[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bóg Gór, Meru,zadrżał.Słońce, księżyc i gwiazdy spadły na ziemię, która drżała jak żywa istota wpanicznym strachu.Drzewa zostały powyrywane z korzeniami i wyrzucone w niebo.Wszystko wyglądało, jakby miał nastąpić koniec świata.Autor poczytnych książek, Jacques Bergier, tak zinterpretował ten opis: Te różne obrazy oniryczne znaczyły na początku, że przyszły Budda porzuci życie wluksusie i jako mnich będzie wędrował po kraju.Sny antycypowały jego rozstanie zdomem rodzinnym i pożegnanie z żoną.Na pierwszy rzut oka sen Gopy sprawia wrażenieczegoś negatywnego, destrukcyjnego.Z punktu widzenia buddyzmu można go jednakzinterpretować pozytywnie.Zgodnie z przekonaniami tej wiary bowiem sny sąodwrotnością tego, co z pozoru przekazują.Gopie pisana jest więc nie straszna nędza, alewyzwolenie od trosk i przejście do doskonałej szczęśliwości.Mniej więcej w wieku 35 lat Budda doznał powołania.Bóg Brahma polecił mu głoszenieswojej nauki o drodze do zbawienia.Zdumiewające podobieństwa wykazują też życiorysy Sokratesa i Jezusa.Sokrates (470-399) także był wielkim nauczycielem, prześladowanym z powodu odrzucania religiiuświęconej zwyczajem.Podobnie jak Jezus także Sokrates pogodził się z losem, gdyzostał niewinnie skazany na śmierć.Umarł nie wykorzystawszy szansy ucieczki.TakżeSokrates został podobno powołany we śnie, co rozumiał jako boskie przesłanie.Bardziej dramatyczne było powołanie Pawła.Dzieje Apostolskie przedstawiają go jakoprześladowcę chrześcijan.Na drodze do Damaszku miał niezwykłe przeżycie: I stało się w czasie drogi, że gdy się zbliżał do Damaszku, olśniła go nagle światłość znieba, a gdy padł na ziemię, usłyszał głos mówiący do niego: Saulu, Saulu, czemu mnieprześladujesz? I rzekł: Kto jesteś, Panie? A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz;ale powstań i idz do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić (Dz.9, 3-6).Od tej chwili człowiek, który na polecenie władz miał wyśledzić uczniów Jezusa, stał sięniespodziewanie jego zwolennikiem i uczniem.Z początku wprawdzie natrafił napowściągliwy sceptycyzm: A już zaczął zwiastować w synagogach Jezusa, że On jest Synem Bożym.Wszyscy zaś,którzy go słuchali, zdumiewali się i mówili: Czy to nie ten, co prześladował w Jerozolimietych, którzy wzywają imienia tego [Jezusa], i po to tu przyszedł, aby ich w więzachodprowadzić do arcykapłanów? (Dz.9, 20-21).Niezależnie od tego, jak dramatyczna była ta przemiana, jak radykalny zwrot odprześladowcy do zwolennika trzeba stwierdzić, że pózniejsi chrześcijańscy komentatorzybiblijni dodali tu kolejny symbol.Powołanie sprawiło, że dotychczasowy prześladowcazmienił imię.Kiedyś nazywał się Saul, jako uczeń Jezusa zaś Paweł.Taka zmianaimienia oczywiście nigdy nie nastąpiła.Bohater tego zdarzenia używał dwóch imion.Czytamy więc w Dziejach Apostolskich: A Saul, zwany też Pawłem, napełniony DuchemZwiętym [.] rzekł (Dz.13, 9).Paweł do końca życia używał imienia Saul.Informacje otym zawiera też bardzo popularne we wczesnym chrześcijaństwie Epistola Apostolorum,List Apostołów.Do dziś tekst ten, przełożony bardzo wcześnie na wiele języków, któregotradycję literatura teologiczna określa jako skomplikowaną , nie został udostępnionypowszechnie.Zaraz na początku rozdziału 31.czytamy: Oto spotkacie człowiekaimieniem Saul, które znaczy po