[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzisiajjednak po psie nigdzie nie było śladu. A gdzie twój pies, Terry? Gdzie jest Spike?Z gardła mężczyzny wydobył się dziwny zduszony dzwięk.Milcząc, pokręcił głową, a gdy się wreszcie odezwał, zadał jejpytanie o Grahama, swojego pana i władcę. Jest w Thurso odpowiedziała.To dziwne, ale im częściejto powtarzała, tym bardziej wydawało jej się to prawdziwe,przynajmniej w sensie metafizycznym, jakby Thurso byłoczymś w rodzaju czyśćca, dokąd trafiało się po śmierci.Gloriabyła w Thurso tylko raz i wiedziała, że jej skojarzenie jest jaknajbardziej uzasadnione. W Thurso? powtórzył z powątpiewaniem mężczyzna. Tak potwierdziła Gloria. To na północ stąd.Wątpiła, aby geografia Szkocji zajmowała wysoką pozycję naliście zainteresowań Terry ego.Przyjrzała mu się spodzmarszczonych brwi.Jego twarz, na co dzień tak brzydka,nabrała nowych, niepokojących cech. Terry, co ci się stało w nos?Zasłonił ręką twarz, jakby nagle go zawstydziła.Ponownie rozległ się dzwonek telefonu, po którym obojew milczeniu wysłuchali pobekiwania Emily: Mamo, mamo,mamo& . To pani córka zauważył w końcu Terry, jakby Gloriamogła nie rozpoznać jej głosu.Westchnęła i odparła: Co ty powiesz?Wreszcie wbrew rozsądkowi podeszła do aparatu i podniosłasłuchawkę. Od wieków do ciebie wydzwaniam powiedziała Emily i ciągle włącza się automatyczna sekretarka. Sporo wychodziłam odrzekła Gloria. Trzeba byłozostawić wiadomość. Nie chcę zostawiać żadnych wiadomości burknęłagniewnie Emily.Gloria patrzyła, jak Terry człapie z powrotem ogrodowąścieżką.Przypominał jej trochę King Konga, ale był o wielemniej sympatyczny. Mamo? Hm? Czy coś się stało? spytała ostrym tonem Emily. Stało? powtórzyła Gloria. Właśnie, stało.Czy z tatą wszystko w porządku? Możesz gopoprosić do telefonu? Akurat w tym momencie nie może podejść. Mam dla ciebie nowiny powiedziała Emily tonem,któremu daleko było do słodyczy. Dobre nowiny. Dobre nowiny?Przyszło jej do głowy, że Emily znowu jest w ciąży (czy tobyłaby dobra nowina?), była więc zaskoczona, gdy Emilyoznajmiła: Spotkałam Jezusa. Och westchnęła Gloria. Gdzie dokładnie?27Louise wpatrywała się w strugi deszczu na przedniej szybiesamochodu.Kiedy padało, ten kraj potrafił być naprawdępieskim miejscem.I kiedy nie padało też.Samochód stał zaparkowany na przystani w Cramond,przodem do wyspy.W środku było ich troje: ona, sierżantSandy Mathieson i nadgorliwa Jessica Drummond.Od ichoddechów zaparowały wszystkie szyby, jakby byli kochankamialbo spiskowcami, choć nie robili nic ekscytującego, tylkogadali o cenach nieruchomości. Gdzie dwóch albo trzech zgromadzi się w Edynburgu& mruknęła Louise. Podaż i popyt, szefowo odparł Sandy Mathieson. W tymmieście popyt jest większy od podaży.Louise wolałaby, żeby zwracał się do niej proszę panizamiast szefowo ; proszę pani sprawiało, że czuła siębardziej kobieco (coś pomiędzy arystokratką a kierowniczkąszkoły, oba skojarzenia dość bulwersujące), podczas gdy szefowa czyniła z niej członka ferajny.Ale czy nie trzebabyło być członkiem ferajny, żeby w ogóle mieć coś dopowiedzenia? Czytałem ostatnio w The Evening Standard ciągnąłSandy Mathieson że w Edynburgu brakuje drogich domów.Milionerzy biją się o nieruchomości z górnej półki. Bo wszystko wykupują Rosjanie wtrąciła Jessica. Rosjanie? zadziwiła się Louise. Jacy Rosjanie? Bogaci. Podobno Rosjanie wypierają Amerykanów zauważyłSandy Mathieson. W ubiegłym tygodniu ktoś zapłacił sto tysięcy za garaż narzekała Jessica. Czy to jest normalne? Mnie nie staćnawet na pierwszy dom w Gorgie. To był garaż na dwa samochody podkreślił SandyMathieson.Louise roześmiała się i uchyliła szybę, żeby wypuścić z autatrochę rozgrzanego powietrza.Zaczynał się odpływ, wilgoć nazewnątrz tchnęła lekkim zapachem zgnilizny.Nigdy niewiedziała, kiedy Sandy Mathieson żartuje, a kiedy nie.Todrugie wydawało się teraz bardziej prawdopodobne; brakowałomu bystrości, żeby mógł być dowcipny.Zgodnie ze swoimimieniem miał rudawe włosy i bródkę oraz piegi płowe jaku żyrafy.Przypominał Louise herbatnik, maślany albopełnoziarnisty, a może pierniczek? Uczciwy do szpiku kości,żonaty, dwójka dzieci, posłuszny pies, karnet sezonowy namecze klubu piłkarskiego Hearts, w weekendy grill u teściów.Powiedział jej kiedyś, że ma wszystko, o czym zawsze marzył;w obronie tego gotów był oddać życie, a nawet karnet sezonowyna mecze drużyny Hearts. To musi być miłe uczucie , powiedziała mu wówczas Louise,kompletnie nieszczerze.Sama nie była skłonna do poświęceń.%7łycie mogłaby oddać tylko za Archiego. A pani gdzie mieszka, szefowo? zagadnęła ją Jessica. W Glencrest odparła niechętnie Louise, nie mającnajmniejszej ochoty na pogawędkę z Jessicą o swoim życiuprywatnym.Dobrze znała takie jak ona ze szkoły wyciągały z innychpoufne informacje, a potem wykorzystywały je przeciwko nim. Matka Louise Monroe to pijaczka, Louise Monroe dostajew szkole darmowe obiady, Louise Monroe to kłamczucha. Na tym osiedlu Hatter Homes niedaleko Braids? dociekałSandy Mathieson. My też je oglądaliśmy i stwierdziliśmy, żejest za drogie.Louise zauważyła, że my wypowiedział z lekkim naciskiem,jakby Sandy chciał szczególnie podkreślić to krótkie słówko: Ja i moja żona, i moich dwoje dzieci, i mój posłuszny pies.Nie to co samotna kobieta z dzieckiem, którego ojcostwozawsze stanowiło przedmiot spekulacji.Sandy był wyrobnikiemzbyt prostolinijnym, żeby zdradzać żonę, i zbyt tępym, żebypiąć się po szczeblach kariery
[ Pobierz całość w formacie PDF ]