[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WÅ‚aÅ›ciciel psaspojrzaÅ‚ w gÄ™stwinÄ™, koÅ‚yszÄ…c Å‚aÅ„cuszkowÄ… smyczÄ….- Przy Å›cie\ce? Nic nie widzÄ™.- Dobrze, poka\Ä™ panu.- Ze zrezygnowanym westchnieniem zÅ‚o\yÅ‚gazetÄ™.- BÄ™dÄ™ wdziÄ™czny - powiedziaÅ‚ z uÅ›miechem wÅ‚aÅ›ciciel niesfornegostworzenia, gdy wchodzili miÄ™dzy drzewa.- Mam go od niedawna.MyÅ›laÅ‚em otresurze, ale jak na razie od czasu do czasu po prostu mi ucieka.ZatrzymaÅ‚ siÄ™, \eby gwizdnąć i jeszcze raz zawoÅ‚ać pupila.MÄ™\czyzna z Å‚awkispojrzaÅ‚ z niepokojem na smycz i obejrzaÅ‚ siÄ™ do tyÅ‚u, na Å›cie\¬kÄ™.Nikogo.Nagle wÅ‚aÅ›ciciel psa krzyknÄ…Å‚ i pobiegÅ‚ przed siebie.UklÄ…kÅ‚ przy kÄ™piekrzaków.Le\aÅ‚ tam czarny labrador.Krew zlepiaÅ‚a ciemnÄ… sierść na zmia\d\onejczaszce.WÅ‚aÅ›ciciel trzymaÅ‚ dÅ‚onie nad zwÅ‚okami, jakby baÅ‚ siÄ™ ich dotknąć.- Jackson? O mój Bo\e, niech pan spojrzy! Co siÄ™ staÅ‚o?- RozwaliÅ‚em mu Å‚eb - odparÅ‚ mÄ™\czyzna z gazetÄ…, stajÄ…c za nim.WÅ‚aÅ›ciciel psa zaczÄ…Å‚ wstawać, ale coÅ› zacisnęło mu siÄ™ na szyi.StraciÅ‚równowagÄ™, a rÄ™ce i nogi staÅ‚y siÄ™ bezsilne.Za pózno przypomniaÅ‚ sobie osmyczy.Jego mózg wysyÅ‚aÅ‚ polecenia mięśniom, ale oczy ju\ mÄ™tniaÅ‚y.DÅ‚oÅ„poruszyÅ‚a siÄ™ spazmatycznie raz i drugi; Å‚aÅ„cuszek wypadÅ‚ z bezwÅ‚adnychpalców.Wysoko, miÄ™dzy gaÅ‚Ä™ziami, dziÄ™cioÅ‚ pochyliÅ‚ gÅ‚owÄ™, oceniajÄ…c sytuacjÄ™ na dole.Gdy siÄ™ upewniÅ‚, \e nic mu nie grozi, wróciÅ‚ do polowania na korniki.Jego trrrr rozlegaÅ‚o siÄ™ echem w porannym lesie.ObudziÅ‚em siÄ™ z samopoczuciem tak dobrym, jakiego nie miaÅ‚em od wielumiesiÄ™cy.Przede wszystkim porzÄ…dnie siÄ™ wyspaÅ‚em, a łó\ko wyglÄ…daÅ‚o,jakbym przez caÅ‚Ä… noc prawie siÄ™ nie poruszyÅ‚.PrzeciÄ…gnÄ…Å‚em siÄ™, potem trochÄ™poćwiczyÅ‚em.Zazwyczaj bardzo siÄ™ przy tym mÄ™czyÅ‚em, ale tym razem niebyÅ‚o tak zle.WziÄ…Å‚em prysznic, wÅ‚Ä…czyÅ‚em telewizor i ubierajÄ…c siÄ™, szukaÅ‚em wiadomoÅ›cize Å›wiata.PrzerzucaÅ‚em kanaÅ‚y; strumieÅ„ reklam i banalnej paplaninyprzelatywaÅ‚ mi mimo uszu.ZmieniÅ‚em lokalnÄ… stacjÄ™ informacyjnÄ…, zanimzdaÅ‚em sobie sprawÄ™, co zobaczyÅ‚em.Kiedy przeÅ‚Ä…czyÅ‚em z powrotem, na ekranie pojawiÅ‚a siÄ™ twarz Irvinga zeleganckÄ… brodÄ….Z gÅ‚Ä™bokim namysÅ‚em mówiÅ‚ do dziennikarki o uro¬dziemanekina sklepowego.-.oczywiÅ›cie. Seryjny zabójca" to bardzo nadu\ywane okreÅ›lenie.Prawdziwy seryjny zabójca w przeciwieÅ„stwie do kogoÅ›, kto jedynie zabiÅ‚wiele osób, jest drapie\cÄ… w czystej postaci.To tygrys współczesnegospoÅ‚eczeÅ„stwa, ukryty i niewidzialny w wysokiej trawie.Tylko ktoÅ› takdoÅ›wiadczony jak ja mo\e zrozumieć istotÄ™ tej ró\nicy.