przetłumaczeniu Paweł [Apokryfy Nowego Testamentu, t.I: Ewangelie apokryficzne, Lublin 1986, s.529.].Nie ma wątpliwości: Saul nigdy niezamieniał się w Pawła.Podczas podróży do Rzymu używał świadomie drugiego imienia Paweł.W Pierwszym Liście do Koryntian uzasadnia to w sposób następujący: I stałem siędla %7łydów jako %7łyd, aby %7łydów pozyskać; dla tych, którzy są pod zakonem, jakobym byłpod zakonem, chociaż sam pod zakonem nie jestem, aby tych, którzy są pod zakonem,pozyskać (I Kor.9, 20).Dostosowywał się, aby lepiej służyć nauce Jezusa.Dla wczesnych chrześcijan powołania Jezusa nie było.Dla nich Jezus czego dowodzązarówno ewangelie, jak, pisma apokryficzne był od chwili narodzin synem Bożym.Odsamego początku był więc zawsze i na zawsze tym samym: Mesjaszem, Zbawicielem.Jest to teologiczny punkt widzenia i jako taki jedynie słuszny.Nie ma jednak nic wspólnegoz Jezusem jako postacią historyczną.W jego życiu na pewno zaistniało coś takiego jakpowołanie.Czy uczniowie Jezusa o tym wiedzieli? Czy o tym pisali? Czy wzmianki o tymzostały przez redaktorów tekstów Nowego Testamentu wykreślone? Te kwestie mogą byćtylko przedmiotem spekulacji.Ale pewne jest, że w życiu dorosłego Jezusa musiał nastąpić jakiś zwrot.Istnieją ukrytewskazówki, trzeba je tylko umieć zinterpretować.A najłatwiej je zauważyć badając paralelemiędzy postacią Jezusa a postacią Buddy.Po pierwsze Budda jako młodzieniec porzuciłżycie w luksusie i zbytku.Uważał, że do poznania można dojść tylko trwając w surowejascezie.Jezus zaś zwrócił się do Jana Chrzciciela, który nauczał ascezy i pokuty.Chrzciciel egzystował w biedzie, jadł tyle, aby nie umrzeć z głodu, i umartwiał ciałoubierając się w najlichsze suknie: A sam Jan miał odzienie z sierści wielbłądziej i passkórzany wokół bioder swoich, a za pokarm miał szarańczę i miód leśny (Mat.3, 4).Głosiłrezygnację z dóbr materialnych, pochwałę biedy i miłości blizniego: A on odpowiadając,rzekł im: Kto ma dwie suknie, niechaj da temu, który nie ma, a kto ma żywność, niechuczyni podobnie (Auk.3, 11).Do tego ascety dołączył Jezus.Podobnie było z ascetycznym Buddą poszli za nim pierwsi jego uczniowie.Był dla nichtym, czym Jan Chrzciciel dla Jezusa.Podobnie jak ich mistrz, Budda, pogardzali życiem wdostatku.Jak Jezus był wierny Chrzcicielowi, tak uczniowie Buddy byli wierni swojemumistrzowi.Tak, jak ich idol, szansę na rozwój duchowy widzieli tylko w umartwianiu ciała.Budda jednak zrozumiał wkrótce, że wytyczona przezeń droga nie jest słuszna.Zmieniłtryb życia, którego ośrodkiem było poszczenie.Pierwszych pięciu uczniów Buddy było tymrozczarowanych.Uważali, że zrezygnował z poszukiwania zbawienia, więc go opuścili.Pierwsi uczniowie Jezusa także byli zwolennikami życia w ascezie.Poszli za JanemChrzcicielem, który był ascetą, ale potem dołączyli do Jezusa: Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.I ujrzawszy Jezusa przechodzącego,rzekł: Oto Baranek Boży.A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli zaJezusem (Jan 1, 35-37).W życiu Jezusa, podobnie jak Buddy, dokonała się kiedyś zapewne doniosła zmianaprzekonań, która skłoniła go do szukania szczęścia zbawienia nie tylko w ascezie.Jezus,jeszcze jako asceta, udał się na czterdzieści dni postu na pustynię.Ale potem odszedł odswojego nauczyciela, Jana, głoszącego ascezę.Ewangelia św
[ Pobierz całość w formacie PDF ]