[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wyprowadz ich stÄ…d.Powiedz swoim ludziom, żeby obeszli caÅ‚y teren, a potem niech siÄ™ też stÄ…dzabierajÄ….- Już lecÄ™.- Galen wybiegÅ‚ z sali.- Zawiadomić saperów i GrupÄ™ SpecjalnÄ…? - spytaÅ‚a Sara.- Galen siÄ™ tym zajmie.- DotknÄ…Å‚ jej policzka.¬Wszystko pójdzie dobrze, Saro.Zanim cokolwieksiÄ™ sta¬nie, w budynku nikogo nie bÄ™dzie.Mamy trochÄ™ czasu.- SkÄ…d wiesz? Co RudzakpowiedziaÅ‚ ci przez telefon?Możesz siÄ™ spodziewać, że ten kÅ‚amczuch wysadzi oÅ›rodek za parÄ™ minut.- Rudzak planowaÅ‚ to od dawna.Ze Å›wiecÄ… szukać kogoÅ› bardziej metodycznego.Posuwa siÄ™ krokza krokiem.Uwierz mi.Nikomu nic siÄ™ nie stanie.- Jak mogÄ™ ci wierzyć, skoro nigdy mi nic nie mówisz? Rudzak powiedziaÅ‚ ci, że grzebieÅ„ nie jestprzeznaczony dla mnie, a ty nie pisnÄ…Å‚eÅ› mi o tym nawet słówkiem.- Dlaczego miaÅ‚em ciÄ™ martwić? DenerwujÄ™ siÄ™ za nas oboje.- Czy jeszcze coÅ› przede mnÄ… ukrywasz? Nie odpowiedziaÅ‚.- OdkÄ…d ciÄ™ poznaÅ‚am, walczÄ™ z twoimi tajemnicami.- Nie rób mi teraz tego, Saro.- Dlaczego nie? To ważne.Zawsze musisz być wielkim, silnym bohaterem.Mam już tego dość.Przecież mieliÅ›my siÄ™ dzielić.I traktuj mnie jak partnerkÄ™.Nie jestem krucha jak Chen Li.Niemusisz troszczyć siÄ™ o.- Cicho bÄ…dz.- ChwyciÅ‚ jÄ… za ramiona i potrzÄ…snÄ…Å‚.¬Nie wycieraj sobie gÄ™by Chen Li.- Nie muszÄ™.Boże drogi, już Rudzak pilnuje, żeby żadne z nas o niej nie zapomniaÅ‚o.- PosÅ‚uchaj.- SpojrzaÅ‚ jej prosto w oczy.- Nie jestem już tym czÅ‚owiekiem, który poÅ›lubiÅ‚ Chen Li,ale czujÄ™ wdziÄ™czność za to, co mi ofiarowaÅ‚a.- Wiem.ByliÅ›cie.- Zamknij siÄ™, na miÅ‚ość boskÄ…! O niczym nie masz pojÄ™cia.Kocham ciÄ™.ChcÄ™ spÄ™dzić z tobÄ… resztężycia.Ni¬gdy nie czuÅ‚em tego do nikogo i nie pozwolÄ™, by cokol¬wiek ci siÄ™ staÅ‚o.- U caÅ‚owaÅ‚ jÄ…mocno.- I bÄ™dÄ™ siÄ™ o ciebie troszczyÅ‚, czy ci siÄ™ to podoba czy nie.Wyjdziesz razem zochroniarzami.PatrzyÅ‚a, oszoÅ‚omiona, jak od niej odchodzi.- Akurat! - zawoÅ‚aÅ‚a za nim.- Rudzak chce, żebym byÅ‚a tutaj.Jeżeli wyjadÄ™, może w ogóle nieprzyjść.PodszedÅ‚ do drzwi, nie oglÄ…dajÄ…c siÄ™ za siebie.- DokÄ…d.- PobiegÅ‚a za nim z Montym u nogi, lecz Logan zniknÄ…Å‚ za rogiem.Nie miaÅ‚a zamiaru opuszczać oÅ›rodka, ale nie byÅ‚o cza¬su na kłótnie.NależaÅ‚o ewakuować ludzi zbudynku.- Chodz, Monty.Wyprowadzimy stÄ…d wszystkich.¬Mont y szedÅ‚ za niÄ…, gdy szybko podeszÅ‚a dolaboratorium na parterze, gdzie pracowaÅ‚ Kevin Janus.CzuÅ‚a siÄ™ coraz bardziej nieswojo.CaÅ‚a ta sytuacja przypominaÅ‚a ukÅ‚adankÄ™, w której brakowaÅ‚onajważ¬niejszego kawaÅ‚ka.To nie powinno tak wyglÄ…dać.CoÅ› tu Å›mierdzi."Mówisz, jakbyÅ› byÅ‚a Montym na tropie"."Kieruj siÄ™ instynktem".Nie miaÅ‚a wyboru.Nie byÅ‚o czasu, musiaÅ‚a polegać na instynkcie.N o dobrze, przestaÅ„ siÄ™ gÅ‚owić, dlaczego czujesz siÄ™ nieswojo.Ale spróbuj znalezć stożek, spróbujpodjąć trop.Zanim bÄ™dzie za pózno.22.35Budynek pustoszaÅ‚.Na parkingu nie byÅ‚o już prawie samochodów.