[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZapragnÄ…Å‚ objąć ChiarÄ™, tulić, pocieszać, powiedzieć, że jÄ… kocha.OgraniczyÅ‚ siÄ™ do wziÄ™cia jej za rÄ™kÄ™.Kelnerka przyniosÅ‚a owoce i Chiara cofnęła dÅ‚oÅ„.Vianello spojrzaÅ‚ na zegarek: - Wypijam kawÄ™ i pÄ™dzÄ™do biura.Co zamierza pan teraz robić? - zapytaÅ‚, zwracajÄ…c siÄ™ do Marca.- Zostawić was.ObiecaÅ‚em żonie, że pójdziemy wybrać meble.- JeÅ›li masz coÅ› do roboty - wtrÄ…ciÅ‚a Chiara - pójdÄ™ sama.Możemy to zaÅ‚atwić jutro albo jakiegoÅ› innegodnia.- Nie, postaraÅ‚em siÄ™ o wolne popoÅ‚udnie.Nie ma sprawy.Idziemy.Margherita wstaÅ‚a ostatnia.- Gdyby pani zechciaÅ‚a -zaproponowaÅ‚a, zwracajÄ…c siÄ™ do Chiary - mogÄ™ zaprowadzić paniÄ… jutro do mojego przyjaciela, który mamaÅ‚y sklep z antykami i bardzo interesujÄ…ce meble.JeÅ›li oczywiÅ›cie szef pozwoli mi wyjść na kilkagodzin.- DziÄ™kujÄ™, chÄ™tnie.OczywiÅ›cie pod warunkiem, że Marco siÄ™ zgodzi.Na corso Garibaldi znalezli dziewiÄ™tnastowiecznÄ… skrzyniÄ™, na via Torino starÄ…, dużą szafÄ™, której prostotai harmonia zachwyciÅ‚y ChiarÄ™.- Wystarczy już tych starych mebli - oÅ›wiadczyÅ‚a, kiedy wracali do domu.- Jeżeli nie masz nic przeciwkotemu, chciaÅ‚abym urzÄ…dzić sypialniÄ™ nowoczeÅ›nie i kupić wygodny tapczan.Jutro pochodzÄ™ po sklepach,a po poÅ‚udniu możesz zadzwonić do swojej koleżanki.Kto wie, może ten jej przyjaciel od antykówrzeczywiÅ›cie ma coÅ› ciekawego.XIChiara wyjechaÅ‚a swojÄ… pandÄ… z Mediolanu w czwartek rano o ósmej i przez całą drogÄ™ staraÅ‚a siÄ™ skupićna prowadzeniu samochodu, próbujÄ…c odpÄ™dzić natrÄ™tnÄ… myÅ›l.Dopiero kiedy dotarÅ‚a na miejsce,otworzyÅ‚a niebieskie okiennice i Å›wiatÅ‚o zalaÅ‚o biaÅ‚e wnÄ™trze, poczuÅ‚a siÄ™ pewnie i mogÅ‚a dopuÅ›cić doÅ›wiadomoÅ›ci ten niewiarygodny i wstrzÄ…sajÄ…cy fakt: Marco ma kochankÄ™.Gdy tylko przedstawiÅ‚ jej MargheritÄ™ Ollian, od razu wyczuÅ‚a coÅ› nienaturalnego w jej sztucznieswobodnym tonie.Absurdalne podejrzenie wkrótce siÄ™ potwierdziÅ‚o: aluzje i uprzejmość dziewczynybyÅ‚y zbyt ostentacyjne, a niechÄ™tne reakcje Marca dowodziÅ‚y wyrzutów sumienia i zwykÅ‚ego strachu.Oczy jÄ… piekÅ‚y, zamknęła z powrotem okiennice.ZnalazÅ‚a siÄ™ w mroku, który izolowaÅ‚ jÄ… od sÅ‚oÅ„ca,wzgórz, niebezpieczeÅ„stw Å›wiata zewnÄ™trznego.UsiadÅ‚a na pÅ‚ycie kominka, oparÅ‚a Å‚okcie o kolana iusiÅ‚owaÅ‚a zapanować nad emocjami.Marco postÄ…piÅ‚ jak