[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po namySle j¹³ wyk³adaæ nastêpuj¹c¹ kaszubsk¹ historiê:115Jeden gbur mio³ dwóch senów.Ciej on z nimi roz jod wieczerz¹, tej uzdrzo³ przez okno, ¿esê na polu odziñ poli.Tej oni wszesce trzej zaru wiedzcie, ¿e sê tam piniêdze przesuszaj¹.Tak ojc rzek do starszego sena:- Jidz i obocz! A mo¿e dostaniesz od tych piniêdzy.Tak nen starszy sen szed.Jak on przeszedna ten mol, tej stojo³ tam z³y duch i mnieszo³ cijem w tym ogniu.Widz¹c to starszy sen rzek:- Dej mnie od tych piniêdzy! Ale z³y duch odrzek:- Jo ce dom wszetci Cieszynie pe³ny, ciej te mnie powiesz, co bec ni mo¿e!Tak ten starszy sen sê nameszlo³, ale jednak ni mog powiedzec, co bec ni mo¿e! Jak on tej¿odnej odpowiedze nie wiedzo³, tak z³y duch zacz¹n na niego wrzeszczeæ i slepie wewolac.- Pochadej precz st¹d! Bo ce sê zaru nieszczescy stanie.Starszy sen sê srodze werzas i ucekprecz.A jak on przeszed do ojca, to ten sê pyto³:- A có¿ te sprawie!?- Nick! - odrzek sen.- Tam mnieszo czort w ogniu i mowie³ do mnie: - Jo ce dom pe³ny Cie-szynie piniêdzy, ciej te mie powiesz, co bec ni mo¿e.A tego jo wej nie umnio³ powiedzec.Czuj¹c tê godkê, rzek m³odszy sen:- To jo pudê, tatku! A ojc mu mowie³:- Jidz!Jak nen m³odszy sen przeszed do tego ognia, tak on widzo³, jak z³y duch w ogniu cijem mie-szo³, i rzek do niego:- Ciej te przegorniosz w tyle piniêdzach, to dej i mnie od nich dzel.Ale z³y duch odpowiedzo³:- Jo ce dom pe³ny Cieszynie, ciej te mnie powiesz, co boæ ni mo¿e.- To jo ce zaru powim! - odrzek ten m³odszy sen.- Jo s³u¿e³ u jednego gbura, chteren poso-do³ dwanosce koszk pszczó³.A jo muszo³ ko¿d¹ pszczo³ê porachowaæ reno, ciej pszczo³êwelotywa³e, i we wieczór, ciej przelotywa³e.- To mo¿e bec! - rzek³ z³y duch.- To jo wierzê.- Po¿dejle! Moja godka jesz jidze dalij! Jak jo ró¿ we wieczór wszetci pszczo³e z nych dwa-nosce koszk rachowa³, tej jednyj nie be³o.Wtym jo uczu³, ¿e jê wilce w lese opad³e, a onarecza³a jak wó³.Tak jo zawo³o³ dwanosce gburów i ma szle na pomoc.Ale jak ma przesz³a,tej ju wilce pszczo³ê ze¿ar³y, le ¿¹d³o od nij osta³o.To ¿¹d³o be³o tak ciê¿ci, ¿e ma je udwi-gn¹c ni mogle.Tak jo je muszo³ ostawic.A na drudzi dzeñ jo so naj¹³ dwanosce gburówz dwanosce wozami i dwanosce porami koni i ma jachcie po no ¿¹d³o.Tam ma go por¹bile,a da³o z niego dwanosce for, tak ¿e sê pod nimi moste dziê³e.- To mo¿e bec! - rzek z³y duch, - To jo wierzê.Nie wiesz je czego jinszego? Ciej nie, to lejidz, poci jesz jes ca³y! Ale ch³opok rzek:- To jo ce jesz co lepszego powiem: jo be³ w niebie!- To mo¿e bec! - rzek czort.- Ale jak te sê z nieba na ziemniê dosto³?- Decht letko! Tam w niebie prawie amnio³owie draszowele jêczmiñ, a jo so z tych jêczmin-nych plew ukrêce³ powróz i sê po nim spusce³.A ciej sê ju powróz kuñcze³, tej jo z górê uc¹³,a na dole przewi¹zo³, jaz be³em na zemni.- To mo¿e bec! - ciwn¹³ czort.Ale ch³opok opowiodo³ dali j:_ Jak jo be³ w niebie, tej jo widzo³, ¿e mój ojc w twoigo ojca gnój woze³.A jak on nie chco³cygn¹c, tej on go rzemiannym batodziem podgonio³, a tak smarowo³, ¿e mie ja¿ ¿ol be³o.116_ To ni mo¿e bec! - krzykn¹³ z³y duch tak rozgorzony, ¿e ja¿ na chwilê oprzesto³ mnieszacw ogniu.- Mój ojc je Luceper i króluje w piekle.