[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero wówczas odetchnęła.Jej paranoiczna wręcz podejrzliwość nie byłajednak wcale bezpodstawna.Przecież ktokolwiek mnie zabił, teraz obserwował każdy jej krok. 17NIGDY, PRZENIGDYLaurel jedną ręką prowadziła samochód, zaś drugą skręcała na karku swe długie blondwłosy w niedbały kok.Jechała stromą, pofałdowaną trasą do domu Charlotte leżącej na uboczuposiadłości, schowanej pośród nagich skał w połowie drogi prowadzącej w góry.Emma przyglądała się rezydencji Chamberlainów, zaś Laurel nacisnęła guzik interkomu.Czekały chwilę przed bramą wjazdową, w końcu zabrzęczał głośnik. Tu Laurel i Sutton! zawołała Laurel.Szczęknęła zasuwka i brama powoli sięrozsunęła.Ukazała im się wyłożona kostką alejka.Z obu stron otaczał ją soczystozielony trawnik,a także kaktusy saguaro, kwitnące oleandry i pustynne krzewy.Pośrodku kolistego podjazdu stałakamienna fontanna ozdobiona rzezbami nagich cherubinków.Dalej znajdował się sam dom:potężna ceglana rezydencja z oknami od podłogi do sufitu oraz świetlikami na poddaszu.Nadogromnymi frontowymi drzwiami wisiał mosiężny dzwonek.Na ogrodzonym pastwisku po lewejstronie pasło się kilka koni, a w przeznaczonym na pięć samochodów garażu stało lśniące,srebrne porsche.Laurel zaparkowała na końcu podjazdu i zerknęła na Emmę. Dzięki za to, że pozwoliłaś mi tu dziś przyjechać.Emma odgarnęła włosy z twarzy. Nie ma za co.Laurel oparła się na kierownicy.Ciemne rzęsy okalały jej oczy. Zachowujesz się jakoś& inaczej w tym tygodniu.Jesteś na nowej diecie czy co? Nie zachowuję się inaczej odpowiedziała szybko Emma. Nie mam na myśli nic złego. Laurel wyjęła kluczyki ze stacyjki. Może z wyjątkiemtej wariackiej kradzieży samochodu.I tego jak pierwszego dnia szkoły zwiałaś mi z parkingu.Posłała Emmie krzywy uśmiech. No dobra, i może poza jeszcze jedną lub dwoma sprawami. Lubię zaskakiwać ludzi wymamrotała Emma, pochylając głowę.Nie chciała dawaćpretekstu do dalszego wypytywania o jej dziwne zachowanie.Jednak to miłe ze strony Laurel, żezauważyła, iż jej siostra nie jest taka jak zwykle.Dziewczyny podeszły połyskliwym chodnikiem do frontowych drzwi i pociągnęły zadzwonek.Rozległy się dwa głębokie uderzenia gongu i po chwili przywitała je promiennieuśmiechnięta kobieta.Była ubrana w megaobcisłe dżinsy, które nie pozostawiały zbyt wielemiejsca wyobrazni, długą koszulę w paski, jaką Emma widziała na wystawie Urban Outfitters,oraz srebrne szpilki z wycięciami na palcach.Białe ray-bany wayfarer przesunęła na głowę,a w jej uszach lśniły diamenty wielkości ziarenek grochu.Miała złocistą, pozbawionązmarszczek cerę, bujne blond włosy i jasnoniebieskie oczy w odcieniu Morza Karaibskiego.Emma spojrzała na Laurel, zastanawiając się, kto to jest.Starsza siostra, która przyjechała zestudiów do domu? Cześć, Sutton powiedziała nieznajoma dziewczyna. Hej, Laurel. Skinęłaz uznaniem głową na jej torebkę Madewell w paski. Boska torebka. Dziękuję, pani Chamberlain zaszczebiotała Laurel.Emma niemal połknęła gumę do żucia.Pani Chamberlain? Ja też byłam niezle zdziwiona.W ogóle jej nie pamiętałam. Dziewczyny! zawołała Charlotte ze szczytu schodów.Laurel i Emma raz jeszcze uśmiechnęły się do pani Chamberlain mama Charlotte miałapełen oczekiwania wyraz twarzy, jakby niemal chciała, by również i ją zaprosiły na górę i wspięły się na kręte, podwójne