[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerknęła na dom.Próbowała wcisnąć kluczyk dostacyjki.Bezskutecznie.Ręce trzęsły jej się zbyt mocno, by mogła trafić.Ponownie spojrzała na dom i ujrzała wilka usiłującego wybić okienkoobok drzwi.Wspaniałe, kosztowne witraże roztrzaskały się, a wilk spraw-nie wyślizgnął się przez powstały otwór, potrząsając głową i szczerząc kły.Cudem opanowała drżenie rąk i udało jej się wcisnąć klucz do stacyjki.Uruchomiła silnik, ten dzwięk nigdy nie był tak miły dla jej uszu.Dodała gazu.Samochód wyrwał gwałtownie do przodu, a ona zawró-ciła z taką wprawą, jakby była kierowcą rajdowym.Strugi deszczu spływały po przedniej szybie samochodu.Szarpaładzwignię w górę i w dół, próbując ustawić odpowiednią prędkość pracywycieraczek.Kiedy wycieraczki leniwie przesuwały się już po powierzchniszyby, przeklinała nowy samochód, tego, kto go zaprojektował, i pokusę,która ją tu przywiodła.Powinna była być mądrzejsza.Była sierotą, porzuconą i samotną, na-znaczoną przez diabła, odrzuconą przez Wszechmogącego.Siostra MaryMagdalene namawiała ją, by pogodziła się ze swoim przeznaczeniem iwiodła samotne życie, ale Ann zbuntowała się.Teraz przysięgała sobie, że podziękuje Bogu, jeśli w ogóle uda jej sięujść z życiem, zwłaszcza że nawet nie zapięła pasów.Rzuciła okiem w lu-sterko wsteczne.Wilk pędził przez trawnik, usiłując dogonić samochód.Dodiabła z pasami.Nie dogoni jej.Wiedziała, że to niemożliwe.Wilki nie umieją biegać zdużą prędkością.Ale też ludzie nie zmieniają się w wilki.Skupiła uwagę z powrotem na drodze, jadąc szybciej niż kiedykolwiekw życiu.Podmuchy wiatru targały lekkim samochodem.Blask błyskawic roz-świetlił mrok, uderzył piorun.Mokre włosy zasłoniły jej oczy.Jej dłonieślizgały się po kierownicy, mokre od deszczu i spocone ze strachu.Spoj-rzała przez zaparowaną szybę, zbyt szybko pokonując ostre serpentynyzakrętów.Przez przerzedzony las widziała ledwie przebłyski stromegowybrzeża oceanu, a kiedy znowu wjechała w głąb lądu, otoczyły ją drzewa.Wkrótce znowu dojedzie do wybrzeża.Musiała się skupić, by przypomniećsobie drogę, którą jechała tylko raz.Niespodziewanie droga wznosiła się i opadała, i znowu się wznosiła.Samochód wraz z nią na chwilę wybił się w powietrze.Opadając, koła sa-mochodu uderzyły ze zgrzytem o asfalt.Poduszka powietrzna wybuchłaprosto w jej twarz, przyduszając ją i na chwilę pozbawiając oddechu.Szarpiąc się z nią rozpaczliwie, w końcu zdjęła ją z twarzy.Wreszcie coświdziała.Samochód jechał prosto, lecz droga skręcała.Skręciła w lewo, aprzed sobą widziała tylko deszcz, chmury i strome wybrzeże.Ostro zahamowała.Samochód wpadł w poślizg, tylne koła zarzuciło napobocze.W końcu jednak odzyskała kontrolę.Ale było za pózno.Tylne koła zsunęły się z urwiska.Połowa samocho-du zawisła nad przepaścią, nad skałami i oceanem.Podwozie trzeszczało,jakby pocierało o asfalt.Za chwilę umrę.Zaczepiła o coś bokiem samochodu.O coś dużego.Może to był głaz.Może pień drzewa.Usłyszała odgłos miażdżonego metalu.Samochód sta-nął.Tak gwałtownie, że zsunęła się na siedzenie pasażera.Nogi utknęłypod kierownicą.Zamarła, czekając, aż samochód odchyli się i runie dooceanu.Ale się nie poruszył.Poczuła swąd topiącego się metalu i palonej gumy.Jeżeli chciała pozostać przy życiu, musiała wydostać się z samochodu, za-nim zsunie się w przepaść.Zanim stanie w płomieniach.Zaciągnęła hamu-lec ręczny i zamknęła oczy.Starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów, chwyciła klamkę iotworzyła drzwi.Cała jej ostrożność na nic: wiatr otworzył drzwi szarpnię-ciem.Wstrzymała oddech, czekając na nieuniknione osunięcie i upadek.A tu nic.Upewniła się, że jej ręka opiera się pewnie o skałę.Podczas tej szalonejucieczki przekroczyła granice strachu.Przesuwając się powoli po siedze-niu, wysunęła na zewnątrz nogi, po czym zastygła w bezruchu.Samochód nadal tkwił zawieszony nad przepaścią, trzymając się naprzednich kołach i ramie.Wydostała się na zewnątrz.Cofnęła się w obawie przed mającym spaśćsamochodem.Ale on ani drgnął.Stała samotnie na wąskiej, ustronnej drodze.Jej nowy samochód byłzniszczony, nie nadawał się do naprawy i świadczył o jej kiepskich umie-jętnościach kierowcy, a dla Jashy był znakiem, że była bezbronna i szłapieszo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]