[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy miewała pani przeciwników?- W mojej pierwszej parafii byli nimi prawie wszyscy.To było małemiasteczko, wysunięte jeszcze dalej na południe.- Ale znalazła pani tyle siły, żeby tam wytrwać - stwierdził zpodziwem.- Gratuluję.- Ktoś mnie mocno wspierał.- Richard?- Nie, Pan Bóg.Walkera najpierw zdziwiła ta odpowiedz, ale potem na jego twarzyAnula & Polgaraouslandascpojawił się uśmiech.- Tak, Bóg potrafi pomóc.- Jeśli tylko potrafi się Go słuchać - wtrąciła.- A ja nie wiem właśnie, jakie ma plany względem mnie iTommy'ego - podjął Walker.- Staram się słuchać Jego głosu, ale nic niesłyszę.- Może powinien się pan bardziej wyciszyć, uspokoić.Walkerpotrząsnął głową.- Nie potrafię.- To powinno przyjść z czasem.- Czy chce pani powiedzieć, że powinienem zabrać Tommy'ego doWaszyngtonu i zobaczyć, co z tego wyjdzie? - zapytał w przypływieniepokoju.Właśnie takiej rady najbardziej się obawiał.- Niczego takiego nie powiedziałam - zaoponowała Anna-Louise.-Sam musi pan zdecydować.- A czy nie sądzi pani, że lepiej mu będzie tutaj, z Daisy? - zadałkolejne pytanie.Pani pastotr milczała przez chwilę.- Wiem, że Daisy bardzo się o niego troszczy - rzekła wreszcie,starannie dobierając słowa.- A to, pani zdaniem, nie wystarczy, prawda?- A pana zdaniem?Walker westchnął ciężko.- Bardzo trudno się z panią rozmawia, pani Walton.- Proszę mówić do mnie Anna-Louise.- Wyciągnęła do niego dłoń.Mężczyzna uścisnął ją z wahaniem.- Nigdy nie byłem na ty" z żadnym pastorem - mruknął.- Zawsze jest ten pierwszy raz - zaśmiała się Anna-Louise.- Arozmawia ci się trudno, ponieważ nie chcę podjąć za ciebie decyzji.Niechcę i nie podejmę.Musisz to zrobić sam.Walker rozłożył ręce.- To po co ta cała rozmowa? - spytał obcesowo.Pani pastor wypiła trochę kawy, a następnie pochyliła się w jegostronę.- Mogę zaoferować ci dobrą radę.Anula & Polgaraouslandasc- Jaką? Uśmiechnęła się.- Streszcza się w jednym zdaniu: Musisz zrobić wszystko, żebyTommy był szczęśliwy.- Co to znaczy?- Ba, żebym to ja wiedziała.Walker zacisnął dłonie.Miał nadzieję, że ta rozmowa okaże siębardziej użyteczna.Myślał po prostu, że pani Walton ma jakieś gotowerecepty.- Do diabła! O, przepraszam.- zreflektował się natychmiast.- Nic nie szkodzi.I powiem ci coś jeszcze, Walker.Nie spiesz się.To dobrze, że zostałeś na weekend, ale ta sprawa może wymagaćznacznie więcej czasu.- Frances Jackson uważa, że znalazła już opiekuna dla Tommy'ego.- Frances bardzo wierzy w rodzinę.To dlatego, że jej rodzina zawszetrzymała się razem.- A moja.nie.- Może przyszedł czas, żeby coś z tym zrobić - rzuciła z uśmiechemw jego stronę i dopiła kawę.Walker zamyślił się na chwilę.A jeśli pani pastor miała rację? Nigdywcześniej nie zastanawiał się, czym dla niego jest rodzina.Nawetrozwód nie sprowokował go do głębszych refleksji.Miał wtedy masępracy.Być może rzeczywiście przyszedł czas, żeby to zmienić.Daisy co chwila spoglądała w stronę drzwi.Wskazówka minęła jużósmą, a jego ciągle nie było! Na szczęście Tommy sprawiał wrażenie, żejest mu to dość obojętne.Mimo to czuła się rozczarowana.Co prawda, nie zaprosiła Walkeraoficjalnie, ale spodziewała się, że przyjdzie.Oczywiście chodziło jej oTommy'ego, i tylko o niego.Miała nadzieję, że Walker nie wyjechał doWaszyngtonu bez pożegnania, bo wtedy jego siostrzeniec poczułby sięzawiedziony.- Daisy, dlaczego ciągle patrzysz w stronę drzwi? - zainteresował sięchłopak.Nie sądziła, że robi to ciągle.- Hm, nic takiego - mruknęła.- Przeszkadza ci to?- Nie, tyle że zaraz spalisz następny omlet - stwierdził Tommy.- TenAnula & Polgaraouslandascpoprzedni wyglądał bardzo apetycznie, dopóki nie zaczął dymić.- Tam do licha! - Daisy zerwała się na równe nogi.Okazało się, żekolejny omlet jest prawie spalony.JednakTommy podsunął jej swój talerz.- W porządku.Mogę go zjeść.Wygląda na to, że i tak nie dostanęnic lepszego.- Zwietny dowcip, mój drogi - odrzekła Daisy i wrzuciła omlet dokubła na śmieci.- Zobaczysz, że następny będzie naprawdę świetny.Tommy westchnął głęboko, patrząc na patelnię.- Mam nadzieję - mruknął.- Strasznie zgłodniałem.Daisy daławięcej masła niż poprzednio i wylała masę jajeczną na patelnię.- Dobrze, a teraz porozmawiajmy o poważniejszych sprawach -powiedziała, ponownie zerkając w stronę drzwi.- Co sądzisz o swoimwuju?Tommy zrobił niewyrazną minę, a następnie wzruszył ramionami.- No cóż, nie jest najgorszy.- Nie potraktowałeś go wczoraj zbyt dobrze.Chłopiec pokręciłgłową.- A niby z jakiej racji miałbym być dla niego miły? Przecież ty teżzastanawiałaś się, dlaczego nie pomógł mamie!- Ale już wiem, dlaczego - wtrąciła szybko Daisy.- I ty równieżpowinieneś pozwolić, żeby ci to wyjaśnił.Opowiadał mi wczoraj, żebardzo chciał was odszukać.- I uwierzyłaś mu? - spytał chłopiec z sarkazmem, który zupełnie niepasował do jego wieku.Skinęła głową.- Wydaje mi się, że mówił szczerze.Zauważ, że twoja mamarzeczywiście nie miała zbyt wielu dokumentów.Na przykład: prawajazdy - zaczęła wyliczać.- To dlatego, że wolała rower - wtrącił Tommy.- Zawsze mówiła, żesamochody zanieczyszczają powietrze.- Możliwe - westchnęła Daisy.- Ale nie miała również numeruubezpieczenia.Tommy wzruszył ramionami.- Pierwszy raz o tym słyszę.Anula & Polgaraouslandasc- Większość dorosłych je ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]