[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczyna i chłopak nie uśmiechali się, choć nie były to zdjęcia paszportowe,lecz dwa wycinki rodzinnej fotografii znad morza, w tle widać było fale.Fotografiabyła przecięta na pół, a przez część przedstawiającą Kasię przebiegała czarnaaksamitna wstążka.Szacki zastanawiał się, dlaczego Telak przeciął fotografię.Pewnie bał się, żeby żałoba nie oznaczała, że dwójka jego dzieci nie żyje.Poza tym w portfelu był dowód osobisty i prawo jazdy, z których wynikało, żeHenryk Telak urodził się w maju 1959 roku w Ciechanowie oraz że umiał jezdzićmotocyklem.Kilka kart kredytowych, dwie z nadrukiem business , zapewne dokont firmowych.Recepta na duo-mox, antybiotyk na anginę, o ile Szacki dobrzekojarzył.Mandat za przekroczenie prędkości dwieście złotych.Znaczek pocztowyprzedstawiający Adama Małysza. Szacki był zaskoczony, że w ogóle taki wydano.Karta do wypożyczalniBeverly Hills Video na Powiślu.Karta do zbierania punktów na BR Karta z siecikawiarni Coffee Heaven, prawie w całości zapełniona.Jeszcze jedna wizytai następną kawę Telak dostałby za darmo.Kilka wyblakłych i nieczytelnychparagonów.Szacki robił tak samo.Kupował coś, brał paragon, żeby miećgwarancję, ekspedientka radziła życzliwie, żeby go skserował, bo inaczejwyblaknie, on przytakiwał, wsadzał paragon do portfela i zapominał.Dwakupony lotto dowody zawarcia zakładów i dwa wypełnione własnoręcznieblankiety.Widocznie Telak wierzył w magię cyfr bardziej niż w chybił trafił.Miałteż swoje szczęśliwe numery.Na każdym kuponie i blankiecie jeden zestaw byłidentyczny: 7, 8, 9, 17, 19, 22.Szacki zapisał te cyfry, a po chwili zastanowieniazanotował wszystkie zakłady wytypowane do sobotniego losowania.Nikt przecieżtego nie sprawdził w poniedziałkowej gazecie, a kto wie może Telak trafiłszóstkę.Szacki zawstydził się na myśl, że mógłby zatrzymać kupony dla siebiezamiast oddać je wdowie.Naprawdę mógłby? Oczywiście, że nie.A może jednak?Okrągły milion, może więcej, przez resztę życia nie musiałby pracować.Częstozastanawiał się, czy to prawda, że każdy ma swoją cenę.Za ile na przykład onbyłby w stanie umorzyć śledztwo? Sto tysięcy, dwieście tysięcy? Ciekawe, przyjakiej kwocie zacząłby się zastanawiać, zamiast po prostu powiedzieć nie.4Henryk Telak nie trafił nawet trójki.Szacki wygrzebał w sekretariacieprokuratury wczorajszą gazetę i sprawdził numery.Trzy dwójki, a ze szczęśliwychliczb trafione było tylko 22.Wziął też Rzeczpospolitą i przeczytał tekst Grzelkio zabójstwie, utwierdzając się w przekonaniu, że ta gazeta z każdej sprawy jestw stanie zrobić sensację na miarę pojawienia się w sklepach nowego rodzajumargaryny.Nudy, nudy, nudy.Mimo to ciągle było mu przykro na myśl o tym,jak wczoraj potraktował dziennikarkę.Ciągle też pamiętał jej uśmiech, kiedypowiedziała: jest pan bardzo niegrzecznym prokuratorem.Może i nie byław jego typie, ale ten uśmiech.Zadzwonić? W sumie, czemu nie, raz się żyje, zadwadzieścia lat młode dziennikarki nie będą już chciały chodzić z nim na kawę.Oddziesięciu lat jest wierny jak pies i jakoś nie czuje się szczególnie dumny z tegopowodu.Wręcz przeciwnie, cały czas ma wrażenie, że życie płynie, a on rezygnujez jego najlepszej strony.Wyciągnął z szuflady wizytówkę Grzelki, chwilę obracał ją w palcach, podjąłdecyzję, położył rękę na słuchawce telefonu i wtedy telefon zadzwonił. Dzień dobry, Ireneusz Nawrocki z tej strony. Dzień dobry, panie komisarzu odpowiedział Szacki, nie bez ulgi odkładającna bok wizytówkę.Nawrocki był policjantem z KSP być może największym oryginałem wśródstołecznych glin.Szacki go cenił, ale nie lubił.Dwa razy pracowali razem i zakażdym razem próba wyciągnięcia z Nawrockiego informacji o tym, co robi, cozrobił i co zamierza zrobić, sama w sobie przypominała śledztwo.Nawrockichadzał własnymi ścieżkami, a żadna z nich nie przebiegała obok prokuraturyi mało, komu przeszkadzało to tak jak Szackiemu, który chciał dokładniekontrolować wszystkie etapy postępowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]