[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.! Już trzy zrobiłem.Z tym że to wszystko razem ja sobie samwydedukowałem, bo Mietek gadał tak jakoś kawałkami, a jego ojciec złodziejstwacałkiem ominął.Janeczka powałkowała do końca ostatnie kawałki ciasta.-Bardzodobrze - pochwaliła brata.- Wszystko dla ojca będziemy robić razem.Wymyśliłamte pierogi, bo w ogóle ojciec lubi pierogi, a tę chińską mieszaninę w coś trzebazawinąć.Pizza może wyjść nie bardzo dobrze.A matka ma coraz mniej czasu,mówi, że będzie wielka rewia mody, więc akurat mamy okazję.I będziemy mówili,że tak bezinteresownie robimy mu przyjemność, żeby coś miał po tych siroccach itrzęsieniach ziemi.Więc po panu Wolskim widać, że masz rację.-Tylko nie wiem,co on ma z tego - zastanowił się Pawełek, starannie zaklejając czwartegopieroga.- Przebija im, oni sobie zwulkanizują i po krzyku.Nie przestanąprzecież przez to kraść Chce na nich zwrócić uwagę, czy jak? Też na nic, bo onitego wcale nie rozgłaszają.Janeczka pokręciła głową.- Nie, mnie się wydaje, że on im utrudnia.przypomnij sobie Purchla.Bartekmówi, że po tym podziurawieniu strasznie zdenerwowany latał.Taksówką pojechał,a może się spóznił? A tym innym przebija może wtedy, kiedy im się bardzośpieszy? Są poumawiani na przykład? Nie jestem pewna, ale tak mi chodzi pogłowie.- To jeszcze musiałby wiedzieć, kiedy i jak są poumawiani.W ogólewszystko musiałby o nich wiedzieć.- Może wie?- Jakim sposobem? Jest wtyczką w szajce? Ale jako wtyczka nic by nie dziurawił,tylko donosił policji! - Nie, ja wiem.Może nie wtyczka.Może ma jakiśsposób.Pawełek przez chwilę rozważał sprawę, ściskając palcami ciasto piątegopieroga.- Kto to w ogóle jest, ten pan Wolski? Bo mógłby być na przykładtelefoniarzem.Podłączył się gdzieś i ma osobisty podsłuch na ich wszystkichtelefonach.Albo.Czy ja wiem.Założył pluskwę.Takie małe, szpiegowskie,w którymś ich samochodzie.Albo co.- Chyba że albo co, bo ja wątpię, czytak strasznie dużo gadają w samochodach - skrytykowała Janeczka.- No dobrze,zapal gaz pod garnkiem z zupą.To pieczarkowa.Ciągle mi się plącze po głowie ot jego podwórze.Niemożliwe, żeby spotkali się tam tylko jeden raz i akuratja n to trafiłam.Uważam, że muszą się tam spotykać częściej i pan Wolski na anich czatuje.- Węszy, czy jak? - skrzywił się Pawełek, ustawiając porządniegarnek na palniku.- Przecież ma okno od drugiej strony! - Toteż właśnie.Chociaż jednego z nich może widzieć.Jak nadchodzi.No nie wiem, ale jeszczebym tam poszła.Nawet parę razy.Na wszelki wypadek.Rozważania musiały zostaćprzerwane, bo przyszła babcia dowiedzieć się, co z pierogami.Postawiła wodę nagazie i osoliła.Zanim się woda zagotowała, Janeczka zdążyła zjeść zupę.Przedkotletem z odsmażanymi kartoflami i sałatką z pomidorów z uwagą przyjrzała się,jak babcia do gotującej się wody wrzuca pierogi.Postała trochę nad garnkiem iprzystąpiła do nakładania na talerze drugiego dania.- Musisz ich pilnować, bozaczną kipieć - powiedziała babcia.- Wtedy trzeba przykręcić gaz.Ugotowanebędą, jak wypłyną.I wyjmujecie te z wierzchu.Została w kuchni i przypilnowałaosobiście.W połowie kotleta i kartofli Janeczka zerwała się od stołu, odebrałababci durszlakową łyżkę i z wielką uwagą powyjmowała pierogi z wierzchu.Wodagotowała się cały czas.