[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WidzÄ…c, że chudnÄ™ jeszcze bardziej i mam cienie podoczyma, ciocia postanowiÅ‚a zaaplikować mi niezawodne jej zdaniempanaceum: siarczane wody najbliższego uzdrowiska. Musisz siÄ™ rozerwać orzekÅ‚a. Dla pocieszenia przeczytamci, co napisaÅ‚ do mnie ojciec MikoÅ‚aja.235 ZgodziÅ‚ siÄ™? Serce podskoczyÅ‚o mi w piersi. NiezupeÅ‚nie.CzytajÄ…c miÄ™dzy wierszami doszÅ‚am jednak downiosku, że nie musisz siÄ™ martwić: MikoÅ‚aj nie ustÄ…piÅ‚.Pan Mon-tvert oferuje ci znacznÄ… sumÄ™, jeÅ›li tylko odstÄ…pisz od swych rosz-czeÅ„ i napiszesz do MikoÅ‚aja, że już go nie kochasz. Aajdak! Jak on mógÅ‚! PodÅ‚y, niegodziwy starzec! Chyba da-Å‚aÅ› mu ostrÄ… odprawÄ™? Bynajmniej, moja droga.Widzisz, rozpoczÄ…Å‚ dialog: przysÅ‚aÅ‚list, teraz mnie wypada odpisać.Przy pomocy mego drogiego tuobecnego kuzyna uÅ‚ożyÅ‚am sprytnÄ… epistoÅ‚Ä™, na którÄ… nie tak Å‚atwomu bÄ™dzie odpowiedzieć.Zaufaj mi, kochanie.Jeszcze ujrzysz swo-jego MikoÅ‚aja. Ho, ho, ileż nowych przepisów! wtrÄ…ciÅ‚ opat, najwyraz-niej chcÄ…c zmienić temat.Przy wejÅ›ciu do Å‚azni wisiaÅ‚a wielka tablica, na której wypisanoreguÅ‚y obowiÄ…zujÄ…ce kuracjuszy.WytężyliÅ›my wzrok i odczytaliÅ›my,co nastÄ™puje: Zabrania siÄ™ ludziom wszelakiego stanu, kondycji i pochodze-nia, aby bÄ™dÄ…c w Å‚azni używali słów obrazliwych i wiodÄ…cych dozwady; item wnosili ze sobÄ… broÅ„, zadawali innym kÅ‚am lubo bralisiÄ™ do bitki.Tych bÄ™dzie siÄ™ karać surowo jako gwaÅ‚cicieli spokoju ibuntowników nieposÅ‚usznych rozkazom Jego Królewskiej MoÅ›ci.Zakazuje siÄ™ także niewiastom sprzedajnym i nieskromnymwstÄ™pu do Å‚azni, jako też zbliżania siÄ™ do tejże na mniej niż pięćsetkroków pod karÄ… chÅ‚osty wymierzonej kolejno w czterech rogachmiasta.Ta sama kara czeka wszelakich, którzy nieprzystojnym sÅ‚owemnÄ™kaliby zażywajÄ…ce kÄ…pieli damy, panny i inne niewiasty i dzie-weczki, dotykaliby owych nieprzystojnie albo też nieskromnymodzieniem dawali zgorszenie innym. Och! wykrzyknęłam. Mężczyzni kÄ…piÄ… siÄ™ razem z pa-niami?Tego siÄ™ nie spodziewaÅ‚am.ByÅ‚am chora z żaÅ‚oÅ›ci, a oni oczeki-wali, że.Nie, nie mogÄ™! Nigdy siÄ™ na to nie zgodzÄ™.Najlepiej udamchorÄ… i zostanÄ™ w gospodzie.Odzwierny otworzyÅ‚ bramÄ™ przed poskrÄ™canym przez reuma-tyzm starcem niesionym w