[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zazwyczaj po takiej inwigilacji biorę torbę na śmieci zdrugiej półki po lewej i metodycznie, powoli wrzucam wszystkie smakołyki do kosza.Muszę wyszo-rować lodówkę do czysta.Mam wielką ochotę, by pozbyć się tego wszystkiego, byle dalej ode mnie.Nie mogę na to patrzeć, bo sama świadomość obecności takiej masy jedzenia atakuje mnie jak zapachgnijącego ciała.Zaciskam pięści i wbijam paznokcie w dłonie, aż zaczynam odczuwać ból.W końcu toRLja opuszczam mieszkanie.Po raz trzeci dziś rano.Idę do sklepu wideo i szybciutko wybieram trzy fil-my odpowiednie do dzisiejszego nastroju i powracam do domu.Mam już plan.Całe jedzenie chowam do zamrażarki z wyjątkiem owoców, spaghetti i soku ze świeżych po-midorów, które ustawiam w jednym rzędzie z boku.Następnie odkurzam pokój Andy'ego, gotuję wodęw moim dzbanku Porsche na miętową herbatę, siadam na mojej zamszowej kanapie od Healsa, nasta-wiam sonatę z Dziadka do orzechów na mojej wieży firmy Nakamichi Soundspace 8 stereo, zapalamświecę z zapachem Aveda i zabieram się do studiowania Redukcji zatrudnienia przewodnik: jakwieść szczęśliwe i łatwiejsze życie.Bardzo pouczająca lektura.Mogłabym zaoszczędzić na wizycie ukosmetyczki, zostać w domu i wypucować sobie buzię ciepłą flanelą.Aha, jeszcze musiałabym pójśćdo urzędu, by wpisać do rejestru moją działkę Primrose Hill jest dużym parkiem, nie powinno byćproblemów z wydzieleniem niewielkiej parceli.Gdyby jednak były jakieś kłopoty, będę musiała skontaktować się z Originai Organics Ltd., fir-mą, która pomoże załatwić sprawę.Następnie wkładam kasetę do magnetowidu: Full Metal Jacket.Robię sobie półgodzinną przerwę na obiad pół miski spaghetti ugotowanego bez oleju z łyżką sosupomidorowego.Kroję makaron w małe kostki i powoli, ostrożnie wpycham je w siebie.Mniej więcej:czterysta kalorii.Kolejne sto to mango.Ta liczba mnie uspokaja, ale cały obrządek strasznie nudzi.Nielubię jeść.To takie nudne.Nic nie ma smaku.To jak codzienny obowiązek.Chciałabym zrobić jakJoan Collins: podzielić jedzenie na talerzu na dwie części i jedną zostawić, ale każde ustępstwo narzecz wstrzemięzliwości od jedzenia grozi wypadaniem włosów kępami.Babs powinna mi byćwdzięczna.Wpycham w siebie ostatni kęs spaghetti w nadziei, że każda witamina dotrze dokładnie do każ-dego mieszka, a potem pucuję na połysk miskę i rondel.Ostatnie godziny dnia spędzam na oglądaniuCienkiej czerwonej linii i oryginalnej wersji Okrętu.Rano budzę się orzezwiona wczorajszą filmową strzelaniną i idę prosto na siłownię.W każdąsobotę o ósmej Londyn jest wyludniony.Pędzę pustymi ulicami, czując wyższość wobec tej gnuśnejpopulacji.Z hukiem wpadam na salę, lecę prościutko na bieżnię i szybko ogarnia mnie błogi spokój.Raz, dwa.Czy Alex przyjdzie? Raz, dwa.Czy w weekendy są zajęcia z pilatesu? Raz, dwa.Chciała-bym znowu się z nią spotkać.Raz.Dwa.Ale nie znamy się jeszcze.Raz.Nie można wpraszać się wczyjeś życie.Raz.Jeśli nie zapraszają, koniec, kropka.Wracam do domu i biorę