[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Plan Jadzi, by przy pomocy teściowej rozerwaćgrzeszny związek Dominiki, spalił na panewce.Halina odwiedzała kościół tylko z okazji chrzcin, ślubów i pogrzebów, mając nadzieję, żeuda jej się własną śmierć wyczuć na tyle wcześnie, by zdążyć jeszcze przed nią pochodzić izarobić na życie wieczne.Odkładała ten moment, bo wolała siedzieć w domu, palić papierosy iukładać zdjęcia w albumie starych z pociągu albo pisać długie listy do Grażynki, a nic na razie jejnie dolegało prócz uporczywego drapania w krtani.Poszła jednak specjalnie na mszęwielkanocną, by zobaczyć młodego wikarego, i gdy tak obracał się przed ołtarzem, przebierał się,machał rękoma, Wowka, dawno zapomniany akrobata, wyłonił się z zadymionej pamięci Haliny.Wowka jak żywy, jaki urodny przez lata zdążył w ukryciu wypięknieć, urosnąć i nabraćogłady, a oczy rzeczywiście mieli z Adasiem podobne.Zamiast więc spróbować ramię w ramię zJadzią oderwać Dominikę, wyciągnąć ją z tej historii jak rzepę z ziemi, Halina skupiła się narozerwaniu związku Adasia z Kościołem i gdy wnuczka dostała się na studia, plan był gotowy.Ona i Adaś uciekną do Warszawy, marek spod worka z cukrem na początek wystarczy.Na ławeczce przy oczku wodnym w palmiarni, którego dno połyskiwało fenigami poostatniej grupie niemieckich emerytów, Dominika Adasiowi mówiła o Warszawie.Mieszkaniejest małe, pokój i kuchnia ślepa na Chomiczówce, ale przecież, że razem, najważniejsze.A poddomem sklepy, zieleni trochę.Będzie jezdzić na zajęcia autobusem 116, on znajdzie sobie jakieśzajęcie z łatwością.W Warszawie tylko czekają na śpiewającego pięknie Adasia, już on imzaśpiewa tak, że oniemieją z podziwu.Może zespół jakiś założy? Może coś w szkole? A wwolnych chwilach teatry, parki, wspólne pieczenie ciasta.W niedzielę Aazienki koniecznie,kawka, kaczki.Warszawa to przepiękne miasto.Tylko czy ty się nie rozmyślisz, Adasiu? Jakimścudem, na który wpływ miało być może wino wypite z Małgosią na cześć dobrze zdanychegzaminów, Dominika zobaczyła Warszawę taką, jaką kochał Ignacy Goldbaum.Straszne ulicenieprowadzące do żadnego centrum kusiły ją obietnicą, ocalałe kamienice w śródmieściu obramach nasiąkniętych moczem i porowatych jak stary pumeks wydawały się romantyczne, boileż te mury widziały.A Starówka to wprost jak z bajki, lody w gałkach waniliowe, czekoladowe,truskawkowe, muzyka i ten aktor, co grał Czterdziestolatka, spacerujący jakby nigdy nic.Podczas gdy Dominika umacniała się w pewności i kupowała w Cepelii siwaki na kwiaty,obrusy pod niedzielne obiady warszawskie, Adaś walczył z sumieniem, nabierając przekonania,że tajemnica od dawna jest znana wszystkim, łącznie z jego matką.Przez telefon czuł jej złość ioczyma wyobrazni widział, jak jej usta matczyne, zawsze obrysowane dookoła i wypełnioneperłową różowością, zwijają się w kurzą dupkę i wciągają powietrze, gotowe wessać go wsłuchawkę.Słyszał Adaś, jak grad matczynych paznokci pod kolor ust stuka w blat stolika itwarde kulki trafiały go z impetem burzy.Gdyby siłą nie oderwał ucha, Leokadia wciągnęłaby gojak kiedyś kawkę mrożoną przez słomkę w koktajlbarze Witaminka, gdzie mały Adaśrozbabrywał ciastko, patrząc, jak płyn zwieńczony czapą bitej śmietany znika w matce.Adaśmodlił się o znak i nic nie mógł poradzić na to, że pragnął dwóch rzeczy, a żadnej mniej, bochciał być z Dominiką i pozostać księdzem.Gdy był sam, modlił się i gryzł palce, a raz podjąłnawet nie do końca udaną próbę samobiczowania.Mając w pamięci dyscyplinę autorstwa swegoojca inżyniera, sklecił jej kopię, rozebrał się do pasa, wziął zamach i łup, stłukł