wszyscy mężowie pozostawieni na dÅ‚ugo bez opieki.Najprawdopodobniej przyczynÄ…zainteresowania siÄ™ tÄ… dziewczynÄ… byÅ‚a wÅ‚aÅ›nie samotność.Nie podoba mi siÄ™, pomyÅ›laÅ‚a Chiara, starajÄ…csiÄ™ być obiektywna.Jest agresywna i bezczelna, a w dodatku ma w oczach jakiÅ› niepokojÄ…cy bÅ‚ysk.Alena pewno jest dobra w łóżku.MyÅ›l o mężu dyszÄ…cym z rozkoszy nad ciaÅ‚em innej kobiety przyprawiÅ‚a jÄ… niemal o fizyczny ból.Uspokój siÄ™, nakazaÅ‚a sobie.Odetchnęła głęboko, powstrzymujÄ…c wybuch pÅ‚aczu, który już Å›ciskaÅ‚ jejkrtaÅ„.Uspokój siÄ™, powtórzyÅ‚a, nie niszczy siÄ™ dziesiÄ™ciu lat małżeÅ„stwa z powodu maÅ‚o znaczÄ…cejmiÅ‚osnej przygody męża, bo przecież nic innego siÄ™ nie wydarzyÅ‚o: Marco pozwoliÅ‚ sobie na skok w bok,a ty nie jesteÅ› pierwszÄ… żonÄ…, która kierowana instynktem samozachowawczym, przymyka na to oczy.Och, tak, przymykaÅ‚a oczy wielokrotnie! Wspomnienie pierwszego wieczoru jeszcze jÄ… paliÅ‚o.Kiedywrócili z zakupów, poszÅ‚a do kuchni, żeby przygotować coÅ› do jedzenia, zawiedziona w głębi duszy, żeMarco nie zaproponowaÅ‚, aby odwiedzili jakÄ…Å› restauracjÄ™.Gdy zajrzaÅ‚a do pokoju, żeby powiedzieć, żekolacja gotowa, zastaÅ‚a go Å›piÄ…cego głębokim snem na kanapie.Odpoczynek wojownika,pomyÅ›laÅ‚a ze zÅ‚oÅ›ciÄ….PotrzÄ…snęła nim delikatnie.- Która godzina? - spytaÅ‚ Marco.- Ósma, kolacja na stole.ObudziÅ‚ siÄ™ od razu i zerwaÅ‚ na równe nogi z dziwnie smutnym wyrazem twarzy, zapamiÄ™taÅ‚a Chiara.- Kochanie - powiedziaÅ‚ - teraz dopiero sobie przypomniaÅ‚em, że za pół godziny mam spotkanie.To niepotrwa dÅ‚ugo, nie martw siÄ™ - dodaÅ‚ pospiesznie.WróciÅ‚ o pierwszej w nocy, jeszcze bardziej zmÄ™czony.UdaÅ‚a, że Å›pi, a on nie próbowaÅ‚ jej obudzić.PopoÅ‚udniu nastÄ™pnego dnia zaproponowaÅ‚ wielkodusznie, że gotów jest znów pochodzić z niÄ… po sklepach;byÅ‚o jasne, że nie chce dopuÅ›cić, by spotkaÅ‚a siÄ™ z MargheritÄ… Ollian.Poszli na kolacjÄ™ do Toula i MarcozachowywaÅ‚ siÄ™ tak sympatycznie, że zapomniaÅ‚a o lÄ™ku, zÅ‚oÅ›ci i ponurych myÅ›lach.A kiedy poÅ‚ożyli siÄ™do łóżka, wziÄ…Å‚ jÄ… w ramiona i kochali siÄ™ z takÄ… samÄ… żarliwoÅ›ciÄ… jak w dawnych, szczęśliwych czasach.To byÅ‚o dopiero wczoraj, wczoraj wieczór, pomyÅ›laÅ‚a Chiara.Dopiero wczoraj, przytulajÄ…c mnie, mówiÅ‚: Kocham ciÄ™, kocham.Wspomnienie jego przepeÅ‚nionego czuÅ‚oÅ›ciÄ… gÅ‚osu wzruszyÅ‚o jÄ….MuszÄ™ szybkowrócić do Mediolanu i