prysznic.W publicznych przebieralniach gapią się na mnie głupkowa-to i wtedy zaczynam czuć się jak Małgosia (ta od Jasia), którą czarownica mierzy wzrokiem, czyzmieści się w garnku.Przestałam się kąpać, nie mogę bowiem ścierpieć widoku moich pływającychwłosów.Wychodziłam z wody i kosmyki włosów przyklejały się do mnie jak pajęczyna, ich przebiegłełaskotanie mówiło mi odrażającą prawdę.Pod prysznicem włosy opadały, woda je zmywała, a ja uno-RLsiłam się w oceanie niewiedzy.Wycisnęłam resztki odżywki do włosów i pocieszam się myślą, żegdyby między mną a Chrisem wszystko już było skończone, to przynajmniej zostaną mi kosmetyki.Nie suszę włosów suszarką nie chcę, by spaliła to, co zostało z moich loków.Zastosowane środkiostrożności pozwalają mi mieć nadzieję, że wypadł mi tylko jeden włos.W końcu zabieram się do śniadania.Kromka brązowego chleba, pasta warzywna.Kawa.Do-kładnie to samo co wczoraj.Wytyczyłam sobie taki plan i nie chcę od niego odstępować.Nie lubięniespodzianek.Męcząc się nad kanapką, przez cały czas kalkuluję ile kalorii mi przybyło, ile ubyło,ile jem, ile spalam.W myślach próbuję sabotować całe przedsięwzięcie.Powinnam przytyć, ale jakkiedyś powiedziała Liz Hurley, gdybym była tak gruba jak Marilyn Monroe, popełniłabym samobój-stwo.Czym zajmują się ludzie, którzy nie myślą o jedzeniu? Ich życie wypełnione jest pustką, otchła-nią nicości przerywaną przypadkowymi posiłkami.O czym bym myślała, gdybym nie myślała o je-dzeniu? Myślałabym o tym, o czym się nie myśli.Jedzenie jest nieustannym tematem moich rozmy-ślań.Dlatego gryzę kanapkę i dokonuję obliczeń.Muszę utrzymywać porządek.Podnoszę okruchy z podłogi i naraz coś przychodzi mi do głowy.A jeśli Chris widział mnie, jak to robię! Zrzucam więc okruchy z powrotem na podłogę, wkładam na-czynia do zlewu i przypominają mi się słowa Babs: Choć raz zostaw to cholerne zmywanie!".No do-bra.Mogę zostawić do jutra.Albo lepiej do wieczora (trzeba zachować rozsądek).Czuję, że tenprzełom w moim życiu daje mi ważny powód, by zadzwonić do mojej przyjaciółki.Przecież mogę jązaprosić do siebie, kiedy jej brat się tu sprowadzi.Nic na to nie poradzę, że zrobi jej się głupio z po-wodu mojej gościnności, kiedy porówna ją do swojej, prawda? No to wszystko po staremu oświadcza, kiedy opowiadam jej o zmywaniu.Kiedy słyszęjej stwierdzenie, czuję się jak idiotka. A może wpadłabyś jutro do mnie, kiedy Andy się wprowadzi? Oczywiście, Simona też za-praszam dodaję szybko, by moja wielkoduszność nie została opacznie zrozumiana. Zwietny pomysł! oznajmia. Spytam go, czy ma wolne. Ani śladu zaskoczenia czypoczucia winy.W głosie jej słyszę jedynie beztroskę i pogodę ducha.Pewnie przed chwilą uprawiałaseks.Korci mnie bardzo, by spytać: A co robisz dziś wieczorem?", ale jestem zbytnio tchórzem pod-szyta.Zamiast tego wyjawiam oschłym tonem: Próbuję jeść więcej, jak przekonywałaś. Naprawdę? To się cieszę.Czekam na gorętsze słowa pochwały, ale na czekaniu się kończy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]