gipsową figuręMatki Boskiej.Huku narobił i sprzątania miał na pół godziny, bo głowa Matki Boskiej potoczyłasię za kanapę.Za drugim razem poszło mu lepiej, co przyniosło chwilową ulgę.ProboszczPostronek coraz częściej poruszał przy Adasiu temat celibatu.Po kolacji siedzieli zwykle wstołowym, gdzie Adaś brzdąkał na gitarze, a proboszcz przysypiał nad żywotami świętychmęczennic albo czasopismem poświęconym ogrodnictwu.Ich rozmowy dotyczyły rzeczypraktycznych, dachu, który przecieka, albo sposobu na złodziei kwiatów, które nocami znikały zgrobów.Od jakiegoś czasu jednak proboszcz Postronek nabierał powietrza i bez ostrzeżeniawypuszczał w stronę Adasia strumienie słów, które pachniały jak powietrze wydychane przezodkurzacz.Celibat to naśladowanie Chrystusa, który nie miał żony i w ogóle od kobiet stronił.Naśladować Chrystusa, otóż cel Adasia.Bezżennym zostać dla Królestwa Niebieskogoż, jakpisze święty Mateusz.A święty Paweł też gdzieś, ten zaś, kto wstąpił w związek małżeńskiż,zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie.I ma te, rozterki.Owocem celibatu,nawet jeśli pózno dojrzewa, jest nieziemskiż wręcz pokój w sercu.To nie jest taki pokój, jakidają żona, dzieci.Celibat to coś, co pozwala zakosztować na ziemi życiaż aniołów.Aniołów! To jak w niebie, gdzie nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, o czympisze święty Mateusz.Taki spokój jest wspaniały.Celibat to dar cennyż jest, a nie pokuta, niechAdaś sobież to zapamięta.A diabeł kusi, oj, kusi.Ku zatracież zwodzi pod postaciąż niewiasty.Bronić się trzeba.Jak? Unikać pokus niepotrzebnychż.Unikać! Nie rozmawiać o sprawachnieczystychż.W telewizji, w książkach nie oglądać, nie czytać niczego, co czystościż zagrozićmoże.Ani w gazetach.Nie myśleć o rzeczach czystość kalającychż.Trudneż? To jest zmaganie znaturą! Z ciałem grzesznym.Każda pokusa to próba, na którąż Bóg nas wystawia.To się skończypo sześćdziesiątce, więc Adasiowi zostało jeszcze tylko niewiele ponad trzydzieści lat.Adaś miękł pod wpływem słów proboszcza i już widział siebie na jego miejscu w spokojuczytającego żywoty świętych męczennic i uprawiającego ogródek, a może nawet zostałbybiskupem, jak marzyła jego matka.Musi to skończyć, z tym postanowieniem szedł zmiękczonyAdaś na spotkanie z Dominiką, a ona pojawiała się i już z daleka czuł zapach bananowegobłyszczyka do ust, które mówiły na jego widok, jesteś, Adasiu.Ona nie zgadza się na bycie próbąi pokusą.W logice matematycznie uzdolnionej nastolatki dobry Bóg nie może mieć mentalnościwuja Kazimierza.On nie liczy z ołówkiem w ręce, nie kombinuje, nie wrzuca do świnkiskarbonki podstępem zdobytych dobrych uczynków.Ta miłość to nie próba jest więc, lecz dar.Bóg pokazuje Adasiowi inną drogę, na niej jest Dominika, ich dom, Warszawa.Spójrz, Adasiu,na Boga jak na mamę, która cię tuliła i śpiewała z tobą w łóżku na dwa głosy, a nie jak na ojca zdyscypliną.Razem przecież zrobimy więcej dobrego niż ty sam.Każde wakacje w Bieszczadach,odwiedziny w domach dziecka, w wiejskich szkołach, będzie cudownie.Ty i gitara.Ja mogęuczyć matematyki.Będziesz miał rodzinę, sam powiedz, czy dobry Bóg chciałby, abyś byłnieszczęśliwy? Postanowienie zerwania jeszcze przez chwilę uwierało Adasia, ale wkrótceznikało pod dotykiem rąk Dominiki i ramię w ramię wędrował z nią po Warszawie, o którejopowiadała tak, jakby spędziła tam pół życia, a nie trzy dni egzaminów na studia.Gdy na Piaskową Górę przyszło lato tak suche, że drzewa były szare od pyłu, a z niebasypały się iskry w kolorze siarki, zapadła decyzja.Pojadą od razu we dwoje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]