[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słucham, pierwszy prymusie? Czy istotnie jesteśmy towarzyszami akurat w pracy? Przecież to uniwersytet. Zgadzam się z pierwszym prymusem oświadczył wykładowca run współczesnych. Statut uniwer-sytetu wyraznie zabrania angażowania się, poza terenem uczelni, w jakąkolwiek magię powyżej poziomuczwartego, chyba że na bezpośrednią prośbę władz cywilnych lub też, zgodnie z punktem trzecim, chyba żenaprawdę chcemy.Występujemy jako przedstawiciele uniwersytetu, a jako takim nie wolno nam pracować. Co powiecie na towarzyszy lenistwa rąk i głowy? zaproponował Ridcully.Zawsze chętnie sprawdzał,jak daleko może się posunąć. Towarzyszy statutowego lenistwa rąk i głowy poprawił z godnością pierwszy prymus.Ridcully zrezygnował.Mógłby tak ciągnąć cały dzień, ale życie nie jest tylko zabawą. Skoro już to ustaliliśmy, chciałem poinformować, że poprosiłem wiernych panów Frankly ego Otto-my ego i Alfa Nobbsa, by towarzyszyli nam w tej małej eskapadzie.Pan Nobbs uważa, że skoro nie nosimyoznak piłkarskich względów, nie powinniśmy zwracać niechcianej uwagi.Magowie nerwowo skinęli pedlom głowami.Oczywiście, ci dwaj byli tylko pracownikami uniwersytetu,podczas gdy magowie byli, no.byli uniwersytetem, prawda? W końcu uniwersytet to nie tylko cegły i tynk,to także ludzie, a przede wszystkim magowie.Ale pedle przerażali ich, co do jednego.Wszyscy byli mężczyznami zwalistymi i wyglądali jak wyrzezbieni z bekonu.Byli także potomkami, dotego praktycznie identycznymi, tamtych ludzi, którzy po zamglonych ulicach ścigali tamtych magów, młod-szych wtedy i zwinniejszych a jest wręcz niewiarygodne, jak szybko potrafi biec człowiek mający za sobądwójkę pedli.W razie schwytania wspomniani pedle którzy czerpali niezwykłą radość z egzekwowaniawewnętrznych praw i specyficznych reguł uniwersytetu wlekli ofiarę do nadrektora pod zarzutem ZamiaruDoprowadzenia Się do Stanu Upojenia.Jednakże było to rozwiązanie lepsze niż próba stawiania oporu, gdyżpowszechnie uważano, że pedle chętnie korzystają z okazji do walki klas.Minęło wiele lat, ale jeszcze dzisiajnagłe spotkanie z pedlem przywoływało dreszcz posępnej, wstydliwej grozy biegnący po karkach ludzi,którzy przed nazwiskami zebrali więcej liter niż gra scrabble.Rozpoznając ten efekt, Ottomy rzucił im drwiące spojrzenie i dotknął palcem daszka służbowego kasz-kietu..doberek panom szanownym rzekł. Panowie się nic nie martwią.Ja i Alf wszystkiego dopilnujemy.Ale lepiej już iść, bo zaczynają za pół godziny.Pierwszy prymus nie byłby pierwszym prymusem, gdyby potrafił ścierpieć dzwięki ciszy.I kiedy wy-maszerowali tylnymi drzwiach, krzywiąc się od nietypowego obcierania kolan przez spodnie, zwrócił się dopana Nobbsa. Nobbs.to nietypowe nazwisko.Niech pan powie, Alf, nie jest pan przypadkiem spokrewniony zesłynnym kapralem Nobby Nobbsem ze Straży Miejskiej?Pan Nobbs przyjął to spokojnie, uznał Ridcully, uwzględniając niezręczność i brak protokołu. Nie, sir. Ach, zatem jakaś dalsza gałąz rodu. Nie, sir.Całkiem inne drzewo!* * *W półmroku frontowego pokoju Glenda z rozpaczą przyjrzała się swojej walizce.Robiła co mogła z pastądo butów, tydzień po tygodniu, ale walizkę kupiła w sklepie ze starzyzną i pod podobną do skóry okleinązaczynała się już pokazywać tektura.Jej klientki chyba tego nie zauważały, ale ona widziała to, nawet kiedywalizka była schowana.Była to sekretna część jej sekretnego życia, które przeżywała przez godzinę czy dwie podczas pół dniawolnego raz w tygodniu, a może trochę dłużej, jeśli dzisiejsze akwizycje się powiodą.Spojrzała na swoją twarz w lustrze i powiedziała zachęcającym tonem: Wszyscy znamy kłopoty z defoliacją pod pachami.Tak trudno utrzymać zdrowy mech.Ale.Machnęła zielononiebieskim pojemnikiem ze złotym koreczkiem. Jedno pryśniecie Zielonym yródłem nacały dzień zapewni tym szczelinom wilgoć i leśną świeżość.Zająknęła się, ponieważ nie taka była jej natura.Nie radziła sobie z kuszeniem.Ten płyn kosztował dolaraza butelkę! Kogo na to stać? No więc bardzo wiele trollowych dam, to na pewno, ale pan Wręcemocnytwierdził, że to w porządku, bo one mają pieniądze, a zresztą specyfik rzeczywiście wspomaga rozrost mchu.Ona na to, że niby racja, lecz dolara za ozdobną flaszeczkę wody z jakąś odżywką dla roślin to dość drogo.Aon wyjaśnił, że przecież sprzedaje marzenie.I one kupowały.To właśnie ją niepokoiło.Kupowały i polecały przyjaciółkom.Miasto odkryło jużTwardą Walutę.Czytała o tym w azecie.Trolle zawsze się tu kręciły, wykonywały ciężkie prace i ogólnieistniały gdzieś w tle, o ile nie były samym tłem.Teraz jednak zakładały rodziny, prowadziły interesy, roz-wijały się i robiły postępy, no i kupowały różne rzeczy, a to czyniło je w końcu ludzmi.Pojawiali się więc inniludzie, tacy jak pan Wręcemocny, krasnolud, sprzedający produkty kosmetyczne trollowym paniom i pan-nom, za pośrednictwem takich osób jak Glenda, człowiek.Choć bowiem krasnoludy i trolle stały się oficjalniezaprzyjaznione z powodu czegoś, co nazywano traktatem z Doliny Koom, to jednak miało to wielkie zna-czenie głównie dla osób podpisujących traktaty.Nawet pełen dobrych intencji krasnolud nie poszedłby napewne ulice, po których Glenda co tydzień wlokła swoją paskudną tekturową walizkę, sprzedając marzenie.Pozwoliło jej to zamieszkać samodzielnie i płacić za drobne przyjemności.I mogła trochę odłożyć na czarnągodzinę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]