[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niektórzyprzechodnie rzucali mu monety, inni spojrzenia pełne wstrętu i strachu, alewiększość ludzi naprawdę go nie widziała.Po prostu wymietli go ze swojejrzeczywistości.%7łeby wejść do budynku, musiała przejść tuż koło bezdomnego.Nie miałapojęcia, jak się zachować.Czuła, że powinna coś powiedzieć.W końcu bylisąsiadami. Hm, witam mruknęła, przelotnie zerkając mu w oczy, i natychmiastodwróciła wzrok. Cześć. Uśmiechnął się do niej.Brakowało mu zęba z przodu.Kiedy pośpiesznie mijała chłopaka, wskazał głową jej błyszczącą torbę zzakupami. Kupiłaś coś ładnego?Zamarła w połowie drogi między nim a drzwiami.Rozpaczliwie pragnęłauciec. Raczej nie.Tylko kilka rzeczy do pracy, no wiesz.Miała ochotę odgryzć sobie język skąd niby miał wiedzieć? Jak to mówią? Z namysłem zmrużył oczy. Nie ubieraj się do pracy,którą masz, ubieraj się do pracy, której pragniesz.Dobrze mówię?Ashling była zbyt zafrapowana, żeby się skupić. Czy chciałbyś.? Zsunęła plecak z ramienia, a jej poszukiwaniaportmonetki spowolniła duża, błyszcząca torba. Czy chciałbyś.?108RLTWręczyła mu funta, którego przyjął z pełnym wdzięczności ukłonem.Potem poczłapała po schodach, czerwona ze wstydu wywołanego dysproporcjąpomiędzy datkiem i sumą, którą właśnie wydała na bluzkę i torebkę, taknaprawdę zupełnie jej niepotrzebne.Ciężko pracuję na swoją pensję, wściekałasię.Potwornie ciężko, poprawiła, przypominając sobie miniony tydzień.Od latniczego nie kupiłam.Zresztą i tak to wszystko na kredyt.Nie moja wina, że tenczłowiek jest alkoholikiem lub heroinistą.Chociaż prawdę powiedziawszy, niewyczuła od niego zapachu alkoholu i wydawał się całkowicie przytomny.Bezpieczna we własnym mieszkaniu, odetchnęła z ulgą.Fortuna kołemsię toczy.Sama mogłam skończyć na ulicy.W następnej chwili jednak zganiłasię za melodramatyczne myśli.Nigdy nie znajdowała się w analogicznejsytuacji.Odłożyła torby na stół, buty zostawiła na podłodze.Była padnięta pocałym dniu, a teraz oczekiwano od niej, że włoży ubranie na przyjęcie iwyjdzie z Joy.Chętnie by to sobie darowała.%7łycie po trzydziestceprzypominało jej okres nastoletni, liczony do początku.Jej ciało ulegałozmianom i często musiała tłumić dziwne, niekiedy wstydliwe potrzeby.Naprzykład miała ochotę zostać sama w sobotni wieczór, zaopatrzona jedynie wwideo oraz naręcze kaset z Benem i Jerrym. Nigdy nie poznasz żadnego mężczyzny, jeśli nie będziesz wychodziłautyskiwała Joy. Wychodzę.Zresztą, mam Bena i Jerry'ego.To jedyni mężczyzni,których potrzebuję.Tego wieczoru jednak musiała wyjść.Dla potrzeb artykułu w pierwszymnumerze Irlandki" szła wraz z Joy do klubu salsy, aby przekonać się, jakie sąszanse poznania tam mężczyzny.W Babskim Kąciku" nigdy nie zmuszano jej109RLTdo takich rzeczy i chwilami szczerze tęskniła za poprzednią pracą.Nie dlatego,że dawniej nigdy nie musiała rezygnować z sobotniego wieczoru na rzecz zajęćzawodowych.Rzecz w tym, że w Babskim Kąciku" mogła robić swoje przezsen, a zakres jej obowiązków w Irlandce" nadal pozostawał niejasny.Obawiała się, że może otrzymać absolutnie dowolne polecenie, i skręcało ją nasamą myśl o tym, że czeka ją zadanie, któremu nie będzie w stanie sprostać.Ashling lubiła proste sytuacje, a w Irlandce" nie miała zielonego pojęcia, cosię wkrótce wydarzy.Nerwowa!Wyzwanie, poprawiła.I to fascynujące.Jaka świetna zabawa, tylunowych ludzi wcześniej pracowała tylko z trzema osobami zatrudnionymi napełny etat.Trzeba przyznać, że były one kochane, do rany przyłóż.Ani trochęnie przypominały krępujących typów, takich jak Lisa lub Jack Devine.Niebyły też tak rozrywkowe jak Trix czy Kelvin.Po chwili uznała, że nie czas nażałosne rozpamiętywanie przeszłości.Włożyła do mikrofalówki torebkę z popcornem, usadowiła się nakanapie, obejrzała Randkę w ciemno i pomodliła się, by Joy nie przyszła.Doszóstej rano zabawiała się z Człowiekiem borsukiem, może opadła z sił.Nic z tego.Była jednak bardziej przybita niż zwykle. Napiłabym się herbaty wyznała już w progu, Z dużą ilością cukru. Aż tak zle? Mam dreszcze.Ale nie narzekam.Szaleję za Człowiekiem borsukiem,Ashling.Miał mi dzisiaj ofiarować pierścionek.Och, nie, kwaśno mi w ustachod mleka.Psiakrew! Idę o zakład, że jestem w ciąży.Za dziewięć miesięcyurodzę Bobo borsuka.110RLT Nie mruknęła Ashling, zaglądając do własnego kubka, w którympływały małe, białe grudki. Chyba mleko się zsiadło.Joy otworzyła lodówkę i obejrzała cztery kartony mleka.Wszystkie byłyprzeterminowane. Co ty wyprawiasz? wykrzyknęła. Grasz w rosyjską ruletkę zmlekiem? Prowadzisz wytwórnię jogurtu? Jadłaś coś?Ashling wskazała niemal pustą miskę popcornu. Dziwna jesteś mruknęła Joy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]