[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzałana nich podejrzliwie. A ty, co tu robisz? Chciałem zaoferować pomocną dłoń odrzekł lord Stillwell z irytującą uprzejmościąw głosie. Dlaczego? warknęła.Stillwell zawahał się przez chwilę. Powiedzmy, że to spłata dawno zaciągniętego długu. Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Rzeczywiście, jeśli nawet zdarzyło im się spo-tkać w ciągu tych ostatnich jedenastu lat, okazywali sobie pogardę. I nie musisz go mieć Stillwell rzucił dobrze jej znany uroczy uśmiech.Dotarłodo niej, że waśń pomiędzy nią a Graysonem odbiła się także na jej stosunkach z Winem.Wielkaszkoda, bo był zabawny i zawsze go lubiła. Co było, minęło, a ja gotów jestem ci pomóc.W duchu przyjazni i, oczywiście, świąt.Patrzyła na niego podejrzliwie. Nie ufam panu, milordzie.Grayson zachichotał.Stillwell spojrzał na nią z udawaną urazą. To skrajnie niesprawiedliwe, lady Lydingham. Uśmiechnął się. Może roztropne,ale niesprawiedliwe. Zapewniam cię, że Winowi leży na sercu tylko twoje dobro powiedział Grayson. Czyżby? prychnęła. A jeśli chodzi o ciebie& Obiecałeś, że nikomu o tym niepowiesz. Niezupełnie.Powiedziałem, że zastanowię się nad wiarygodnym wytłumaczeniem.Alecóż& Nic nie przyszło mi do głowy. Grayson wzruszył ramionami. Chyba długo nie łamałeś sobie nad tym głowy. Wręcz przeciwnie powiedział Stillwell. Nie pisnął ani słówka przez& rzuciłGraysonowi pytające spojrzenie & dobre dziesięć minut?Grayson przytaknął. Nawet piętnaście. Widzisz, Camillo, trzymał język za zębami przez całe piętnaście minut.A możei więcej. Myślę, że więcej mruknął Grayson. Naprawdę, wziąwszy pod uwagę rozmach tego przedsięwzięcia, nie możesz wymagaćzbyt wiele. Stillwell ponownie posłał jej olśniewający uśmiech.Na szczęście już od dawna nierobił na niej wrażenia. Przeciwnie, wymagam odpowiedziała cierpko. I nazywam się lady Lydingham. Ależ Camillo zaprotestował gładko Stillwell. Znamy się od dziecka.Zawszemówiliśmy sobie po imieniu.Nie możesz oczekiwać, że teraz będzie inaczej. Spojrzałna Graysona. Prawda?Grayson potwierdził uroczystym skinieniem głowy. Tak sądzę.Stillwell spojrzał na Fortesque a. Prawda?Aktor patrzył zaskoczony.Wielkie nieba, jeszcze tego brakuje, żeby się uśmiechnął i muprzytaknął. Nie ja powinienem o tym wyrokować, milordzie, ale zapewne ma pan rację.Aż się skulił pod wściekłym spojrzeniem Camilli. Spór rozstrzygnięty powiedział z uśmiechem Stillwell. Camilllo.Fortesque nachylił się lekko do Camilli. W kwestii pokoju& zaczął ściszonym głosem. A tak, Fortesque wtrącił się Grayson. Obawiam się, że zachodnie skrzydłozupełnie nie wchodzi w rachubę.Nie znoszę przeciągów.Camilla rzuciła mu wściekłe spojrzenie. A jeden z twoich& Grayson odchrząknął & lokajczyków powiedział mi,że pokój naprzeciwko sypialni lady Lydingham jest wolny.Poleciłem mu więctam wstawić mojebagaże.Camilla się zakrztusiła. Nie sądzę& Ależ co pomyślałby książę, jeśli twój drogi kuzyn zamarzłby na śmierć w tak odległejizdebce? Grayson potrząsnął żałośnie głową. Poza tym, zbyt niskie temperatury skuteczniepozbawiają mnie snu, a niewyspany mogę nieopatrznie powiedzieć coś w obecności& Dobrze! Zpij już, gdzie chcesz!Stillwell zdziwiony uniósł brew.Nie zwróciła na niego uwagi. Mam nadzieję, że zdążyliśmy na herbatę. Grayson spojrzał na kuzyna. Czywłaśnie nie mówiłeś, że umierasz z pragnienia? Racja przyznał Stillwell z błyskiem rozbawienia w oku. Głód też daje o sobieznać.Po chwili wahania Camilla spojrzała na Graya. Nie da się temu zapobiec?Potrząsnął głową. W żaden sposób. Doskonale. Wzięła głęboki oddech i skinęła naFortesque a, aby otworzył drzwido salonu. Ale błagam was, jeśli naprawdę chcecie pomóc, zachowujcie się przyzwoicie. Ja zawsze zachowuję się przyzwoicie. Stillwell podał jej ramię, żeby wprowadzić jądo salonu. Właśnie dlatego jestem taki wspaniały. Nie określiłabym tego w ten sposób powiedziała pod nosem i cała trójka wkroczyłado salonu. Och, kuzyn Gray wrócił powiedziała Beryl z przesadnym entuzjazmem w głosie,a następnie wstała, co zaraz po niej uczynił także Mikołaj. A do tego nie sam zaświergotała Camilla. Tylko patrzcie, kogo spotkał po dro-dze. Lordzie Stillwell Beryl podeszła bliżej, podając dłoń kuzynowi Graya. Zdecydo-wanie zbyt długo sięnie widzieliśmy. Rzeczywiście. Stillwell ucałował jej dłoń. Czego niewypowiedziane żałuję. Nie od razu po raz drugi wyszłam za mąż. Beryl spojrzała na niego zalotnie, a Ca-milla zacisnęła usta.Nie ufała Stillwellowi w równym stopniu co Graysonowi.Przesadna ser-deczność siostry była tu całkowicie zbędna. Bezpowrotnie utracona szansa. Westchnął z boleścią. Niestety, ja byłem zaręczo-ny.Beryl uśmiechnęła się rozbawiona. Jak zawsze.Stillwell się zaśmiał. Tak to może wyglądać. Z zaciekawieniem jej się przyglądał. Zmieniłaś się, Be-ryl.Emanuje z ciebie pogoda ducha.Roześmiała się. Naprawdę? Może zanim po raz trzeci wyjdziesz za mąż& Zamierzam wtedy być starszą panią przerwałamu zdecydowanie. Poza tym, nig-dy do siebie nie pasowaliśmy, Winfieldzie.Jestem dla ciebie zbyt mądra. Czyżby? Zdziwiony uniósł brew. A ja myślałem, że jest odwrotnie. I po raz kolejny się mylisz. Posłała mu rozbawione spojrzenie. Skoro już skończyliście te dywagacje wtrąciła się Camilla pozwolę sobie przed-stawić naszego gościa, hrabiego Pruzinskiego.Mikołaju, to nasz najbliższy sąsiad, wicehrabiaStillwell. Witamy w Anglii, hrabio przywitał się Stillwell. Dziękuję, lordzie Stillwell. Mikołaj zaszczyciłgo uprzejmym, lecz powściągliwymuśmiechem.Dokładnie takim, jakiego można oczekiwać od księcia.Camilla skonstatowała z za-dowoleniem, że jest idealny. Bawię tu już od kilku dobrych miesięcy, podczas których pozna-wałem uroki prowincji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]