[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przecież się bez niego kiedyś obejść będzie można, zawołał Piętka. Nie rychło, roześmiał się Płocki, czekaj, jeśli chcesz.tymczasem pannarozmyśleć się może i znudzić, a ja postawię na swojem. Ale to formalna zajadłość przeciwko mnie, krzyknął Piętka. Nic a nic, płacę ci tą monetą, jaką ty mi od naszego rozstania się ciąglerzucałeś w oczy.Byliśmy na pozór dobrze a przecież okazywałeś mi sięnieprzyjacielem.pracujesz dla Werndorfa.nie chciałeś nawet zajrzeć do mniei cierpieć cię musiałem, żeby ludzie z zerwania stosunków nie wysnuliwniosków,.Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, mam po sobie wszystko.Niechciałeś ty mnie, ja ciebie nie chce. Co się tyczy panny Eulalii, nie uczynię jej najmniejszej przykrości, leczpowiem otwarcie, że mojego zezwolenia nie dam.Piętka odwrócił się i począł patrzeć w okno.Płocki niespostrzeżony zuśmiechem szyderskim przyglądał mu się przez chwilę, wreszcie wziął zakapelusz i odezwał się: %7łegnam.Odwrócił się Piętka milczący i skłonił zimno.Płocki wyszedł.W kwadrans po wyjściu jego, Orest biegł do państwu Nurskich a pan Juliuszwchodził z miną pół smutną, pół szydersko, do pokoju żony.Od przyjazdu za każdym razem spodziewała się ona burzy i teraz spojrzała namęża z przestrachem prawie, zbladła zaś cała, gdy się do niej odezwał, żechciałby z Eulalią pomówić. Z Eulalią? zapytała. Tak jest, odpowiedział mąż.Miałażbyś o niczem nie wiedzieć?P.Maria zmieszała się nieco, załamała rączki. Proszę cię, tylko się nie gniewaj! bądz spokojny. Jestem nim zupełnie, roześmiał się Płocki, nie masz się czego lękać.Nieobwiniam ciebie o to, że w czasie mojej niebytności rozporządziła sobą,kuzynka.wiem, żeś niewinna.Potrzebuję z nią tylko rozmówić się otwarcie.Dzwoniono we wszystkie dzwonki tualetowe i ścienne, nadbiegła służąca. Prosić panny Eulalii!Chwilę, mrucząc, przechadzał się Płocki, służąca powróciła z odpowiedzią, żepanna Eulalia się ubiera i bardzo przeprasza. Powiedz, że na nią czekam i proszę, by przyszła nieubrana.Służąca pobiegła, zabawiła nieco dłużej a tym razem przyniosła zapowiedz, iżpanna przyjdzie, skoro tylko będzie mogła.Upłynął kwadrans.Płocki przechadzał się, nie okazując wielkiego poruszenia,uspokoiło to żonę.Drzwi się uchyliły, aż wreszcie panna Eulalia weszła w strojurannym, widocznie naprędce zarzuconym, była nieco bladą ale zupełniespokojną, przywitała Marię i Płockiego skinieniem głowy i śmiało zbliżyła sięku niemu. %7łyczyłeś sobie widzieć się ze mną? Tak jest, tak, podchwycił Płocki, wstając z sofki, chciałem co najrychlejdowiedzieć się z ust waszych, że niedorzeczne płotki, jakie mnie doszły, sątylko wymysłem. Cóż to takiego? Piętka mi się o pannę Eulalię oświadczył i zaręczył, że ma od niej słowo, niechcę wierzyć, ażebyś rozporządzała sobą, nie poradziwszy się nawet opiekuna.To nie może być.Panna stała chwilę zamyślona. O nikogo tu nie idzie, tylko o mnie, o moją przyszłość i szczęście.Pan Piętkapodobał mi się, oświadczył.dałam mu słowo i dotrzymam go Bez mojego zezwolenia? to będzie trudno, odezwał się pan Juliusz. Przepraszam szanownego opiekuna, odezwała się panna, niezmieszanabynajmniej.Od Piętki o