[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Doceniam to, że stara się pan naprawić swój błąd, ale, przykromi, nie chcę mieszkać w Grecji.Zdaję sobie jednak sprawę, żeprzywiązał się pan do Troya, a on do pana, więc gotowa jestemprzyjeżdżać tu z nim na wakacje.Gdy dorośnie, będzie mógłnaturalnie przyjeżdżać sam.A ponieważ zamierza pan finansowaćjego naukę, będę zasięgać pańskiej rady w każdej poważniejszejkwestii.Jestem gotowa dzielić z panem sprawy mojego syna, ale niezmienię zupełnie naszego życia tylko dlatego, że pan sobie tegożyczy.Petros otwierał już usta, by zaprotestować, lecz widzączdecydowanie i upór w oczach Laury, zmienił taktykę.141RS- Chcesz znów pracować jako służąca? Skażesz mojego wnukana dorastanie w suterenach cudzych domów.Chłopca, który pewnegodnia przejmie władzę nad imperium Aleksiakisów.Przygryzła wargę, wiedząc, że trafił na jej czuły punkt.- Jeśli tak bardzo rani to pańską dumę, postaram się znalezć innyrodzaj pracy.- Och! Nie! - Petros uderzył pięścią w stół.- Bierzesz wszystkoalbo nic.Nie pozwolę, by mój wnuk żył w ten sposób.- W porządku.W takim razie nic.- Laura wstała.-Jakoś sobiedawaliśmy radę, zanim nas pan odnalazł, poradzimy sobie i teraz.Petros również wstał z krzesła, gestykulując gniewnie rękoma.- Czy ty sobie nie zdajesz sprawy, jak bardzo się będziewstydził, gdy dorośnie, wiedząc, że są ludzie, którzy znali go jakosyna służącej.- A czyja to wina? - spytała Laura, również wpadając w gniew.-Gdyby pozwolił pan Nikowi na małżeństwo ze mną, Troy od początkubyłby wychowywany tak, jak by sobie pan tego życzył.- Ach, więc to dlatego odrzucasz moją propozycję, borozdzieliłem ciebie i Nika? To jest zemsta.- Nie! - Laura była zła na samą siebie.- To nie tak.Przykro mi,że to powiedziałam.Nie wracajmy do przeszłości.Mimo wszystko niesądzę, by przekonanie się na własnej skórze, jak żyją i pracują prościludzie, miało zaszkodzić Troyowi - dodała z lekką drwiną.- Może uczyni go to życzliwszym dla ludzi, wrażliwszym na ichcierpienia?142RSTrudno byłoby Petrosowi nie odebrać tej uwagi jako krytyki podswoim adresem.- Oferuję ci wszystko, o czym tylko mogłabyś marzyć dla siebiei swojego syna - powiedział oschle.- Nie rozumiem, jak możesz z tego rezygnować, jeśli już nieprzez wzgląd na siebie, to przez wzgląd na chłopca.- Mogę - odparła Laura z uporem, starając się nie myśleć o tym,że jednym z powodów odrzucenia propozycji był fakt, że już nigdywięcej w życiu nie chciała widzieć Rossa.Petros rzucił jej spojrzenie pełne wściekłości.- Wygląda na to, że nic cię nie obchodzi los twojego syna.Skazujesz Troya na dorastanie w ubóstwie, podczas gdy.- Powiedział pan Troya"? - przerwała Laura z szerokootwartymi ze zdziwienia oczyma.- Przecież tak ma na imię.- Ale nigdy przedtem nie słyszałam, żeby tak pan o nim mówił.Zawsze nazywał go pan chłopcem".- Czy masz coś przeciwko temu? - Spojrzał na nią zezdziwieniem.- Tak, ponieważ się obawiałam, że widzi pan w nim tylkodrugiego Nika, że będzie się pan starał odebrać mu jego tożsamość iwychować go w ten sam sposób, co Nika.- Patrzyła Petrosowi prostow oczy.- A Niko nie był szczęśliwy.Był za bardzo od panauzależniony, zbyt się pana bał.143RS- Oczywiście, że Niko był szczęśliwy.Miał wszystko, czegopragnął.Zresztą, co ty możesz o tym wiedzieć?Laura z żalem pokręciła głową.- Nie miał wszystkiego, czego chciał.Kiedy.zginął, miał wportfelu moje zdjęcie.A Irini go nie kochała.Petros przyglądał się jej długą chwilę, po czym wolno usiadł.