[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Teoretycznie lądujemy o jedenastej, o wpół do dwunastej mam ostatni samolot doJerez. Super! Będę na ciebie czekał na lotnisku w Jerez.Rozmawiamy przez chwilę o głupotach. Nic ci nie jest, moje dziecko? pyta nagle. Jakaś jesteś przybita.Nie potrafię ukrywać uczuć przed mężczyzną, który dał mi życie i mnie uwielbia. Tato, to wszystko jest takie skomplikowane, że& że& jestem zmęczona. Skomplikowane? Tak, tato& Bardzo. Znowu się pokłóciłaś z Erikiem? docieka tata, który zle mnie zrozumiał. Nie, tato, nie.Nic z tych rzeczy. W takim razie, o co chodzi, złotko?Zanim się odezwę, przekonuję siebie samą, że muszę powiedzieć mu, co mnie trapi. Tato, chcę być z wami w Nowy Rok.Chcę zobaczyć ciebie, Luz i tę wariatkęRaquel, ale& ale&Serdeczny śmiech mojego rodziciela sprawia, że uśmiecham się bezwiednie. Ale jesteś zakochana w Ericu i chcesz być także z nim, zgadza się, złotko? Tak, tato, i czuję się przez to fatalnie szepczę, obserwując dwie stewardesy,które podchodzą do bramki, przez którą mam wejść do samolotu. Wiesz co, czarnulko? Kiedy poznałem twoją matkę, mieszkała w Barcelonie, a ja,jak wiesz, w Jerez, i zapewniam cię, że czułem to, co ty w tej chwili.Mogę ci jedynieporadzić, żebyś kierowała się sercem. Ale tato, ja& Bądz cicho, moje złotko, i mnie posłuchaj.Luz, twoja siostra i ja wiemy, że naskochasz.Będziemy cię mieć i kochać do końca życia, ale twoja droga musi sięrozpocząć tak, jak kiedyś moja, a potem twojej siostry, kiedy wyszła za mąż.Bądzegoistką, moja droga.Myśl o tym, czego ty chcesz i czego pragniesz.I jeżeli w tejchwili twoje serce prosi cię, żebyś została w Niemczech z Erikiem, posłuchaj go!Ciesz się! Jeżeli tak zrobisz, ja będę szczęśliwszy, niż gdybym miał cię tutaj smutną izmarnowaną. Tato& ale z ciebie romantyk. Płaczę, wzruszona jego słowami. Eeeej, czarnulko& Aj, tato! Płaczę na całego. Jesteś najlepszy& najlepszy.Jego dobroć znów zalewa mi duszę, kiedy słyszę: Jesteś moją córeczką i znam cię lepiej niż ktokolwiek inny na tym świecie.Zależymi tylko na tym, żebyś była szczęśliwa.A jeżeli szczęście odnalazłaś przy tym Niemcu,za którym szalejesz, Bogu niech będą dzięki! Bądz szczęśliwa i ciesz się życiem.Wiem, że mnie kochasz, a ty wiesz, że kocham ciebie.W czym problem? Wszystkojedno, czy jesteś w Niemczech, czy przy mnie wiemy, że mamy siebie nawzajem dokońca życia.Bo jesteś moją czarnulką i tego ani odległość, ani Eric, ani nic innego niejest w stanie zmienić.Wzruszona jego słowami, płaczę. No& No& Nie płacz, bo się denerwuję i skacze mi ciśnienie.Chyba tego niechcesz, prawda?Słysząc jego pytanie, parskam śmiechem przez łzy.Tata jest wielki.Wielki! Słuchaj, córeczko, może zostaniesz w Niemczech i spędzisz sylwestra miło iwesoło? To początek życia, które jeszcze niedawno planowałaś, i wydaje mi się, żewasze pierwsze wspólne święta zawsze będą dla was miłym wspomnieniem, niesądzisz? Tato& Naprawdę nie miałbyś nic przeciwko temu? Jasne, że nie, moje złotko.Uśmiechnij się i wracaj do Erica.Pozdrów go ode mniei, proszę, bądz szczęśliwa, żebym ja też mógł być szczęśliwy, zgoda? Dobrze, tato.Jutro wieczorem do was zadzwonię.Kocham cię, tato.Bardzo ciękocham. Ja ciebie też kocham, czarnulko.Wzruszona, przejęta, targana tysiącem emocji, wyłączam komórkę i ocieram łzy.Przez kilka minut siedzę i myślę, co robić.Tata czy Eric? Eric czy tata? W końcu, kiedypasażerowie mojego lotu zaczynają wsiadać, chwytam plecak i już wiem, dokądpowinnam pójść.Do mojego ukochanego.===LUIgTCVLIA5tAm9Pfkl/SnJFZQF7GmkddBp7O09hEX0=Rozdział 13Taskówka zawozi mnie przed wielką bramę posiadłości, w której mieszka Eric.Płacęvisą i wysiadam.Jak można się było spodziewać, znowu pada śnieg i kozaki toną wzaspach, ale nie zwracam na to uwagi.Jestem przemarznięta, ale szczęśliwa.Taksówkaodjeżdża, a ja zostaję sama przed bramą o imponujących rozmiarach, aż nagle słyszęhałas gdzieś w pobliżu.Zerkam w stronę kubłów na śmieci po lewej stronie ipodskakuję.Patrzą na mnie wielkie, lśniące, wyłupiaste oczyska.Krzyczę. Jasny gwint, ale się przestraszyłam!Biedny pies, przestraszony moim krzykiem, ucieka.Chyba przestraszył się bardziejniż ja.Kiedy znów jestem sama, szukam dzwonka, żeby ktoś mi otworzył, ale widzę, żew domku Simony i Norberta zapala się światło.Zasłony w jednym z okien sięporuszają i nagle otwierają się jednocześnie drzwi i brama. Panna Judith? Zwięci pańscy, zamarznie pani!Odwracam się i widzę Norberta, męża Simony, który biegnie do mnie opatulony wciemny płaszcz do kostek. Co pani tu robi na takim mrozie? Myślałem, że wyjechała pani do Hiszpanii? W ostatniej chwili zmieniłam plany odpowiadam, uśmiechając się i szczękajączębami jednocześnie.Norbert kiwa głową, odwzajemnia uśmiech i prowadzi mnie szybkim krokiem dobocznego wejścia. Proszę.Usłyszałem, że przed bramę podjechał samochód, dlatego się zdziwiłem.Proszę wejść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]