tym wiem, że sam mu moją rękę proponowałeś, zatemnie sądziłeś go niegodnym jej. Chociażby tak było! przerwał Płocki, poznawszy go lepiej, mogłem zmienićzdanie. Jak to? znałeś go od młodości i zdaniem waszem zachwiała potem jednagodzina? Nie mam najmniejszego obowiązku tłumaczyć się z moich przekonań, rzekłPłocki widocznie rozdrażniony śmiałością kuzynki, zapowiadam tylko, że na tomałżeństwo nie zezwolę. A ja panu ręczę, że moją ręką nikt beze mnie nie rozporządzi, choćby byłnajprawniejszym opiekunem, odpowiedziała Eulalia. Bardzo dobrze, tymczasem ja mam prawa oprzeć się i stawię veto.Panna Eulalia nie odpowiedziała nic. Rozmowa więc skończona? odezwała się po chwili, mogę odejść?Zdziwiony i zmieszany tą obojętnością Płocki zagryzł usta. Za pozwoleniem, rzekł, opiekunowie nie zwykli się tłumaczyć i uczynięwyjątek dla pani.Spojrzeli na siebie, pan Juliusz nie był wcale gniewny, owszem zdawało się, żechce mocno oburzoną choć na pozór spokojną kuzynkę przejednać.Siadaj pani, rzekł, nie jestem tyranem i despotą, nie postępuję sobie dla fantazji,chcę pani dowieść, iż inaczej nie mógłbym uczynić.Piętka jest moimtowarzyszem, był przyjacielem, sam bez żadnej przyczyny zerwał ze mną iposzedł szukać zajęcia gdzie indziej, wzgardził wszystkiemi ofiarami, odrzuciłprośby, okazał mi wstręt i nieufność, możesz że pani wymagać, abym za towypłacał mu się, oddając, co mam najdroższego, pupilkę taką jak wy? Powiempani więcej, potrzebowałem go i potrzebuję, zamiast mi przyjść w pomoc, służymojemu nieprzyjacielowi.Panna Eulalia, która się snadz innych spodziewała zarzutów, zamilkłazdziwiona.Nie mogła zaprzeczyć, że Płocki ze swego stanowiska miał trochęsłuszności.%7łona też, która była rada, że się mąż tak doskonale uniewinnił w jejoczach, podbiegła do kuzynki, wołając. Proszęż cię, Lalciu, Julek ma najzupełniejszą słuszność. Cóż pani na to? zapytał tryumfująco Płocki. Jest to rzecz dla mnie nowa, odezwała się Eulalia, nie wiedziałam o tychstosunkach, ależ nie wiem, czyby co teraz pomogło, gdyby zmieniłpostępowanie.Płocki zamilkł. Za pozwoleniem, rzekł, targować się o rękę waszą nie mogę, warunków mustawić nie myślę, lecz przyznacie, że znowu nieprzyjacielowi, jakim się on dlamnie okazywał i okazuje, dawać broń w ręce.wymagać po mnie nie można.Eulalia zamilkła a Maria patrzała to na nią, to na męża. Nie byłbym może przeciwko Piętce, gdyby on nie był przeciw mnie.dodałPłocki cicho. Pozwolisz mi z nim o tym mówić, odezwała się, wstając Eulalia, która zwielkiem zdziwieniem znalazła opiekuna daleko wyrozumialszym, niż sięspodziewała. Płocki jakby nie chciał ani przyrzekać nic, ani odmawiać, skłonił się tylko. Przyznasz mi kuzynko, szepnął w końcu, biorąc za kapelusz, że nie jestem dozbytku wymagającym, tak jak dziś stoimy do siebie, na małżeństwo zgodzić sięnie mogę.Werndorf jest moim jawnym nieprzyjacielem, nie zniosę tego, by znim trzymał.tego żądać nie podobna.To mówiąc, wyszedł.Maria, uszczęśliwiona z tak pomyślnego zakończeniarozmowy, rzuciła się na szyję kuzynce. Julek ma słuszność! niech porzuci tego nieznośnego Werndorfa a wszystkosię ułoży.Czyżby tego nie uczynił dla ciebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]