lektyce, gnÄ…c siÄ™ w gÅ‚Ä™bokim ukÅ‚onie. Wszelka przyzwoitość jest zachowana, kuzynko rzekÅ‚opat. Panowie majÄ… na sobie lniane kaftany, a niewiasty koszule.Możesz tu spotkać bardzo wysoko urodzone osoby. W k o s z u l i ? Ciociu, nie uprzedziÅ‚aÅ› mnie.236 Nawet nie próbuj udawać choroby, żeby zostać w pokoju,Sybillo.JeÅ›li bÄ™dzie trzeba, każemy ciÄ™ tu przynieść w lektyce, jak tegojegomoÅ›cia.Potrzebujesz odnowy, a tutejsze wody mogÄ… zdziaÅ‚aćcuda. Wszyscy? spytaÅ‚ odzwierny, gapiÄ…c siÄ™ na nasz orszak.Istotnie, stanowiliÅ›my znacznie dziwniejszy widok niż staruszekw lektyce.Przodem szedÅ‚ malutki, zgarbiony opat w czarnym habiciei szerokoskrzydÅ‚ym kapeluszu, z zainteresowaniem krÄ™cÄ…c wokółgÅ‚owÄ… jak wiewiórka.U jego ramienia wisiaÅ‚a stara matka, osobazaiste zdumiewajÄ…co sÄ™dziwa i z trudem wlokÄ…ca za sobÄ… bezwÅ‚adnenogi.Dalej kroczyÅ‚a podpierajÄ…c siÄ™ laskÄ… ciocia Paulina olbrzy-mia tytanida spowita zwojami żółtego jedwabiu.Za niÄ… lokaj, któryosÅ‚aniaÅ‚ jÄ… przed sÅ‚oÅ„cem przenoÅ›nym baldachimem z wzorzystegomuÅ›linu.Pózniej ja wysoka, tyczkowata i ponura jak czarny bo-cian.Za mnÄ… dwaj lokaje obÅ‚adowani rÄ™cznikami i szatami, a nakoÅ„cu mali pacholikowie w zielonej ciocinej liberii, niosÄ…cy señoraAlonza w wielkiej, zÅ‚oconej, zaopatrzonej w dwa uchwyty klatce. Wszyscy odparÅ‚ opat, wtykajÄ…c kilka monet w dÅ‚oÅ„ odzwier-nego. A maÅ‚pa? Powiedz mu, drogi kuzynie, że maÅ‚pa siÄ™ nie kÄ…pie. Ale zapÅ‚acić trzeba rzekÅ‚ z uporem odzwierny. To my moglibyÅ›my żądać opÅ‚aty za wystawienie maÅ‚py nawidok publiczny dla rozrywki goÅ›ci zauważyÅ‚ opat, dokÅ‚adajÄ…c mukilka monet. ZwierzÄ…t nie wpuszczamy.RobiÄ™ wyjÄ…tek, bo maÅ‚pa jest wklatce. Nie potrafiÄ™ żyć bez mojej kochanej maÅ‚pki oznajmiÅ‚a ciociaPaulina. A i on, biedaczek, skonaÅ‚by z tÄ™sknoty za mnÄ…. Hm.No, tak. Odzwierny nadal trzymaÅ‚ wyciÄ…gniÄ™tÄ… dÅ‚oÅ„.Señor Alonzo paskudnie wykrzywiÅ‚ siÄ™ do niego, rozciÄ…gajÄ…c pal-cami pysk.Opat zwiÄ™kszyÅ‚ datek i weszliÅ›my za mur.W istocie señor Alonzo musiaÅ‚ nam towarzyszyć bynajmniej niez powodów uczuciowych, lecz przez wzglÄ…d na jego klatkÄ™.Na jej dnie,nakryty deskÄ…, tkwiÅ‚ kuferek Menandra.PozostajÄ…c tuż przy mnie, niemógÅ‚ włóczyć siÄ™ samopas i narobić nam wstydu materializujÄ…c siÄ™znienacka nad basenem, do