[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wszyscy jego absolwenci mająstopień doktorski i odbyli staż w starciach z Agencją iamerykańską armią.- Tym bardziej to w y powinniście się z nimi rozprawić.Carter nie odpowiedział.- Dlaczego my, Adrianie?- Bo amerykański aparat antyterrorystyczny rozrósł się dotakich rozmiarów, że sami wchodzimy sobie w drogę.Kiedyostatnio liczyliśmy, mieliśmy ponad osiemset tysięcy osób zzezwoleniem na dostęp do tajnych informacji.O s i e m s e t t y s ię c y - powtórzył Carter z niedowierzaniem - a mimo to niezdołaliśmy powstrzymać jednego islamskiego bojownika przedpodłożeniem bomby w samym środku Times Square.Naszaumiejętność zbierania informacji nie ma sobie równych, alestruktury są zbyt rozbudowane, a nas jest stanowczo zbyt dużo,byśmy mogli być efektywni.W końcu jesteśmy Amerykanami i wobliczu zagrożenia wydajemy ogromne sumy pieniędzy.Czasemlepiej jest być małym i bezwzględnym.Jak wy.- Ostrzegaliśmy was przed niebezpieczeństwamireorganizacji.- I powinniśmy byli was posłuchać - odparł Carter.- Alenasza niedogodna wielkość to tylko część problemu.Pojedenastym września skończyły się ceregiele i w walce z wrogiemprzyjęliśmy postawę: wszystko dla dobra sprawy.Ostatnimi czasystaramy się nie wymawiać imienia wroga, żeby go nie obrazić.WLangley posady w wydziale antyterrorystycznym uchodzą zaryzykowne politycznie.Wszyscy najlepsi oficerowie w DzialeOperacji Tajnych uczą się mówić po mandaryńsku.- Chińczycy nie szykują się do zabijania Amerykanów.- Za to Raszid tak - odrzekł Carter - a nasz wywiad daje dozrozumienia, że planuje coś spektakularnego w najbliższejprzyszłości.Musimy zniszczyć jego siatkę, i to szybko.Ale niezrobimy tego, jeśli będziemy zmuszeni działać według nowychreguł ustanowionych przez pana prezydenta i jego działającego wdobrej wierze wspólnika Jamesa McKennę.- Więc chcecie, żebyśmy to my odwalili za was brudnąrobotę.- Ja zrobiłbym dla was to samo - zapewnił Carter.- I niemów mi, że nie jesteście do tego zdolni.Biuro jako pierwsza nastawiona na Zachód agencjawywiadowcza utworzyło jednostkę analityczną poświęconąglobalnemu ruchowi dżihadystycznemu.To także wy pierwsiwskazaliście Osamę Bin Ladena jako głównego terrorystę i to wypierwsi próbowaliście go zabić.Gdyby wam się udało,najprawdopodobniej nigdy by nie doszło do jedenastego września.Dotarli do skrzyżowania z Trzydziestą Piątą.Aż donastępnej przecznicy ulica była zamknięta dla ruchu barykadą.Zabarykadą dzieci ze szkoły Zwiętej Trójcy skakały przez skakankę irzucały piłkami na jezdni, a ich radosne okrzyki odbijały się echemod fasad okolicznych budynków.Ta sielankowa scena, pełna życiai uroku, wyraznie budziła w Carterze niepokój.- Bezpieczeństwo narodowe to mit - oświadczył,spoglądając na dzieci.- To bajka na dobranoc, którą opowiadamynaszym obywatelom, żeby mogli spać spokojnie.Pomimo naszychnajlepszych chęci i starań, i wszystkich tych wydanych miliardówStany Zjednoczone są w gruncie rzeczy nie do obrony.Jedynymsposobem zapobieżenia atakom na amerykańskiej ziemi jestzałatwienie zamachowców, z a n i m do nas dotrą.Musimyzlikwidować ich siatki i pozabijać ich agentów.- Zabicie Raszida al-Husseiniego też nie byłoby takim złympomysłem.- Zrobilibyśmy to z radością - zapewnił Carter.- Ale to niebędzie możliwe, dopóki nie zdołamy jakoś przeniknąć do ścisłegogrona jego współpracowników.Carter prowadził Gabriela na północ Trzydziestą Piątą.Wyjął fajkę z kieszeni kurtki i w roztargnieniu zaczął ją nabijać.- Walczysz z terrorystami dłużej niż ktokolwiek inny w tymbiznesie, Gabrielu, nie licząc Szamrona, rzecz jasna.Wiesz, jakprzeniknąć do ich siatek, w czym my nigdy nie byliśmy dobrzy,wiesz także, jak wywrócić je na lewą stronę.Chcę, żebyśprzedostał się do siatki Raszida i zniszczył ją.Chcę, żebyś się znim rozprawił raz na zawsze.- Przeniknięcie do siatki dżihadystycznych terrorystów tonie to samo co przeniknięcie do OWP.One mają nazbyt klanowysystem, żeby dopuścić do swego grona osobę z zewnątrz, a ichczłonkowie są na ogół odporni na ziemskie pokusy.- Róża jest różą jest różą.A siatka jest siatką jest siatką.- To znaczy?- Przyznaję, że pomiędzy dżihadystycznymi i palestyńskimisiatkami terrorystycznymi istnieją różnice, ale zasadnicza strukturajest ta sama.Są planiści i żołnierze piechoty, płatnicy ikwatermistrzowie, kurierzy i kryjówki.A w punktach, gdzie tewszystkie elementy się przecinają, pojawiają się słabości, któretylko czekają na to, by wykorzystał je ktoś tak bystry jak ty.Powiew wiatru dmuchnął Gabrielowi w twarz dymem zfajki Cartera.Mieszanka przygotowywana specjalnie dla niego wnowojorskim sklepie z wyrobami tytoniowymi pachniała palącymisię liśćmi i mokrym psem.Gabriel machnięciem ręki przegoniłdym i spytał: - Jak to miałoby wyglądać?- Czy to znaczy, że się tego podejmiesz?- Nie - odparł Gabriel - to znaczy, że chcę wiedzieć, jakdokładnie miałoby to wyglądać.- Działałbyś na wirtualnym stanowisku CentrumAntyterrorystycznego, mniej więcej tak samo, jak przedjedenastym września funkcjonowała jednostka Bin Ladena, tyle żez jedną istotną różnicą.- Reszta Centrum nie będzie wiedziała o moim istnieniu.Carter kiwnął głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]