zapomnieć o tym, co siÄ™ staÅ‚o; Marco kocha mnie, a nie MargheritÄ™ Ollian.WmałżeÅ„stwach dziejÄ… siÄ™ gorsze rzeczy niż przelotna zdrada.WstaÅ‚a, by otworzyć okna:zaczęła siÄ™ wiosna i byÅ‚ piÄ™kny dzieÅ„.PoÅ‚udnie.Chiara z pewnoÅ›ciÄ… dojechaÅ‚a już na miejsce, pomyÅ›laÅ‚ Marco.Chociaż wiedziaÅ‚, że prowadzidobrze i ostrożnie, niepokoiÅ‚ siÄ™ przez caÅ‚y ranek. To wyrzuty sumienia, a nie miÅ‚ość, sÄ… zródÅ‚emprzesadnej troski i obaw , tÅ‚umaczyÅ‚a mu żona wiele lat temu.Psychologia też może siÄ™ mylić, pocieszaÅ‚ siÄ™ Marco.Kocham ChiarÄ™ i drżę na myÅ›l, że mógÅ‚bym jÄ…stracić.To strach kazaÅ‚ mu popÄ™dzić do Margherity owego wieczoru, kiedy kupili z ChiarÄ… szafÄ™ iskrzyniÄ™.BudzÄ…c siÄ™ z głębokiego snu, przypomniaÅ‚ sobie nagle o grożącym mu niebezpieczeÅ„stwie.NastÄ™pnego dnia Margherita wybieraÅ‚a siÄ™ przecież z ChiarÄ… na miasto i mogÅ‚o stać siÄ™ coÅ› strasznego.WymyÅ›liÅ‚ wiÄ™c jakiÅ› niezrÄ™czny pretekst, żeby wyjść z domu, i pognaÅ‚ na via Solferino.- CzekaÅ‚am na ciebie -powiedziaÅ‚a Margherita, stajÄ…c w drzwiach.Tym razem nie rzucili siÄ™ na siebie jak zwykle.Marco odsunÄ…Å‚ jÄ… szorstko i zatrzasnÄ…Å‚ drzwi.- ZachowaÅ‚aÅ› siÄ™ podle igÅ‚upio - warknÄ…Å‚.- PoznaÅ‚eÅ› mnie z najlepszej strony.- Nie mam ochoty na żarty, Margherito.PrzyszedÅ‚em tylko po to, by ci powiedzieć, że odchodzÄ™.- Marco, kocham ciÄ™.- A ja ciebie nie.ZachowaÅ‚aÅ› siÄ™ obrzydliwie.PatrzyÅ‚a na niego bezradnie, do jej oczu napÅ‚ynęły Å‚zy.- DziÅ› po raz pierwszypoczuÅ‚am przerażenie - wyszeptaÅ‚a.- A także piekÄ…cÄ… zazdrość.Masz bardzo piÄ™knÄ… żonÄ™ - dodaÅ‚adziecinnym gÅ‚osikiem.- Jest przede wszystkim dobra i mÄ…dra.Nie zasÅ‚uguje na takie traktowanie.- A o mnie nie pomyÅ›laÅ‚eÅ›? - uchwyciÅ‚a siÄ™ z pÅ‚aczem jego rÄ™kawa.- ProszÄ™, zastanów siÄ™, przysiÄ™gam, żebÄ™dÄ™ ostrożniejsza.Nie zachowam siÄ™ już.niegodziwie.Musisz mi uwierzyć.PotrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- To koniec, Margherito.Przykro mi.WróciÅ‚ do domu Å›miertelnie zmÄ™czony.Chiara na szczęście spaÅ‚a, on też zasnÄ…Å‚ od razu.Rano obudziÅ‚siÄ™ pózno i zwlekaÅ‚ z pójÅ›ciem do biura.Chociaż Margherita obiecaÅ‚a mu, że bÄ™dzie bardziej uważać,obawiaÅ‚ siÄ™ jakiejÅ› gafy z jej strony albo zÅ‚oÅ›liwych uwag pod swoim adresem w obecnoÅ›ci kolegów.Raz jeszcze musiaÅ‚ jednakpodziwiać jej opanowanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]