[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby udało się z mojej polisypokryć chociaż część kosztów leczenia Jasona, wówczas Garthnie miałby aż tylu długów! Oczywiście może to trochę potrwać,zanim załatwię wszystkie formalności, ale chyba powinnamodzyskać te pieniądze.Co o tym sądzisz? Co mi radzisz, Julie?- Co ci radzę? - Julie przez chwilę zastanawiała się, po czymzdecydowanym tonem powiedziała:- W takim razie najpierw załatw tę sprawę, zanim zdecydujeszsię rzucić pracę.Masz chyba jakieś oszczędności, prawda? Niechciałabym cię namawiać do rezygnacji z pracy, jeśli niemożesz sobie na to pozwolić.- Mogę, bo moje pobory leżą na koncie w banku.Chciałamsię dokładać do utrzymania domu, ale Garth się nie zgodził.Zpewnością pomyślał, że w razie rozwodu.na początku.zanimotrzymam od niego alimenty.Jason i ja będziemy musieli zczegoś żyć.- Ależ nie będzie żadnego rozwodu! - żachnęła się Julie.-Musisz to sobie ciągle powtarzać.Planuj życie tak, jakbyścienigdy czegoś takiego nie ustalili.Wróć dziś do domu i pokażfacetowi, co straci, gdy pozwoli ci odejść.- Naprawdę uważasz, że uda mi się tego dokonać, gdy rzucępracę?- Módl się o to, a teraz, na początek, porozmawiaj z kimtrzeba o tym twoim ubezpieczeniu.Pomyśl - wskazała na wonnyRS136bukiet - dał ci coś takiego z wdzięczności za kolację.A co zrobi,gdy uwolnisz od długów jego firmę i dom?Garth podniósł grubą szarą kopertę i popatrzył na nią zniechęcią.Miał sporo takich w szufladzie biurka.Adres zwrotnybrzmiał: Szpital Dziecięcy przy Uniwersytecie Pensylwanii.- Jeszcze jeden rachunek - westchnął ciężko.Nagle poczuł się szalenie zmęczony, choć przecież niedawnowstał z łóżka.Przemknęło mu przez myśl, że mógłby po prostupołożyć tę kopertę wśród pozostałych, bo w sumie po co miałsprawdzać, ile jest jeszcze winien? Coraz częściej zastanawiałsię, czy sprzedaż Liberty Express nie byłaby najlepszymrozwiązaniem.Na pewno miałby gdzie pracować, bo ostatniojuż trzy firmy lotnicze interesowały się nim, a w jednej z nichnawet latał, kiedy potrzebowali zastępstwa.Gdyby sprzedałswoją firmę, zdołałby uregulować wszystkie rachunki, jakienazbierały się w czasie choroby Jasona.Wszystkie, oprócz tegojednego, pomyślał, patrząc z niechęcią na leżącą przed nimkopertę.Sprzedaż Liberty Express wydawała się takim łatwymrozwiązaniem, problem w tym, że w głębi serca wcale nie chciałtego robić.Z jakichś powodów Amanda prosiła, aby wstrzymałsię jeszcze z decyzją, lecz teraz już nie powinien dłużej zwlekać.Miał potencjalnych kupców, którzy przecież mogli stracićcierpliwość.Jeszcze raz obrócił w dłoniach szarą kopertę, a wtedy jakiśwewnętrzny głos kazał mu ją otworzyć.Wyjął zawartość izdębiał.Nie był to rachunek, lecz wręcz przeciwnie - czek.Zwrot pomyłkowo wniesionych opłat.Czek na sto tysięcydolarów! Oznaczało to, że po spłaceniu wszystkich kredytówzostałoby jeszcze pięć tysięcy!Jak to możliwe, aby szpitalny dział finansowy popełnił aż takibłąd? Gdyby nie był uczciwym człowiekiem, popędziłby co siłw nogach do banku i natychmiast uwolnił się od tej górydługów, która ostatnio wręcz go przytłaczała.Ale że matkaRS137wychowała go na uczciwego człowieka, pokręcił tylko głową,mruknął coś niepochlebnego na temat tych przereklamowanychkomputerów i podniósłszy słuchawkę, wykręcił numer szpitala.Skończył rozmowę po pięciu minutach i siedział bez ruchuprzez następnych dziesięć, wpatrując się w czek.A więc to niepomyłka.Amanda postarała się, aby być jedyną osobąodpowiedzialną za wydatki związane z leczeniem Jasona.Czyoznaczało to, iż uważała go za niezdolnego do utrzymania jej iich syna? Czy w jakikolwiek sposób dał jej do zrozumienia, żepotrzebuje pieniędzy?Przypomniał sobie słowa ojca: ,,Chcesz być pilotem? A co tow ogóle za zawód? Nigdy nie zdołasz utrzymać rodziny zpieniędzy za latanie.Wróć do rzeczywistości, chłopcze!".Niebył jednak w stanie porzucić swoich marzeń, choć próbował i tonieraz, chcąc zadowolić ojca.Potem przestało mu zależeć najego opinii, więc z pomocą lokalnego kongres-mena zrealizowałswe plany i zanim się obejrzał, był już oficerem SiłPowietrznych w Armii Stanów Zjednoczonych.Okazało się też,że można z takiej pracy bez problemu utrzymać rodzinę.Był tak wściekły, że nawet nie zastanawiał się nad motywami,jakimi mogła kierować się Amanda, chciał po prostu jaknajszybciej powiedzieć jej, co sądzi na temat takiego przejawubraku zaufania do niego.Niewiele myśląc, podniósł słuchawkę iwykręcił numer.- Dział archiwów - poinformował kobiecy głos.- Poproszę z Amandą Jorgensen - warknął, dopiero po chwiliprzyszło mu do głowy, że nie powinien wyładowywać swegogniewu na Bogu ducha winnej sekretarce.- Cześć - powiedziała Amanda radosnym głosem, co gojeszcze bardziej zirytowało.- Tu Garth.Chciałbym z tobą porozmawiać, jeśli masz wolnąchwilę.- Co cię stało? - zaniepokoiła się.- Jesteś chybazdenerwowany.RS138- Czy zmieniłaś nazwisko dłużnika na rachunkach za leczenieJasona? - przeszedł od razu do rzeczy.- Cóż, patrząc od strony czysto formalnej.- zaczęła.- Tak czy nie?- Tak - odparła, wyraznie zaskoczona jego natarczywością.- To był jedyny sposób, aby wygrać z biurokracją.- Nie o to chodzi - przerwał ostro.- Czy dałem ci jakikolwiekpowód, żebyś uważała, że nie chcę czy nie potrafię utrzymaćciebie i dziecka?- Ależ, zrozum, Jason jest moim synem, więc.- Moim też! Tyle razy to powtarzałaś.Zachorował, kiedy jasię nim opiekowałem, a poza tym naprawdę jestem w staniepokryć wszystkie koszty jego leczenia.- Przecież nie twierdzę, że nie - tłumaczyła.- Ale.- Nie ma żadnego ale - wszedł jej w słowo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]