- Nie powinieneÅ› wysyÅ‚ać im ostrzeżenia - powiedziaÅ‚ Duggan do Rudzaka, gdy siedzÄ…c wsamochodzie, przy¬glÄ…dali siÄ™ caÅ‚emu temu zamieszaniu.- RozbiegajÄ… siÄ™ jak przerazone myszy.- A ty wolaÅ‚byÅ› myszy w puÅ‚apce.- Rudzak obniżyÅ‚ lornetkÄ™.- Paru nieważnym ludzikom pozwolÄ™wziąć no¬gi za pas.Myszy, które siÄ™ liczÄ…, nadal siedzÄ… w Å›rodku, Duggan.Gdzie umieÅ›ciÅ‚eśładunki?- Tam gdzie mi powiedziaÅ‚eÅ›.W laboratorium w piw¬nicy.KanaÅ‚ odpÅ‚ywowy byÅ‚ dokÅ‚adnie tam,gdzie pokazy¬waÅ‚ plan.Zajęło mi to w sumie piÄ™tnaÅ›cie minut.Ale po¬winniÅ›my zainstalowaćmechanizm czasowy.ByÅ‚oby to dużo bezpieczniejsze.- Nie zależy mi na bezpieczeÅ„stwie.ChcÄ™ tam być, pa¬trzeć na jego twarz, gdy mu powiem, co goczeka.¬UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- Ty to rozumiesz.Sam czujesz miÅ‚y dreszczyk, kiedy naciskasz spust.- Nie wtedy, kiedy siedzÄ™ na stosie Å‚adunków wybu¬chowych.- Ale powiedziaÅ‚eÅ›, że bez kÅ‚opotu wydostaÅ‚eÅ› siÄ™ z ka¬naÅ‚u odpÅ‚ywowego.Wszystko razem zajęłoci piÄ™tnaÅ›cie minut?Duggan przytaknÄ…Å‚.- A przełącznik masz w bagażniku? Daj mi go, proszÄ™, Duggan.- OczywiÅ›cie.- WysiadÅ‚ z samochodu, a gdy wróciÅ‚, wrÄ™czyÅ‚ Rudzakowi przełącznik.- To naprawdÄ™fanta¬styczna zabawka.I upewniÅ‚em siÄ™, że nie jest zbyt czuÅ‚y.Nie chciaÅ‚bym, żebyÅ› niechcÄ…cysam siebie wysadziÅ‚ w powietrze.- DziÄ™ki za troskÄ™, Duggan.- Leniwie podniósÅ‚ siÄ™ z fotela kierowcy.- Ale nie chcÄ™, żebyÅ› wiÄ™cejsiÄ™ o mnie martwiÅ‚.Po czym strzeliÅ‚ mu w gÅ‚owÄ™.23.10.Ciemność.Logan zatrzymaÅ‚ siÄ™ w drzwiach peÅ‚en napiÄ™cia.Wie¬dziaÅ‚, co czai siÄ™ w tej ciemnoÅ›ci.Gdy oczyprzyzwyczajÄ… mu siÄ™ do czerni nocy, dostrzeże Rudzaka.CzuÅ‚ niemI fa¬le nienawiÅ›ci, bijÄ…ce weÅ„ zgłębi tego pomieszczenia.Lecz grozne sÅ‚owa nie dobiegÅ‚y do niego z ciemnoÅ›ci.UsÅ‚yszaÅ‚ je od tyÅ‚u.- No, dalej.- Nagle poczuÅ‚ na plecach nacisk lufy rewolweru.- Rusz siÄ™, Logan.23.45Cztery laboratoria sprawdzone.ZostaÅ‚y jeszcze trzy.Sara i Mont y pospieszyli korytarzem.Gdy dotarli do laboratorium na drugim piÄ™trze, ludzie Galena wyprowadzili już stamtÄ…d siedmiunaukowców.Zostali jeszcze tylko Hilda Rucker iRon Bassett na trze¬cim piÄ™trze.HildÄ™ Rucker Sara spotkaÅ‚a na schodach.SiwowÅ‚osa kobieta niosÅ‚a pudÅ‚o wypeÅ‚nione papierami.- Wiem.Powiedzieli mi, żebym wyszÅ‚a i pozbieram siÄ™ w ciÄ…gu dwóch minut.- ZatrzymaÅ‚aÅ› siÄ™, żeby zabrać dokumenty?- Nie chcÄ™, żeby moja praca rozleciaÅ‚a siÄ™ w drobny mak.Logan miaÅ‚ racjÄ™.Ci ludzie byli tak samopochÅ‚oniÄ™ci projektem jak i on.- Gdzie jest Bassett?- Tuż za mnÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]