czego niechybnie by doszÅ‚o, gdybyÅ›myzostawiÅ‚y go w gospodzie.Kiedy siÄ™ o tym dowiedziaÅ‚, wpadÅ‚ wewÅ›ciekÅ‚ość.237 Moja piÄ™kna szkatuÅ‚a na dnie maÅ‚piej klatki! wrzeszczaÅ‚.PrzysiÄ™gam, że siÄ™ zemszczÄ™! ZemszczÄ™ siÄ™ straszliwie! Nonsens zgasiÅ‚a go ciocia. Przez ciebie nie możemy siÄ™ ru-szyć na żadnÄ… miÅ‚Ä… wycieczkÄ™.Mam tego dość.Czas udać siÄ™ do wód, a typojedziesz w maÅ‚piej klatce, chcesz czy nie.%7Å‚adne zjawisko nadprzyro-dzone nie ma prawa robić ludziom wstydu w towarzystwie. BÄ™dÄ™ krzyczaÅ‚! BÄ™dÄ™ wyÅ‚ jak potÄ™pieniec! Wszyscy pomyÅ›lÄ…, że to señor Alonzo, i nikt siÄ™ nie przejmie. Nigdy, nigdy w ciÄ…gu osiemnastu stuleci. CaÅ‚y kÅ‚opot z tobÄ…, Menandrze, polega na tym, że jesteÅ› roz-puszczony jak maÅ‚e dziecko.Pora wziąć ciÄ™ w karby.RuszyliÅ›my wiÄ™c hurmÄ… maÅ‚pa, lokaje, Menander i caÅ‚a reszta.Tylko biedny Gargantua pozostaÅ‚ w gospodzie ku swemu wielkiemurozgoryczeniu, albowiem uważaÅ‚ siÄ™ za znacznie cenniejszego towarzyszaniż jego Å›miertelny wróg, señor Alonzo.Otóż nigdy dotÄ…d nie byÅ‚am u wód nie tylko dlatego, iż cieszÄ™ siÄ™dobrym zdrowiem, lecz przede wszystkim dlatego, że mój ojciec miaÅ‚ ouzdrowiskach jak najgorsze zdanie.MiaÅ‚y to być jaskinie grzechu, wktórych mężczyzni i kobiety oddajÄ… siÄ™ orgiastycznym rozkoszom, itylko istota zupeÅ‚nie zepsuta (czyli jego siostra) pozwala sobie na takskandaliczny postÄ™pek jak pobyt w Å‚azni.Jednakże wielki basen za arka-dÄ… przywiódÅ‚ mi na myÅ›l raczej nie sam grzech, lecz jego konsekwencje,przypominaÅ‚ bowiem owe koÅ›cielne malowidÅ‚a, na których dusze potÄ™-pione gotujÄ… siÄ™ we wrzÄ…cych siarczanych bajorach.Do wody prowadziÅ‚yniskie szerokie stopnie, którymi przy pomocy sÅ‚użby Å‚aziebnej schodzilido wody mężczyzni o kulach, kobiety pokrÄ™cone jak gnomy, a nawetblade dzieci o uschÅ‚ych, bezwÅ‚adnych koÅ„czynach.Z jednej strony roz-wieszono płócienne zadaszenie i tam wÅ‚aÅ›nie udaÅ‚a siÄ™ ciocia Paulina.Jej olbrzymia koszula wydęła siÄ™ w wodzie niczym bania.NatychmiastotoczyÅ‚ jÄ… rój innych starszych paÅ„, pragnÄ…cych podzielić siÄ™ z niÄ… uwa-gami na temat wÅ‚asnych schorzeÅ„.TrajkotaÅ‚y tak szybko, że umysÅ‚ nienadążaÅ‚ chwytać słów.Nad wszystkim zaÅ› unosiÅ‚ siÄ™ jak piekielna klÄ…-twa ohydny siarczany odór
[ Pobierz całość w formacie PDF ]