[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy zatemspodziewali się, że zamieszka z Daisy.Nikt z rodziny nawet niepróbował tego prostować, bo na miejsce jednej plotki pojawiały się dwienastępne.Daisy musiała sama stawić czoło miejscowej społeczności, ponieważWalker wyjechał do Waszyngtonu.Po złożeniu wypowiedzenia musiałjeszcze pracować przez dwa tygodnie najdłuższe dwa tygodnie w jegożyciu.Natomiast Daisy przeżywała naprawdę trudne chwile.Słyszała wokółsiebie szepty, widziała zaciekawione spojrzenia, a kiedy wchodziła dosklepu czy nawet do pokoju nauczycielskiego, milkły wszelkierozmowy.Z utęsknieniem czekała na jakiś inny skandal, żeby móc wkońcu trochę odetchnąć.Na szczęście żadne echa tego, co się działo, nie docierały doTommy'ego.Chłopiec skupił się teraz na tym, żeby mieć lepsze stopnie,i sporo się uczył.W wolnych chwilach pracował przy łódce, chociażniewiele już zostało do zrobienia.Trzeba ją było tylko pomalować ipoczekać aż wyschnie.Daisy z obawą myślała o dniu, kiedy po razpierwszy znajdzie się na wodzie.Wolałaby, żeby nie było w niejTommy'ego ani żadnego innego dziecka.W wirze codziennych czynności nie myślała o ojcu.Jego milczeniebyło jednak złowrogie i wcale się nie zdziwiła, kiedy w czwartek zastałago na tarasie swojego domu.Zaniepokoiła ją tylko obecnośćAnny-Louise, która siedziała obok Kinga.- Spózniłaś się - zganił ją ojciec.Anula & Polgaraouslandasc- Nie byłam z nikim umówiona, więc nie mogłam się spóznić -zauważyła.- Powinieneś zadzwonić.- Od kiedy to, prawda, trzeba dzwonić, żeby spotkać się z własnącórką?! - oburzył się ojciec.- Nie trzeba - odparła.- Ale nie spodziewaj się wtedy, że będę wdomu o jakiejś określonej godzinie.Anna-Louise spojrzała na nich z rozbawieniem i wyciągnęła przedsiebie ręce.- Spokój, spokój! Kłócicie się jak małe dzieci.- Obróciła się do ojcaDaisy: - Panie Spencer, przecież chciał pan coś powiedzieć córce.Daisy spojrzała ojcu prosto w oczy, chociaż wcale nie czuła siępewnie.- Naprawdę? Ciekawe, o co chodzi - rzuciła buńczucznie.- Czy nie dosyć już wtrącania się w moje prywatne sprawy?- Nie, jeśli chcesz przyjąć tego jankesa pod swój dach.- Ojciecpodniósł dłonie do skroni.- I pomyśleć, że to Tucker, prawda, kupczywłasną siostrą.Daisy ucieszyła się, że wysłała Tommy'ego na ryby z Ga-rym.Gdybynie to, siedziałby pewnie nad książkami i być może usłyszałby jakieśfragmenty tej rozmowy.- Widzę, że uwierzyłeś w te wszystkie głupie plotki.Walker wcalesię tutaj nie wprowadzi.King aż pochylił się w jej stronę.- Naprawdę?- Tak, właśnie ze względu na plotki, co, jak widać, niewielepomogło - westchnęła.- Jednak ustaliliśmy, że Tommy na razie zostanieu mnie.Ojciec uderzył otwartą dłonią w ogrodowy stolik.- Więc po co, do jasnej cholery, tu przyjeżdża, skoro nie chce sięzająć siostrzeńcem?! - Spojrzał na panią pastor.- Och, przepraszam.Anna-Louise tylko machnęła ręką.- Po prostu hotel to nie jest dobre miejsce dla chłopca - wyjaśniłaDaisy.- Walker wezmie go do siebie, kiedy już się u nas osiedli.Kupidom czy coś w tym rodzaju.- Ale jeśli zostanie tu jego siostrzeniec, to i tak, prawda, będzie sięAnula & Polgaraouslandasckoło ciebie kręcił - jęknął King.Daisy wzruszyła ramionami.- I co z tego? Będzie przyjeżdżał do Tommy'ego, a potem wracał dohotelu - tłumaczyła cierpliwie.- Przynajmniej nie da powodów doplotek.King pokręcił głową.- Nie znasz ludzi - rzucił.- Wcale mi się to, prawda, nie podoba.Mnie też, pomyślała Daisy, wolałabym mieć Walkera na noc u siebie.- Jakoś nie miałeś zastrzeżeń, kiedy włóczyłam się z Billym Inscoem- zauważyła.- Nie włóczyłaś się, ale chodziłaś, prawda - poprawił ją ojciec.-Chodziłaś do bardzo przyzwoitych lokali.- I jezdziłam przyzwoitym samochodem, co? - powiedziałaprowokacyjnie.Wiedziała coś o tym, jak wygodne było jego tylne siedzenie.- Billy miał się z tobą ożenić.Daisy powoli zaczynała tracić cierpliwość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]