[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W uczuciu jej mało było prawdziwej czułości i ciepła.Składała się na nie głównie próżność i ślepe zaufanie do własnych wdzięków.Teraz przegrałaz kretesem, bardziej jednak dominującą od żalu z powodu poniesionej klęski była obawa, żewystawiła się na pośmiewisko.Czy naprawdę okazała się tak natarczywa jak Honey? Czywszyscy się z niej już śmieją? Zaczęła drżeć na samą myśl o tym.Dłoń jej osunęła się na mały stoliczek.Niechcący zaczęła się bawić małymwazonikiem porcelanowym, na którym wdzięczyły się dwa amorki.Pokój był tak cichy, żebyłaby najchętniej krzyknęła, aby przerwać to nieznośne milczenie.Musiała coś zrobić, abynie zwariować.Podniosła wazonik i rzuciła go przez cały pokój w kierunku kominka.Przeleciał tuż nad wysoką poręczą kanapy i rozbił się z lekkim szczękiem o marmur kominka.- Tego już za wiele - odezwał się jakiś głos zza kanapy.Nic nigdy w życiu nie przeraziło jej ani nie zdumiało tak bardzo.Z przerażeniazaschło jej w gardle i nie mogła wydobyć głosu.Złapała się poręczy fotela, gdy zaś RettButler podniósł się z kanapy, na której leżał, i skłonił przed nią z przesadną grzecznością,zrobiło jej się słabo.- Nie dość, że przerwano mi popołudniową drzemkę sceną, której zmuszony byłemwysłuchać, dlaczego jeszcze życie moje ma być narażone na niebezpieczeństwo?Nie był duchem.Stał tam naprawdę.A więc w imię wszystkich świętych, musiałwszystko słyszeć!Resztkami sił Scarlett starała się nad sobą zapanować.- Panie, powinien pan był wcześniej zdradzić swoją obecność!- Doprawdy? - Białe jego zęby błyszczały w uśmiechu, a zuchwałe, ciemne oczyśmiały się do niej.- To pani jednak była intruzem.Muszę czekać na pana Kennedy’ego, aczując, że stałem się na dworze personą non grata, pomyślałem, że lepiej moją niemiłąobecność przenieść tutaj, gdzie przynajmniej nikt mi nie będzie przeszkadzał.Niestetyjednak! - wzruszył ramionami i zaśmiał się cicho.Pasja znowu zagrała w niej na myśl, że ten źle wychowany i impertynenckimężczyzna słyszał wszystko - słyszał słowa, które chciałaby wymazać choćby za cenę życia!- Podsłuchiwanie.- zaczęła wściekle.- Podsłuchiwanie bywa czasem wysoce zajmującym i kształcącym zajęciem - śmiałsię.- Z długiego doświadczenia w podsłuchiwaniu mogę.- Panie - powiedziała - nie jest pan dżentelmenem!- Bardzo słuszna uwaga - odpowiedział niedbale.- A pani, panno O’Hara, nie jestdamą.- Mogło się wydawać, że bawi się doskonale w jej towarzystwie, bo znowu zaśmiał sięcicho.- Żadna kobieta nie może pozostać damą powiedziawszy i zrobiwszy to, czego byłemświadkiem.Muszę jednak stwierdzić, że damy nigdy mnie zbytnio nie pociągały.Wiem, cosobie myślą, ale zawsze brak im odwagi czy też zbyt są dobrze wychowane, aby mówićprawdę.To zaś czasem staje się nudne.Ale pani, droga panno O’Hara, jest dziewczyną obardzo rzadkiej, wspaniałej odwadze, chylę więc przed panią czoło.Trudno mi zrozumieć,jakie powaby może mieć wytworny pan Wilkes dla osoby o pani burzliwym temperamencie.Powinien był dziękować Bogu na klęczkach za dziewczynę z taką jak pani - jak się wyraził -„pasją życiową„, ale ponieważ jest ślamazarnym głupcem.- Pan niewart jest butów mu czyścić! - wykrzyknęła z pasją.- A miała go pani przecież nienawidzić do samej śmierci! - opadł na kanapę i zaśmiałsię głośno.Gdyby mogła go zabić, zrobiłaby to z rozkoszą.Zamiast tego jednak opuściła pokój zgodnością, na jaką było ją stać, i mocno zatrzasnęła za sobą ciężkie drzwi.Biegła po schodach tak szybko, ze kiedy doszła do ich szczytu, zdawało jej się, żezemdleje.Przystanęła opierając się o poręcz, serce biło jej ze złości, upokorzenia i wysiłkutak mocno, że rozsadzało stanik.Starała się głęboko oddychać, ale Mammy zanadto jąścisnęła gorsetem.Jeżeli zemdleje i ludzie znajdą ją tutaj na schodach, co sobie pomyślą?Och, niech myślą, co chcą; Ashley i ten Butler, i te głupie dziewczyny, które tak są o niązazdrosne! Po raz pierwszy w życiu żałowała, że nie nosi przy sobie soli trzeźwiących, jakinne dziewczęta - ale nie miała nawet własnego flakonika.Tak się zawsze szczyciła, ze nigdyjej się w głowie nie kręci.W żaden sposób nie wolno jej teraz zemdleć!Stopniowo uczucie słabości zaczęło ustępować.Już za minutę będzie się czułazupełnie dobrze i wtedy wsunie się cicho do małej garderoby przy sypialni Indii, rozluźnigorset, wejdzie do pokoju i położy się na którymś z łóżek obok śpiących dziewcząt.Starałasię uspokoić serce, bo czuła, że wygląda jak szalona.Jeżeli choć jedna z dziewcząt jeszcze nieśpi, domyśli się od razu, że stało się coś złego.A nikt, nikt na świecie nie powinien wiedzieć,że się coś stało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]