- Przyznaję, że popełniałem błędy.Gdy ma się tylko jednegosyna, za wiele się od niego oczekuje.- Zawahał się.- Troy jest terazmoją szansą.Chciałbym spróbować jeszcze raz i uniknąć dawnychbłędów.Kiedy Niko zginął, wydawało mi się, że zabrał ze sobą mojeserce.Ale dzięki twojemu synowi, Troyowi, odzyskałem je zpowrotem.Proszę cię, przez wzgląd na mnie, przez wzgląd na Nika,pozwól mi pomóc sobie i Troyowi - dodał matowym głosem.Laura poczuła ucisk w gardle i odwróciła wzrok.Podeszła doswojego krzesła po drugiej stronie biurka i ponownie usiadła.- Dobrze, ale nie zamieszkam w Grecji.Petros otarł dłonią spocone czoło.Nagle ujrzała w nimzmęczonego, starszego człowieka.- Jak tylko Stawros wróci, każę mu spisać umowę.Wszystkobędzie tak, jak sobie życzysz.- Dziękuję.Dlaczego nazywa go pan Stawros, a nie Ross? -spytała, nie mogąc powstrzymać ciekawości.Możliwe, że Petros wyczuł napięcie w jej głosie, gdyż obrzuciłją uważnym spojrzeniem.- Ponieważ tak ma właśnie na imię - odparł krótko.144RSNaturalnie niczego to Laurze nie wyjaśniło.Wstała, by odejść,lecz odwróciła się szybko na dzwięk głosu Petrosa, zaniepokojonegotym, że mogłaby jeszcze zmienić zdanie.- Natychmiast skontaktuję się ze Stawrosem.Może wsiąść najacht w Pireusie lub na Naksos i przypłynąć tu już jutro.Zastała Troya na basenie razem z Irini.Bardzo szybko nauczyłsię pływać i potrafił już pokonać parę szerokości basenu.Irinispojrzała na Laurę wyczekująco, doskonale zdając sobie sprawę,czego musiała dotyczyć rozmowa z Petrosem.- Uzgodniliście wszystko?Laura skinęła głową i usiadła na leżaku.Zanim mogłyporozmawiać, musiała popatrzeć, jak Troy pływa, i wysłuchać jegoopowiadania o tym, co robił dzisiejszego ranka.W końcu pozwolił sięowinąć ręcznikiem i zasnął w matczynych ramionach.- No i co się stało? - spytała Irini z ciekawością.- Doszliśmy do porozumienia.Zgodziłam się na większość jegowarunków, poza jednym - nie będę mieszkać w Grecji.Chcę, żebyTroy wychowywał się w Anglii.Będzie tutaj przyjeżdżał na wakacje.Nie były to jednak te informacje, których Irini wyczekiwała zniecierpliwością.- Możesz się nie martwić - powiedziała Laura, uśmiechnąwszysię do Greczynki.- Nawet nie wspomnieliśmy twojego imienia.Jesteśwolna, Irini.Możesz wyjść za mąż.Aha! Ross wraca - dodała pochwili z bólem.- Będzie tu jutro.145RS- Jachtem? - Kobieta pochyliła się ku Laurze, podekscytowana.-Czy przypłynie na Irini"?- Tak.- Laura spojrzała na nią ze zdziwieniem.-Petrospowiedział, że jacht zabierze go albo z Pireusu albo z Naksos, wzależności od tego, dokąd będzie mógł się szybciej dostać z Londynu.- Ależ to cudownie! - Twarz Irini rozjaśniła się.- Będę więc mogła wszystko powiedzieć Fotisowi.- Fotisowi? A kto to taki? Irini zarumieniła się.- Fotis Andreas.To ten mężczyzna, o którym ci mówiłam.- Masz na myśli kapitana Andreasa? - Laura wpatrywała się wnią z otwartymi ze zdziwienia ustami.- To w nim jesteś zakochana?Irini uśmiechnęła się i skinęła głową, czerwieniąc się jeszczebardziej.- Ależ, tak.Przecież ci mówiłam.- A ja myślałam.- Laura nagle wybuchnęła śmiechem.- Niewspomniałaś jego imienia.Myślałam, że kochasz Rossa.- Stawrosa? - Irini spojrzała na nią, zaskoczona.- Ależ skąd.Stawros jest bardzo miły, przystojny, ale niemogłabym wyjść za niego za mąż.Chcę się wreszcie uwolnić odrodziny Aleksiakisów.- Przechyliwszy nieco głowę, Irini uśmiechnęłasię chytrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]