- Och, na litość boskÄ… - jÄ™knÄ…Å‚em.PrzypomniaÅ‚em sobie, \e Irving spózniÅ‚siÄ™ do prosektorium, bo nagrywaÅ‚ wywiad dla telewizji.PatrzyÅ‚em i nastrójwyraznie mi siÄ™ pogarszaÅ‚.- Ale to prawda, \e po odkryciu zmasakrowanego ciaÅ‚a w wynajmowanejchacie w Smoky Mountains, zostaÅ‚ pan wezwany przez TBI, aby sporzÄ…dzićprofil psychologiczny przestÄ™pcy? - naciskaÅ‚a dziennikarka.-1 \e w ramach tejsamej sprawy na cmentarzu w Knoxville ekshumowano zwÅ‚oki?Irving uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ z ubolewaniem.- Niestety nie mam prawa wypowiadać siÄ™ na temat trwajÄ…cego Å›ledztwa.Dziennikarka ze zrozumieniem pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…, ale jej wylakierowane blondwÅ‚osy nawet nie drgnęły.- Poniewa\ jest pan specjalistÄ… w dziedzinie sporzÄ…dzania profilówpsychologicznych seryjnych zabójców, być mo\e TBI obawia siÄ™, \e ma doczynienia z jednym z nich i to dopiero poczÄ…tek makabrycznej serii?- Tego równie\ nie mogÄ™ komentować.Aczkolwiek ludzie na pewnowyciÄ…gnÄ… wÅ‚asne wnioski - oÅ›wiadczyÅ‚ niewinnym tonem Irving.Dziennikarka rozchyliÅ‚a w uÅ›miechu krwistoczerwone wargi, odsÅ‚aniajÄ…cidealnie biaÅ‚e zÄ™by.ZaÅ‚o\yÅ‚a nogÄ™ na nogÄ™.- Mo\e wiÄ™c przynajmniej pan powie, czy powstaÅ‚ profil zabójcy?- Och, Stephanie, wie pani, \e mi nie wolno udzielać takich informacji.-UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ grzecznie.- Ale zdradzÄ™ tylko, \e wszyscy seryjni zabójcy, zktórymi siÄ™ zetknÄ…Å‚em, a proszÄ™ mi wierzyć, byÅ‚o ich kilku, majÄ… jednÄ… wspólnÄ…cechÄ™.Zwyczajność.Dziennikarka pochyliÅ‚a gÅ‚owÄ™.Czy\by siÄ™ przesÅ‚yszaÅ‚a?- Twierdzi pan, \e seryjni zabójcy sÄ… zwyczajni? - SpytaÅ‚a z wyraznieudawanym zdziwieniem, zupeÅ‚nie jakby z góry wiedziaÅ‚a, co rozmów¬caodpowie.- Zgadza siÄ™.OczywiÅ›cie, oni sami tak siebie nie postrzegajÄ…, wrÄ™czprzeciwnie.Ale w rzeczywistoÅ›ci sÄ… miernotami.ProszÄ™ zapomnieć obÅ‚yskotliwych psychopatach z ksiÄ…\ek.W prawdziwym Å›wiecie ci osobnicy sÄ…smutnymi nieudacznikami, dla których zabijanie staÅ‚o siÄ™ podstawowympragnieniem.Sprytnymi, owszem.Niebezpiecznymi, z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ….Ale niewyró\niajÄ… siÄ™ w tÅ‚umie.Trudno wiÄ™c ich wykryć.- I zÅ‚apać?UÅ›miech Irvinga staÅ‚ siÄ™ drapie\ny.- Dlatego moja praca jest dla mnie tak wielkim wyzwaniem.Koniecwywiadu.Na ekranie pojawiÅ‚a siÄ™ prezenterka.- ByÅ‚a to rozmowa z behawiorystÄ… Aleksem Irvingiem, autorem best-selleru PÄ™kniÄ™te ego przeprowadzona wczoraj przez.WyÅ‚Ä…czyÅ‚em telewizor.