[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Był wściekłyi mruczał pod nosem niezbyt po-chlebne epitety podadresem Lotu.Powoli uspokajał się.Przypomniał sobie ostrzeżenieLeśniewskiego i zrobiło mu się wesoło.Mimo woli zacząłrozglądać się, czy wśród pasażerów nie do-strzeże jakiegoś porywacza.Twarze podróżnych były jednak pogodne, niezdradzające zbrodniczych zamiarów.Jedynie siedząca wpobliżu, bardzo elegancka pani pożółkła nieco i kurczowościskała w dłoni impregnowaną torebkę.Nagle Downar drgnął.Przed ową zbolałą damą wsiadałamłoda dziewczyna z rozpuszczonymi blond włosami.W tejchwili właśnie się odwróciła, jakby zaniepokojonadolegliwościami towarzyszki podróży.Czyżby to autorkadedykacji Ukochanemu Romciowi w dowód dozgonnejprzyjazni Mariola ? Z zachowaniem jak najdalej idącejostrożności wyjął z portfela zdjęcia.Tak, nie ulegałonajmniejszej wątpliwości to była Mariola z kolekcjiGodlewskiego.Aatwiej porwać cały samolot aniżeli w powietrzu poderwaćdziewczynę.Downar zmusił swe szare komórki dointensywnej pracy.Nic jednak dowcipnego nie zdołałwykombinować.Koło Marioli siedział niemłody jużmężczyzna, który najwidoczniej obdarzony był znakomitymapetytem.Było rzeczą zadziwiającą jak taka góra mięsazdołała się wcisnąć w samolotowy fotel.O tym, żeby osobnikten podniósł się w poszukiwaniu innego miejsca nie możnabyło marzyć.Dziewczyna siedziała przy oknie, odgrodzonagrubasem od reszty samolotu.Nie było mowy o nawiązaniujakiegokolwiek, choćby zupełnie przelotnego kontaktu.Należało więc zrezygnować z flirtu w chmurach i cierpliwiedoczekać końca lotu.Samolot szczęśliwie wylądował w Gdańsku.Downarpoczątkowo miał zamiar pojechać do KomendyWojewódzkiej, postanowił jednak nie tracić z oczu Marioli.Ruszył za nią szybkim, zdecydowanym krokiem.Każdy pretekst do zaczepienia nieznajomej dziewczyny jestdobry, a czym głupszy, tym lepszy.Downar wyjął z kieszenipłaszcza Perspektywy i śmiało podszedł do swej ofiary. Bardzo przepraszam, czy pani nie zostawiła w samolocie Perspektyw ?Spojrzała na niego tak, jak się spogląda na stary, dziurawykapeć.Potrząsnęła głową. Nie, proszę pana, ja bardzo dbam o to, żeby mojeperspektywy nie znalazły się w obcych rękach.To nie są moje Perspektywy.Właściwie nie pozostawało nic innego do zrobienia, jakukłonić się grzecznie i odejść.Downar jednak nie miałzamiaru tak łatwo rezygnować. Proszę się na mnie nie gniewać, ale to był tylko niezbytmądry pretekst do nawiązania rozmowy.Lecieliśmy tymsamym samolotem.Przez cały czas obserwowałem panią.Jest pani tak fascynującą kobietą, że.%7ładna chyba na świecie przedstawicielka płci pięknej niepozostanie obojętna, jeśli ktoś ją nazwie kobietąfascynującą".Chwyt, chociaż nie należący do wyjątkowooryginalnych, i tym razem podziałał.Uśmiechnęła się.Przytej okazji Downar spostrzegł, że miała zęby tak równe i takolśniewająco białe, że mogłaby z powodzeniem występowaćw charakterze reklamy Kalodontu". Widzę, że ma pan zamiar mnie poderwać powiedziałaz wystudiowaną nonszalancją. Ostrzegam pana jednak, żeto nie takie proste. Jestem już w tym wieku, że rzeczy proste mnie nieekscytują odparował Downar.Odgarnęła włosy, które jej przesłaniały otaczający ją świat. Co pan sobie właściwie wyobraża? Nic odparł spokojnie Downar. Prawdę mówiąc,mam stosunkowo słabo rozwiniętą wyobraznię. Po prostupodoba mi się pani, a poza tym. Co poza tym? Poza tym wyczuwam w pani pokrewną duszę. Co pan chce przez to powiedzieć?Downar z trudem powstrzymywał się od śmiechu i niebardzo wiedział, co chce przez to powiedzieć.Postanowiłjednak prowadzić dialog w tym samym tonie. Widzi pani.czasami tak się zdarza, że dwoje ludzispotyka się zupełnie przypadkowo i od razu powstaje międzynimi jakiś fluid, coś trudnego do sprecyzowania, dookreślenia.Dawniej nazywano to miłością od pierwszegowejrzenia, dzisiaj.Dzisiaj ludzie są bardziej prozaiczni.Przystanęła i spojrzała mu prosto w oczy. Jakie pan ma właściwie zamiary, proszę pana? Poważne.Pragnę panią zaprosić na kawę.Roześmiała się. To nie są zbyt wygórowane wymagania.Zaczyna mi się pan podobać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]