[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym był na pani miejscu, robiłbym to samo.I ma panicałkowitą rację, zdarzenia, jakie może przynieść przyszłość tego chłopca,mogą sprawić nam przykrość.Może nas to zaboleć.Ale dla mnie to nienowina - popatrzył na Sketcha.- Takie cierpienie ma sens.dla niegowarto to zrobić - wciągnął powietrze przez zęby i włożył czapkę.- Poza tym.nie jestem w tym nowicjuszem.Róbmy to, co potrafimynajlepiej.- Dobrze, proszę pana.- Mandy uśmiechnęła się i skrzyżowała ręce.Nasze oczy się spotkały przez szczelinę w drzwiach.185Rozdział 186Ubrany w fartuch z napisem QUICHE AND FONDUE ME, wujek łuskałziarna z kolb kukurydzy, przez ciocię Lornę obrane z łusek.Wujek dostałten fartuch na ich dwudziestą rocznicę i zawsze, gdy go wkładał, niemogłem powstrzymać się od śmiechu.Tommye gryzła paznokieć, a jazmagałem się z chińskim jaśminem, który oplatał poręcz ganku.Uporałem się już z częścią oplatającą filar, w czasie gdy cała naszaczwórka czekała na telefon.To nie to, że byliśmy jakoś specjalnieprzygotowani, raczej motywowała nas myśl, że żebyśmy nie wiem jakbyli niedoskonali i bez względu na to, jak niewiele wiedzieliśmy o tymchłopcu, to u nas będzie mu i tak lepiej niż w jakimkolwiek innym domu,w jakim znajdował się do tej pory.Gdy wujek skończył ze stertą kukurydzy w swych stóp, wstał i oparłręce na biodrach.Rozejrzał się po polach, gdzie wznosił się kurzpokrywający zwierzęta.- Jest tak sucho, że wszystko wyschło na pieprz.Mandy zadzwoniła dopiero w porze obiadu.Jako przedstawicielprawa oświadczyła, że pojedzie z nami do domu dla chłopców i dokonaaktu przekazania.Większość popołudnia spędziliśmy na sprzątaniu domui upiększaniu mojego dawnego pokoju.Było już po trzeciej, gdyprzyjechała Mandy.Wsiedliśmy w piątkę do tahoe cioci Lorny iruszyliśmy w kierunku Brunswicku.Ponieważ nie bardzo wiedzieliśmy,czego się spodziewać, nikt nic nie mówił.186W czasie gdy Mandy i wujek Willee podpisywali w biurze jakieśpapiery, ja poszedłem do pokoju Sketcha.Drzwi były niedomknięte izobaczyłem go, jak siedzi na brzegu łóżka z podwiniętą jedną nogą,wpatrzony w okno.Przyglądałem mu się z tej odległości i dotarło do mniemgliste poczucie, że to się już zdarzyło.Przydarzyło się mnie.Tommye zauważyła, że wróciły moje wspomnienia z przeszłości,więc poklepała mnie po ramieniu i powiedziała:- Chodzmy.Dziesięć minut pózniej wyjeżdżaliśmy z parkingu.Chłopiec siedziałpomiędzy mną a Tommye.Zdawało mi się, że przekazanie dzieckazabiera więcej czasu, powinna być jakaś ogólna ceremonia z anielskimitrąbami, wielkości całych Włoch, pojawiającymi się z nieba, któregrałyby naprawdę głośno i poinformowałyby wszystkich, każdy naród ikażdą rasę ludzką, że dziecko przenosi się do domu.Chciejstwo.Dwiesekundy trwa podrzucenie dziecka pod obce drzwi, więc nasza procedurabyła proporcjonalnie dość długa.Jechaliśmy przez stary Brunswick w takiej ciszy, że słychać byłobyupadającą szpilkę.Nikt nie wiedział, jak zacząć.Jedyne dzwięki to było łup, łup" niewyważonej prawej przedniej opony i ting, ting, ting"czegoś, co brzmiało jak kawałek żwiru, który utkwił w bieżniku.Zostawmy to wujkowi.Przejechaliśmy obok Krispy Kreme39 i świecącego na czerwononeonu HOT NOW40.W filmie Disneya Księga dżungli jednym z bohaterów jest wąż oimieniu Kaa, obdarzony mocą hipnotyzowania.Gdy chce kogośzniewolić, zaczyna śpiewać głupią piosenkę, a w oczach ofiary zaczynająsię pojawiać wirujące kółka.Od39Krispy Kreme miejsce, gdzie sprzedają pączki i kawę.40HOT NOW - sieć amerykańskich restauracji fast food.187tej chwili ofiara jest całkowicie w jego mocy.Zwykle był nią sierotaMowgli.Gdy wujek zobaczy ten napis, jego oczy przypominają oczyMowgliego.Wujek przejechał linię środkową jezdni, zawracając w miejscu, gdziebyło to niedozwolone, tak gwałtownie, że ci, którzy siedzieli z tyłu,poobijali się o siebie, a ciocia, upominając go, krzyknęła:- Liam!Jedyną odpowiedzią było wskazanie nam neonu i wzruszenieramionami.- Hej, to ja jestem tutaj ofiarą.Tommye zaśmiała się, a ja pokiwałem tylko głową.Wjechaliśmy naparking i wujek odwrócił się do Sketcha, żeby zapytać.- Lubisz Krispy Kremes? Sketch wzruszył ramionami.- Chcesz przez to powiedzieć, że nie wiesz? - Oczy wujka się zwęziły.Sketch spojrzał przez szybę w kierunku sklepiku i jeszcze razwzruszył ramionami.Wujek pokręcił głową.- Musimy to naprawić.Chodz.Wyciągnął rękę, którą ujął chłopiec, i obaj weszli do środka.Zanimmy wszyscy wytaszczyliśmy się z samochodu, wujek, w czasie krótkiejwycieczki rozpoznawczej, pokazał Sketchowi, jak powstają pączki.Woczach chłopca widać było zachwyt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]