[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niech pan mówi dalej.- Potem znów półtora tygodnia przerwy.I kolejna ofiara.Marina Mendoza, 18 lat.Ależadna pin - up - girl.Jeśli idzie o urodę, sama przeciętność albo i gorzej.Jej hobby tofilozofia, aha, była szalenie aktywna w samorządzie szkolnym.Zwieżo co przyjęto ją nastudia.Zginęła na basenie.Miała na sobie jednoczęściowy kostium.Jej ubranie i dokumentyznaleziono w szafce.Oczywiście z basenu można wyjść do parku.Ale wszędzie było pełnoludzi.Trudno wyobrazić sobie uprowadzenie przemocą.- Chyba, że po dobroci - mruknąłem.- A wie pan, nasi eksperci uważają tak samo.Tu dodam, że we wszystkichprzypadkach, a było ich w sumie dziesięć, scenariusze są podobne.- Wszystkie ofiary rekrutowały się z uniwersytetu?- Tak, ale to ostatnia cecha wspólna.Różne były wydziały, różny wiek: pracownicy,studenci, kilku z odległych o paręset kilometrów filii.%7ładna z ofiar nie znała się osobiście zdrugą.Pochodziły z wielu grup społecznych i kręgów towarzyskich.Braliśmy pod uwagę, żesprawcą może być jakiś maniak pałający ślepą nienawiścią do UniwersytetuRepublikańskiego.Zbadaliśmy wszystkich relegowanych, zwolnionych pracowników,skłóconych naukowców.- I co?- I nic.Po kilku miesiącach śledztwa jesteśmy nadal w punkcie wyjścia.Nie wiemynawet, czy porwani żyją, czy też.- dramatycznie zawiesił głos.- Ostatniego, CarlosaLomasa, uprowadzono przed tygodniem.Otworzyłem puderniczkę i wacikiem przejechałem po twarzy.- Biorę tę sprawę, komisarzu! Ja i moja sekretarka udamy się do Montanii pojutrze,via Nowy Jork.Na wszelki wypadek jadę drogą okrężną i przybędę jako specjalista nakongres żywnościowy, który zdaje się właśnie obraduje na waszym uniwersytecie.Wystąpię,powiedzmy, jako ekspert od kukurydzy.Wyszliśmy na korytarz.W blond peruce z kolczykiem w uchu, umalowanymi ustami iapaszką na szyi wyglądałem idiotycznie.W drzwiach telecentrum minęliśmy śpieszący na nagranie młodzieżowy zespół"miękkiego rocka".Lider o pucołowatej twarzy cherubinka najpierw spojrzał krytycznie namnie, pózniej lustrował chwilę muskularną sylwetkę towarzyszącego mi mężczyzny.Usłyszałem cichy szept piosenkarza:- Szczęściara!O Montanii mówiło się coraz więcej.Ten spory kraj o ogromnym przyrościenaturalnym, do którego w niemałym stopniu przyczyniała się bogobojność tubylców i niskipoziom miejscowej telewizji, bezsprzecznie wkraczał w nowy okres swych dziejów.Nie bezpowodu żurnaliści lansowali slogan "Montania - dziewiąte mocarstwo", na razie jednak, jakby nie liczyć, pozycja republiki oscylowała między 36 a 89 lokatą w światowej statystyce.W drodze do Nowego Jorku przejrzałem wszystkie dostępne materiały na tematmontanijskiej przestępczości zorganizowanej, kanałów przerzutowych narkotyków,przejrzałem (pobieżnie) encyklopedyczny tom "Uprowadzenia w Trzecim Zwiecie" orazmonografię "Etyka terrorystów" ks.Paulo Ornatiego.Szczegóły porwań, jak i ustaleniadotychczasowego śledztwa miałem zamiar poznać na miejscu.W stosie kserokopiiprzygotowanych przez Gabrielę, która z ufnością niemowlęcia spała na moim ramieniu,znalazłem również odbitkę broszury "Incydenty nieznane, zjawiska niewytłumaczalne", zktórej wynikało, że 7,2% tajemniczych zaginięć idzie na karb UFO.Uśmiechnąłem się.Należę do ludzi mocno stąpających po gruncie i wyjątkiem bywają jedynie trzęsienia ziemi.Przeżyłem jedno na Sumatrze, 7 stopni w skali Rychtera, i wolałbym nie repetować.Nieznaczy jednak, żebym lekceważył jakiekolwiek poszlaki.Swoje sukcesy w sprawachskomplikowanych, nie mówię tu o wypadkach prostych, w których mąż zarąbał żonę siekierą,a wspólnik wyrzucił kompana przez okno - te mnie nie interesują, a więc powodzenie wsprawach złożonych zawdzięczam w dużym stopniu irracjonalnej wierze, że jeśli istniejewersja najmniej prawdopodobna, ta właśnie okazuje się właściwa.I na tym bazując mogłemtryumfować w śledztwach, przy których rutyna policyjna prowadziła w ślepy zaułek.Nie nastawiałem się też z góry na jakiekolwiek hipotezy.Wypieszczona koncepcja,której próbuje się następnie podporządkować fakty, działa niczym końskie klapki na oczy.Jechałem na kolejną akcję z mózgiem czystym jak kawałek marmuru wypolerowany przezwodę morską.Nowy Jork przywitał nas znakomitą pogodą.Przecharakteryzowałem się,zmieniłem paszport i kupiłem hot dogi.Nazywałem się teraz Enrico Vermi, specjalista.odkukurydzy.Idąc w stronę samolotu zwróciłem uwagę, że Gabriela utyka.- Co się stało? - spytałem dziewczyny.- Nawet nie zdążyłam ci powiedzieć; w trakcie twych wojaży miałam wypadek.Musiałam się poddać operacji kolana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]