- Jego ego jest zupeÅ‚nie w porzÄ…dku - mruknÄ…Å‚em, ciskajÄ…c pilotem.Wywiad nie miaÅ‚ \adnego uzasadnienia.Nie sÅ‚u\yÅ‚ niczemu, a jedynie pozwalaÅ‚Irvingowi puszyć siÄ™ w telewizji.Ciekawe, czy Gardner wiedziaÅ‚ o tej audycji.Raczej nie bÄ™dzie uszczęśliwiony, \e Irving wykorzystuje dochodzenie dopromowania swojej nowej ksiÄ…\ki.Jednak nawet samozadowolenie psychologa nie byÅ‚o w stanie popsuć nastrojuoczekiwania, w jakim jechaÅ‚em do prosektorium.Tym razem dotarÅ‚em przedTomem, ale chwilÄ™ przed.PrzyjechaÅ‚, zanim skoÅ„czyÅ‚em siÄ™ przebierać.Z ulgÄ… przekonaÅ‚em siÄ™, \e wyglÄ…da lepiej ni\ poprzedniego dnia.Jedzenie idobrze przespana noc mo\e nie leczyÅ‚y ze wszystkiego, ale rzad¬ko kiedyszkodziÅ‚y.- KtoÅ› tu a\ siÄ™ pali do pracy - powiedziaÅ‚ na mój widok.- Paul i ja trafiliÅ›my na coÅ› minionej nocy.PokazaÅ‚em mu znaleziska.- Robi siÄ™ coraz ciekawiej.- ObejrzaÅ‚ tajemniczego owada.- Chyba maszracjÄ™, \e zwÅ‚oki przed pogrzebem jakiÅ› czas rozkÅ‚adaÅ‚y siÄ™ na po¬wierzchni.Aw tej sprawie.- Delikatnie postukaÅ‚ w sÅ‚oiczek.- Nie mam pojÄ™cia, co totakiego.- Ooo - mruknÄ…Å‚em zaskoczony.WydawaÅ‚o mi siÄ™, \e Tom rozpoznaowada.- Przepraszam, \e ciÄ™ rozczarowaÅ‚em.Muchy plujki i \uki dobrze znam, ana coÅ› takiego nigdy dotÄ…d nie natrafiÅ‚em.Ale wiem, kto pomo\e.Chyba niepoznaÅ‚eÅ› jeszcze Josha Talbota?- Nie.- SpotkaÅ‚em ju\ wiÄ™kszość kolegów Toma, ale to nazwisko nic minie mówiÅ‚o.- Jest naszym etatowym entomologiem sÄ…dowym.ChodzÄ…ca encyklopediawiedzy o owadach.Je\eli ktoÅ› mo\e zidentyfikować ten okaz, to wÅ‚aÅ›nie Josh.W czasie kiedy dzwoniÅ‚ do Talbota, zajÄ…Å‚em siÄ™ opÅ‚ukiwaniem koÅ›ciekshumowanych zwÅ‚ok.UkÅ‚adaÅ‚em pierwsze w szafie wyciÄ…gowej, gdy wróciÅ‚Tom.- Mamy szczęście - oÅ›wiadczyÅ‚.- WÅ‚aÅ›nie szykowaÅ‚ siÄ™ do wyjazdu nakonferencjÄ™ w Atlancie, ale powiedziaÅ‚, \e najpierw wpadnie do nas.Wkrótcepowinien tu być.Ledwo skoÅ„czyÅ‚ mówić, kiedy rozlegÅ‚o siÄ™ delikatne stukanie do drzwi.- Przecie\ nie zdÄ…\yÅ‚by jeszcze dojechać.- Tom poszedÅ‚ otworzyć.RzeczywiÅ›cie.Za drzwiami staÅ‚ Kyle.Tom zdoÅ‚aÅ‚ ukryć zaskoczenie.OdsunÄ…Å‚ siÄ™, wpuszczajÄ…c pomocnika lo Å›rodka.- Nie spodziewaÅ‚em siÄ™ zobaczyć ciÄ™ tak szybko.Czemu nie wziÄ…Å‚eÅ› )bietrochÄ™ wolnego?ChÅ‚opak uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ z wysiÅ‚kiem.- Proponowano mi, ale nie chciaÅ‚em, \eby inni musieli mnie zastÄ™pować.Dobrze siÄ™ czujÄ™.I wolÄ™ pracować ni\ siedzieć w domu.- A jak rÄ™ka? -zapytaÅ‚em.PokazaÅ‚ mi dÅ‚oÅ„.O caÅ‚ym zajÅ›ciu przypominaÅ‚ jedynie maÅ‚y plaster
[ Pobierz całość w formacie PDF ]