- Tero le mnie dej pe³ny Cieszynie piniêdzy! - rzekch³opok.Rod nierod, z³y duch mu muszo³ dac tero od tych piniêdzy pe³ny Cieszynie.Gdy t³umacz wy³o¿y³ z mozo³em ca³y tenor tej historii, król wielokrotnie za¿ywa³ tabakê,otrz¹sa³ z pasj¹ palce i cierpko siê uSmiecha³.Poleci³ t³umaczowi, ¿eby powiedzia³ Kaszubie, i¿ podoba siê panu jego opowieSæ.Dobrzejest, ¿e na Pomorzu zaczyna ju¿ cz³owiek choæ diab³em gnój na pole wywoziæ.Lepiej by by³o,¿eby go wywozi³ bardziej zwyczajnym bydlêciem, na przyk³ad koniem lub wo³em, a przy tejokazji i ziemiê lepiej uprawia³.Co do diab³a, to na Pomorzu i zgo³a wszêdzie w tym pañstwie trzeba jegomoSci opanowaæi zaprz¹c do wywo¿enia nawozu a batem, w istocie, rzn¹æ od ucha, ¿eby i z niego by³ jakiS-kolwiek po¿ytek.Pieniêdzy zaS dostan¹ za bajkê nie pe³ny Cieszynie , tylko obadwaj, Ka-szuba i t³umacz, jeden na obudwu talar pojedynczy.Wrêczy³ monetê swym goSciom i skin¹³na obudwu, ¿eby sobie ju¿ szli spaæ, ile zechc¹.Ju¿ ich nie potrzebowa³.Gdy sam znowuzosta³ wSród nocy i ciszy, wróci³ do swych papierów.Ale nie czyta³ ju¿ raportów, nie prze-gl¹da³ wykazów, nie pisa³ rozporz¹dzeñ.Opanowa³a go niepodzielnie poetycka wena.Nadesz³o to w³aSnie po rozmowie z Kaszuba.Wena by³a niestrzyman¹ pasj¹ na Polskê i Polaków, szyderstwem z nienawistnej liederlichepolnische Zeug.Odnalaz³ w tece dawniejszy swój poemat w piêciu pieSniach pod tytu³em: La guerre de Con-federes.By³ to jeden z szeSciu egzemplarzy, które pozosta³y z ogólnej liczby dwunastu, dru-kowanych u Schmidta w Berlinie, po rozes³aniu ich zaufañcom.¯aden temat nie dostarcza³znakomitemu autorowi równie obfitego materia³u do rozweselenia siê jak ta sprawa konfede-racji barskiej.Z luboSci¹ odczytywa³ sobie teraz w³asne szyderstwa rymowane z sejmu 1763roku.Na sejm ten przybywa G³upstwo , a znalaz³szy Polskê tak¹ jak po stworzeniu Swiata:ciemn¹ i nieokrzesan¹ - tych samych starostów, ¯ydów, niewolników i senatorów-pijaków,poznaje swój lud po jego w³adzach A przymiotach umys³u, tote¿ udziela mu b³ogos³awieñ-stwa.Odczytywa³ z uczuciem ¿ywej satysfakcji:Avec plaisir elle vit la PologneLa meme encore qu a la creation,Brute, stupide et sans instruction,Staroste, juif, serf, palatin ivrogne,Tous vegetaux qui vivaient sans vergogne.Je reconnais mon peuple a son esprit -S ecria-t-elle, et sitot les benit.Teraz po wszystkim, co w tej podró¿y zobaczy³, powzi¹³ w natchnieniu plan napisanianowego na Polskê paszkwilu, gdzie zamierzy³ wykazaæ niewolê ch³opów, sprzedajnoSæklas wy¿szych, rozpasanie namiêtnoSci, lenistwo oraz wszelkie inne wady, ca³y obrazzgnilizny, który pozna³ dok³adnie, przede wszystkim za poSrednictwem Brenokenhof-fa, od agentki pruskiej w Polsce, hrabiny Skórzewskiej.Pierwsz¹ rzecz¹ by³, oczywi-Scie, efektowny tytu³ poematu.Wykombinowa³ go w sposób nastêpuj¹cy i w³aSnie rzu-ci³ na papier:117L ORANG-OUTANG DE L EUROPEOU LE POLONAIS TEL QU IL ESTOuvrage methodique qui a remporte un prix d histoire naturelle en 1779.118JAN D¥BROWSKI POD GDAÑSKIEMGenera³ D¹browski, wzi¹wszy ze sob¹ batalion majora Sierawskiego i batalion pu³kownikaFiszera, ruszy³ chy³kiem wed³ug wskazówek ch³opca nazwiskiem Æwikliñski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]