[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedział, że mogłaby się wyspecjalizować w damskich strojach dokonnej jazdy, które dałoby się sprzedać za pośrednictwem sklepu Pine lubHogana.Heather postanowiła, że w następnym semestrze przyłoży się do nauki.- Okropne są te wszystkie ściegi krzyżykowe, nie mają nic wspólnego zprawdziwym krawiectwem - uskarżała się Hwie.Obchodziła właśnieswoje dwunaste urodziny i przełożona pozwoliła jej spędzić popołudnie zrodziną, pod warunkiem, że nie wróci pózniej jak o ósmej.W domu Kit przygotowano dla niej tort i wszyscy klaskali, kiedyzdmuchnęła świeczki.Studenci lubili Heather i podobał im się jejogromny apetyt.Rozmawiali o nauce szycia w szkole i jakie to niesprawiedliwe, żechłopcy nigdy nie poznają sztuki wyszywania krzyżyków.- Przynajmniej nie musisz szyć zielonych pantalonów na gumkę, tak jakja, kiedy byłam w szkole - powiedziała pogodnie Ewa.- Dlaczego kazali wam to robić? - Heather fascynowały wszystkieopowieści o klasztorze.Ewa nie pamiętała.Może miało to coś wspólnego z wkładaniem ich nazwykłą bieliznę pod spódnice, kiedy ćwiczyły stawanie na rękach, a możesobie to wszystko tylko wymyśliła.Teraz już naprawdę nie wiedziała.Była zła na Simona, że nie przyszedł na urodziny swojej siostry, tylkoprzysłał jej landrynkową kartę z wizerunkiem damy w krynolinie.Aprzecież były tysiące urodzinowych kart z końmi, z których mógł cośwybrać.Ale co gorsza, martwiła się o Benny.Były jakieś problemy ze sklepem.Przyjaciółka powiedziała jej, że nie może rozmawiać na ten temat przeztelefon, ale opowie wszystko w przyszłym tygodniu.Coś, co powiedziała na zakończenie rozmowy, nie dawało Ewie spokoju.- Jeśli kiedyś miałabyś ochotę odmówić modlitwę, Ewo, zrób to teraz.- O co mam się modlić?- %7łeby się wszystko dobrze ułożyło.- Ale o to modlimy się już od lat - odparła ze zdziwieniem Ewa.Niezamierzała się modlić o coś niesprecyzowa-nego.- Mądra kobieta zostawiłaby sprawy własnemu biegowi, by jeszcze przezjakiś czas się nie precyzowały - powiedziała Benny.Tyle tylko, że Benny nie mówiła jak ktoś mądry, a tym bardziej beztroski.- Simon ma nową dziewczynę - paplała Heather.Wiedziała, że takiesprawy zawsze Ewę bardzo interesują.- Naprawdę? A co się stało z tą panią z Hampshire?- Myślę, że jest za daleko.Ta przynajmniej pochodzi z Dublina, tak mipowiedziała Bee Moore.No tak, pomyślała Ewa, to będzie solą w oku Nan Mahoń.Nagle przyszła jej do głowy pewna myśl.Chyba, że ta dziewczyna towłaśnie Nan Mahoń.Rozdział piętnastyBenny poszła zwrócić księgi rachunkowe do sklepu wczesnym rankiemnastępnego dnia.Zabrała Shepa na spacer.Pies rozglądał się wokół wnadziei, że nagle jakimś szczęśliwym zrządzeniem losu pojawi sięuśmiechnięty Kddie i zaklaszcze w dłonie na widok swego starego ulu-bieńca.Usłyszała kroki na schodach i zrozumiała, że przyszła nie dość wcześnie.W drzwiach pojawił się kompletnie ubrany Sean.- Och, to ty, Benny - zdziwił się.- Chyba nie chciałbyś, żeby kto inny się tu kręcił.Gdzie mam je położyć,Sean?Czy tylko sobie to wyobraziła, czy naprawdę bardzo uważnie się jejprzyglądał? Wziął od niej księgi i odłożył je lin półkę.Do otwarcia sklepupozostały jeszcze trzy kwadranse.Pachniało kurzem.Nic tu nie zachęcało do wydawania pieniędzy.Nic, coby natchnęło człowieka ekstrawagancją, popchnęło do kupna jaskrawegokrawatu czy kolorowej koszuli.Benny rozglądała się po ciemnymwnętrzu, zastanawiając się, czemu nigdy nie przyszło jej to do głowy,kiedy ojciec jeszcze żył.Mogłaby wtedy z nim o tym porozmawiać.Ale przecież dobrze wiedziała, dlaczego tak było.Odpowiedz pojawiłasię prawie natychmiast.Jej zainteresowa-nie ucieszyłoby go ogromnie i rozbudziło nadzieje.Jeszcze razwypłynęłaby kwestia związku z Seanem Walshem.Subiekt zauważył jejbaczne spojrzenie.- Czy coś szczególnie.- Po prostu patrzę.- Należy tu dużo zmienić.- Wiem, że nieodzowne są daleko idące zmiany - powiedziała znamaszczeniem.Tylko taki styl do niego przemawiał.Uroczysty.Aleznowu miała wrażenie, że w oczach Se-ana dostrzega lęk, jakby wietrzyłw jej słowach ukrytą złośliwość.- Znalazłaś w księgach to, czego szukałaś? - Nie spuszczał z niej wzroku.- Nie szukałam niczego szczególnego, już wcześniej to mówiłam,chciałam tylko przed spotkaniem z panem Gree-nem zapoznać się zcodzienną pracą sklepu.- Myślałem, że to twoja matka chciała zobaczyć księgi -z lekka wydąłwargi.- Obejrzała.Ona rozumie więcej, niż nam wszystkim się zdaje.Benny sama nie wiedziała, dlaczego to mówi.Annabel Hogan przecieżnie miała zielonego pojęcia o sklepie, który został kupiony za jej posag.Trzymała się z daleka od niego na własne życzenie, uważając, że totypowo męski świat, gdzie kobieta może być tylko intruzem.Mężczyzninie kupują sobie ubrań i nie przychodzą do miary tam, gdzie się kręcikobieta.Nagle Benny uświadomiła sobie, że na tym polegał tragizm życia jejrodziców.Gdyby matka dała się wciągnąć do pracy w sklepie, wszystkowyglądałoby inaczej.Mieliby coś wspólnego i ich uwaga nie byłaby takmocno skupiona na córce.A Annabel, jako osoba bardziej praktyczna inie tak łagodna jak Eddie, mogła już dawno dostrzec rozbieżności wzapisach księgowych, jeśli takie w ogóle były.W każdym razie zanimsytuacja stałaby się tak poważna, na jaką teraz wyglądała.Emily Mahon zapukała do drzwi sypialni Nan, po czym weszła z filiżankąherbaty.- Czy na pewno nie chcesz trochę mleka?Nan wrzuciła do filiżanki plasterek cytryny.To dziwiło całą rodzinę, onibowiem lali do herbaty ogromne ilości mleka, a potem pili napój głośnosiorbiąc.- Taka jest pyszna, Em.Spróbuj tylko - namawiała Nan.- Już jestem za stara, żeby zmieniać przyzwyczajenia, zresztą nie mam poco; nie tak jak ty.Emily wiedziała, że jej córka znalazła wreszcie kogoś specjalnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]