[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjechali z Aczyńska dwaj Polacy, w prawdziwych polskichmundurach.Przywiezli dużą paczkę z Czerwonego Krzyża i wieść, żejesteśmy amnestionowani.Podobno generał Sikorski załatwił to zeStalinem.Nie mogliśmy uwierzyć, ale w Sielsowiecie naprawdę wydanonam zaświadczenia, że jesteśmy wolni.Jakub i Paweł idą do wojska.Także pan Stolarczyk, a jego syn do junaków.My też mamy prawo stądwyjechać, jak będzie transport.Dowiedzieliśmy się również, że wojskaniemieckie dochodzą już pod Moskwę, zdobyły Smoleńsk i idą dalej.Trudno w to uwierzyć, ale życie nasze zaczęło się zmieniać.Przedewszystkim wolno nam chodzić do ludzi we wsi i za pracę muszą nam teraztrochę płacić.Podobno amnestię ogłoszono już przeszło dwa tygodnietemu, ale do nas wieść o niej dotarła dopiero wczoraj, tzn.szesnastegoRS80sierpnia.Kołchoznicy kupują teraz od nas, co się da.Sprzedałam dużomoich ubrań i nawet trochę Kasi.Najzabawniejsze, że sprzedałammaglownicę tej samej Sybiraczce, z której płotu wyciągnęłam na niądeskę.Zmialiśmy się z tego cały wieczór.Kołchozowe elegantki paradująteraz po wsi w naszych nocnych koszulach i innych, dziwniekompletowanych zestawach ubrań.Musimy nazbierać pieniędzy na drogę.Zwozi się teraz zboże z pól.Potrzebują do tego dużo ludzi.Ja też sięzgłosiłam.Może trochę zarobię.Dostałam furmankę i mam sama ładowaćsnopy i zwozić je do bazy.Całe szczęście, że oswoiłam się z końmi wHajewiszczach.Pewnie jednak nie wyrobiłabym nawet normy, gdyby nieurzędnicy, którzy przyjechali na akcję żniwną z Aczyńska.Wysłano ich zbiur do pomocy w kołchozie i dołączyli do mojego wozu.Wypytywalimnie, jak było w Polsce.Sami nic nie mówili, tylko słuchali zzainteresowaniem.Ponieważ nie mieli wyznaczonej normy, wszystkoprzekazali mnie.Załadowali mi wóz aż sześć razy i sama z tym podjeż-dżałam do bazy.Tylko zrzucałam w stodole snopy widłami.Zapisali mi tesześć furmanek i ku mojej radości dostałam wieczorem dwieście rubli.Pracowałam przy zwózce jeszcze dwa dni, ale sama z trudem zwiozłam podwa wozy, wyczerpana ostatecznie.Ponieważ zebrałam w kołchozie trochę pieniędzy i żywności za mojesukienki, postanowiłam pojechać do Aczyńska, żeby kupić chleba idowiedzieć się, kiedy będzie transport.Ida wybierała się ze mną, a Kasiamiała zostać z panią Bunią.Jednak tuż przed pójściem na stację ubrałamdziecko i postanowiłam zabrać je ze sobą.Wiedziałam, że będzie tomęczące dla nas obu, ale coś mi nie pozwalało odjechać bez niej nawet tetrzydzieści kilometrów, które dzieliły Aczyńsk od Pokrowki.Musiałam Kasi założyć sweterek i płaszczyk, zrobiło się bowiemchłodno jak jesienią.Miasto było rozległe, ale nędzne.Zabudowane przeważnie parterowymilub jedno, dwupiętrowymi domami.Wąskie, kamieniste uliczki nosiłyznamiona ubóstwa.Przed sklepami ustawione były długie kolejki.Stałamz Kasią w jednej z nich po chleb, a Ida stanęła w drugiej po masło.Myzajęłyśmy kolejkę dla niej, ona tam u siebie dla nas.Wszystko byłoograniczane.Na rynku kupiłyśmy jajka, trochę kaszy i mąki.Nawet Kasiwłożyłam jeden chleb do plecaka.Na stacji wzięłyśmy kipiatok ipopiłyśmy nim chleb z masłem.Dowiedziałyśmy się w punkcieinformacyjnym, że transport, to znaczy specjalny skład pociągu, tzw.RS81eszołon, dla wojskowych polskich i ich rodzin, będzie chyba we wrześniu,ale kiedy? Nie wiadomo.Trzeba będzie przyjeżdżać, żeby siędowiadywać.W kolejce po masło poznałam dwie Rosjanki, dosyć miłe.Jedna jestlekarką, druga - żoną oficera z Białorusi, ewakuowaną tutaj.Powiedziałymi, że przywiozły sobie sporo materiałów i pytały, czy nie ma wśród nasjakiejś dobrej krawcowej.Oświadczyłam im, że ja mogłabym im coś uszyći na dowód pokazałam mój kostiumik, który miałam pod płaszczem.Zapytały, skąd jestem.Kiedy powiedziałam, że z Warszawy, ucieszyły się.Chciałyby, żeby im uszyć sukienki na modłę warszawską.Powiedziały, żemogą mnie wziąć z dzieckiem do siebie, bylebym im szyła.Ta lekarkadała mi swój adres.Jeśli tylko zechcę, mogę do niej przyjechać, a robotystarczy mi na długo.Powiedziałam, że się nad tym zastanowię.Na rynku sprzedałyśmy jeszcze trochę drobiazgów i po południuobładowane wróciłyśmy do Pokrowki.Nowy duch wstąpił we wszystkich.Mężczyzni już odjechali do punktówmobilizacyjnych.Stolarczykowa została sama z Dorotką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]