schody, wzdłuż których wisiały pełne rozbryzgów obrazyw klimacie Jacksona Pollocka.Charlotte pchnęła podwójne drzwi do sypialni dwa razy większej niż sypialnia Suttoni gazylion razy większej od czegokolwiek, w czym Emma dotąd mieszkała.Madeline wrazz Twitterowymi Blizniaczkami już siedziały na pasiastym dywaniku pośrodku pokoju, pałaszującz miski precle i popijając coca-colę zero. Opowiadałyśmy właśnie Lilli i Gabby o numerze z Nishą. Madeline podciągnęłaodsłaniającą ramiona bluzkę, aby nie było widać jej stanika. Nie żebyśmy nie słyszały już o nim wcześniej odezwała się cichym głosikiem Lilli,strzepując jakiś kłaczek z jednej ze swych rękawiczek bez palców w stylu Avril Lavigne. Może któregoś dnia pozwolicie, byśmy wam pomogły przy jakimś dowcipie dodałaGabby, poprawiając na głowie obszytą rypsem opaskę, która podtrzymywała z tyłu jej długieblond włosy. Mamy mnóstwo zabójczych pomysłów.Charlotte usiadła i nabrała garść precli. Niestety, w Grze w Kłamstwa może brać udział tylko czwórka uczestników.Mam rację,Sutton? Znów spojrzała na Emmę, jakby to do niej należało podjęcie ostatecznej decyzji.Emmie ciarki przeszły po plecach.Gra w Kłamstwa.Już sama nazwa mroziła jej kreww żyłach. Zgadza się odparła po chwili.Gabby zrobiła urażoną minę. A więc możemy być częścią klubu, jeśli to z nas robicie sobie żarty, ale w przeciwnymwypadku już nie? powiedziała, po czym trąciła Lilli, która zaraz jej przytaknęła.Z ich oczu biławściekłość.Zapadło długie milczenie.Madeline wymieniła spojrzenia z Charlotte. To było co innego oznajmiła. Tak, zdecydowanie co innego. Charlotte obróciła się i spojrzała wymownie na Emmę,która była zajęta poprawianiem paska od buta, żałując, że nie ma bladego pojęcia, o czym onerozmawiają.Charlotte odchrząknęła, przerywając krępującą ciszę. No cóż, ale jest taka gra, w którą każda z nas może zagrać. Otwarła podwójne drzwido obszernej drewnianej szafy na odległym końcu pokoju. Skoro już wszystkie jesteśmy,możemy zaczynać dodała i wyciągnęła zza pleców butelkę wódki Absolut Citron. Co to zapoczątek roku szkolnego bez małej partyjki w Nigdy Przenigdy.Nalała przezroczystego płynu do okrągłych kieliszków i rozdała je dziewczynom. Przypominam reguły kontynuowała. Trzeba wymienić jakąś rzecz, której nigdy niezrobiłyście.Na przykład: nigdy przenigdy nie całowałam się z języczkiem z panem Howe. Fuj! pisnęła Lilli. A wtedy każda, która całowała się z panem Howe, musi strzelić kielicha dokończyłaCharlotte. Tylko to muszą być prawdziwe rzeczy powiedziała Madeline, przewracając oczami.A nie coś, czego żadna z nas nie robiła. Sutton mogła się całować z panem Howe. Charlotte posłała Emmie niepewnespojrzenie. Kto ją tam wie. Wszystkie zachichotały nerwowo. Ja zacznę zaproponowała Madeline.Powiodła wzrokiem po dziewczynach. Nigdyprzenigdy& nie opuściłam szkoły cztery dni z rzędu.Po czym usiadła na podłodze, nie podnosząc kieliszka do ust.Gabriella i Lilianna równieżpozostawiły swe kieliszki nietknięte.Emma też nie kwapiła się do picia, ale Madeline pstryknęłają w kolano. Heloooł! A co z wyjazdem do San Diego na długi weekend? Wyjątkowo długi weekend zaśmiała się Charlotte. Już myślałam, że nie żyjesz! Wskazała na kieliszek Emmy. W górę szklanki, koleżanki!Emma nie bardzo wiedziała, co innego ma zrobić, więc upiła łyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]