznych, mówiący zrozumiałymjęzykiem! Ktoś, kto pozwoli uczonym spojrzeć na niedawnąprzeszłość z zupełnie nowej perspektywy!Godzina zero zbliżała się w szybkim tempie i tym razem niebyło mowy o trojgu obserwatorach na balkonie.Widzami tegoeksperymentu miała być cała ludzkość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]