-I co? Teraz się wrzuca następne?- Tak, teraz się wrzuca następne - powiedziała babcia.- Nie za dużo na raz, bobędą przywierać do dna.Trzeba delikatnie zamieszać.Pawełek zażądał degustacji.Dostał jednego pieroga bez okrasy.Janeczka wzięła sobie drugiego.Zaciekawionababcia wzięła trzeciego.- Bardzo dobre - pochwaliła.- Jeżeli wszystkopamiętasz, sama będziesz umiała ugotować na drugi raz.O ile uda ci sięciasto.-Co się ma nie udać.- mruknął Pawełek.-Doskonale, będą na kolację - zarządziła Janeczka.- Matka też lubi pierogi.Codo ciasta, w razie czego przyjdę do ciebie.- Chcę jeszcze jednego - rzekłstanowczo Pawełek.- Nie złapałem smaku.- Proszę bardzo, zeżryj jeszczejednego.Na deser jest szarlotka, może już ci się nie zmieści.Pawełkowizmieściła się zarówno szarlotka, jak i jeszcze kolejne dwa pierogi.Babciapoczekała aż do ostatniej porcji, po czym, uspokojona, opuściła kuchnię iwróciła do siebie na górę.Janeczka w trakcie gotowania którymś fragmentemumysłu oceniła sytuację.- Więc ja bym poszła tam i poczatowała przez paręwieczorów - oznajmiła, stawiając przed sobą szklankę z herbatą.- Od popołudnia.Tylko lekcje i jazda, pierogów codziennie robić nie muszę.-Niezły pomysł -zgodził się Pawełek.- Pan Wolski panem Wolskim, ale może znów co usłyszymy.Niemówię, że od razu, a poza tym możemy się rozdzielić i czatować pojedynczo.-Zacznę już dziś - rzekła jego siostra, w zadumie wpatrzona w okno.- Tak mniecoś korci.Ty możesz zabrać Bartka i poplątać się po mieście.-Z kim Chaber? -Ze mną.Mówię ci przecież, że mnie coś korci.Pawełek kiwnięciem głową wyraziłzgodę.- Co mnie martwi, to to, że przeważnie kradną w nocy - rzekł smętnie.- Nie darady czatować całymi nocami.%7łeby nie szkoła.Janeczka westchnęła.Pawełekwestchnął również.Szkoła przeszkadzała okropnie.Trzeba było chodzić do niej odrana i nie spać na lekcjach, potem należało odrabiać rozmaite zadania i tozabierało bezcenny czas.Gdyby nie te obowiązki, noce by można spędzać napilnowaniu złodziei, a odsypiać swoje w dzień.- Ale już sam widziałeś, żeszkoła się jednak czasem przydaje - przypomniała Janeczka.- Trudno, z tym sięmusimy pogodzić i w nocy niech pilnuje policja.- Albo możemy się podzielić -zaproponował z nagłym ożywieniem Pawełek.- Jedną noc jakoś się przetrzyma, iszkołę na drugi dzień też.Jest nas trzy sztuki.Ale! Byłbym zapomniał! Stefekteż chce.- Już wyzdrowiał?-Wyzdrowiał.! Rzucił się na mnie z pazurami, żedlaczego dopiero teraz mówię, a nie wcześniej.Głupi, czy jaki, przecież leżałna tę swoją grypę! Prawie się na mnie śmiertelnie obraził i powiada, że jegobrat, Zbinio znaczy, coś tam wie o bracie Wiesia.- Przecież brat Wiesia jest owiele starszy!- Nie tak znowu o wiele, ze cztery lata.Zapózniony w rozwoju i skończył szkołęprzemocą dopiero w zeszłym roku, ledwo o rok wyżej niż Zbinio.Bartkowi już oStefku mówiłem i też mu zrobi narzędzie.Szwedkę.-Co?- Szwedkę.Stefek ma, bo jego ojciec kiedyś złamał nogę.Będzie udawał, żekuleje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]